Legenda na gali Oscary 2024. Wyglądał jak James Bond

Getty Images / Arturo Holmes / Na zdjęciu: Roger Federer
Getty Images / Arturo Holmes / Na zdjęciu: Roger Federer

Oscarowa noc zgromadziła na widowni nie tylko aktorów i reżyserów, ale także celebrytów czy ludzi ze świata kultury i sportu. W hollywoodzkim Dolby Theatre błyszczał Roger Federer, który pojawił się wraz ze swoją małżonką Mirką.

W tym artykule dowiesz się o:

Za nami kolejna ceremonia wręczenia Oscarów w Hollywood. W tym roku najwięcej nominacji otrzymał "Oppenheimer" Christophera Nolana i on też zgarnął siedem statuetek, w tym za najlepszy film.

Tymczasem na widowni Dolby Theatre pojawiły się liczne gwiazdy. Wśród nich znalazł się legendarny szwajcarski tenisista Roger Federer, który przybył wraz ze swoją małżonką Mirką.

Para prezentowała się znakomicie na czerwonym dywanie. 20-krotny mistrz wielkoszlemowy zdecydował się założyć czarne okulary. Do tego biała marynarka i czarna muszka sprawiły, że o słynny "Maestro" z Bazylei wyglądał jak James Bond.

ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym

"Nazywam się Federer. Roger Federer. Roger i jego żona Mirka wyglądają fantastycznie na gali Oscary 2024" - napisano na profilu ATP na platformie X.

Reporter Canal+ postanowił zapytać go wprost: co tutaj robisz? Federer odpowiedział w swoim stylu. - Zostałem zaproszony. Zazwyczaj w tym dniu miałem wiele rzeczy do zrobienia, więc powiedziałem sobie, dlaczego nie spędzić nocy z żoną na rozdaniu Oscarów i zobaczyć gwiazdy?

Federer zakończył już zawodową karierę, ale do Kalifornii przybył nie bez powodu. Dopiero co ogłoszono, że Puchar Lavera odbędzie się w 2025 roku w San Francisco. Szwajcar przyleciał więc, aby promować to wydarzenie. Przy okazji pojawił się na meczu zespołu Golden State Warriors z koszykarskiej ligi NBA oraz wziął udział w ceremonii wręczenia Oscarów.

Czytaj także:
Ile punktów przewagi ma Iga Świątek? Zobacz ranking przed ważnym turniejem
Ogromny awans Kamila Majchrzaka w rankingu ATP. Co z Hubertem Hurkaczem?

Komentarze (0)