68 minut. Demolka w finale w USA!

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek okazała się najlepsza w finale turnieju WTA 1000 w Indian Wells. Nasza tenisistka w decydującym pojedynku potrzebowała jedynie 68 minut, żeby rozbić Greczynkę Marię Sakkari 6:4, 6:0.

W piątek (15 marca) Iga Świątek po raz drugi w karierze wywalczyła awans do finału turnieju rangi WTA 1000 w Indian Wells. Nasza tenisistka rozbiła Ukrainkę Martę Kostiuk 6:2, 6:1, dzięki czemu miała szansę na drugi triumf w karierze.

W 2022 roku Polka dotarła do finału w Indian Wells i wówczas zmierzyła się z Marią Sakkari. To spotkanie padło łupem liderki światowego rankingu WTA (6:4, 6:1), która w kolejnym sezonie nie obroniła tytułu, odpadając w półfinale. Teraz historia zatoczyła koło, bo Polka ponownie zmierzyła się z Greczynką w decydującym starciu. I wynik był niemal identyczny, ponieważ 22-latka z Raszyna zwyciężyła 6:4, 6:0.

Trzeba przyznać, że udział Sakkari w finale był sporą niespodzianką. W końcu to Coco Gauff była zdecydowaną faworytką ich półfinału, a tymczasem Greczynka zwyciężyła 6:4, 6:7(5), 6:2. Ewentualny triumf w decydującym pojedynku sprawiłby, że w światowym zestawieniu awansowałaby na 6. miejsce.

ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie

Ale już początek spotkania pokazał, że Świątek będzie bardzo trudna do zatrzymania. Bowiem to właśnie na jej konto powędrowały pierwsze trzy gemy, w których po błędzie Sakkari nasza tenisistka przełamała swoją przeciwniczkę.

Gdy w czwartym gemie Polka zdobyła pierwsze dwa punkty, Greczynka była pod ścianą. Ewentualna kolejna strata podania praktycznie sprawiłaby, że odwrócenie końcowego wyniku premierowej odsłony byłoby niemożliwe z tak grającą rywalką. Sakkari odebrała jednak rady od trenera i zaczęła prezentować się lepiej, czego efektem było utrzymanie serwisu, mimo że i to nie przyszło jej łatwo.

Dość niespodziewanie rozstawiona z "dziewiątką" tenisistka złapała wiatr w żagle. W kolejnym gemie za sprawą błędy rywalki Greczynka stanęła przed szansą na odrobienie straty, ale przy pierwszej okazji ta sztuka jej się nie udała. Świątek obroniła się serwisem, ale następnie popełniła dwie pomyłki z rzędu i Sakkari wróciła do gry.

Po tym, gdy Greczynka doprowadziła do remisu, obie zawodniczki konsekwentnie wygrywały swoje gemy serwisowe, a co więcej nie traciły nawet punktów. W momencie, gdy po swoim podaniu Polka wyszła na 5:4, Sakkari była pod ścianą, bo nie mogła pozwolić sobie na to, by zostać przełamaną.

A co zrobiła rozstawiona z "dziewiątką" tenisistka? Popełniła szereg błędów, który zapewnił jej przeciwniczce trzy piłki setowe. Dwie pierwsze z nich Świątek co prawda zmarnowała, ale przy trzeciej popisała się forhendowym winnerem, do którego Sakkari już nie dobiegła.

W ostatnich dniach wszyscy dowiedzieli się, co oznacza wygrana premierowa odsłona ze strony Polki w turniejach rangi WTA 1000. Nasza tenisistka stanęła tym samym przed szansą na 70. zwycięstwo po tym, jak triumfowała w pierwszym secie.

I wówczas rozpoczęła się, zwana w ostatnim czasie przez ekspertów "domIGAcja". Jej rywalka od startu popełniała ogrom błędów, co szybko się zemściło. Bo już w drugim gemie została przełamana, a w dodatku nie zdobyła ani jednego punktu.

Sakkari wyglądała na mocno zagubioną tenisistkę, która tylko podziwia, jak znakomicie radzi sobie rywalka. Świątek była już w swoim transie, grała jak z nut i chyba tylko cud mógłby sprawić, że w Indian Wells nie podniosłaby drugiego w karierze trofeum.

Im dłużej trwało spotkanie, tym więcej błędów popełniała Greczynka, która była kompletnie rozbita. Po drugim przełamaniu ze strony naszej tenisistki było już 4:0 i nie było czego zbierać. Obraz gry nie zmienił się do ostatniej piłki.

W ostatnim gemie tego meczu Sakkari nie zdobyła ani jednego punktu, a przecież to ona serwowała. Po świetnym forhendzie ze strony liderki światowego rankingu WTA jej przeciwniczka popełniła trzy błędy z rzędu, dzięki którym spotkanie dobiegło końca po zaledwie 68 minutach (!).

Świątek po raz szósty stanęła naprzeciwko Sakkari i wyrównała bilans bezpośrednich starć (3-3). Po tym, jak Greczynka pokonała ją trzy razy w 2021 roku, w kolejnym sezonie to nasza tenisistka zwyciężyła dwukrotnie, a teraz zrobiła to ponownie.

Polka po raz drugi w karierze wygrała turniej w Kalifornii, a był to jej dopiero trzeci start. Po raz pierwszy przystąpiła do rywalizacji w 2022 roku i wówczas w finale również ograła Sakkari (6:4, 6:1). Po tym, jak broniła tytułu, musiała uznać wyższość Jeleny Rybakiny w półfinale. Tymczasem w 2024 ponownie nie miała sobie równych, zwyciężając sześć spotkań bez straty seta. Łącznie rywalki były w stanie urwać jej tylko 21 gemów.

Dla 22-letniej tenisistki z Raszyna to drugi tytuł w tym sezonie. Wcześniej udało jej się po raz trzeci z rzędu wygrać turniej rangi WTA 1000 w Dosze. Łącznie na swoim koncie ma już 19. tytułów w głównym cyklu WTA, czym prawie dorównuje już Agnieszce Radwańskiej (więcej TUTAJ).

BNP Paribas Open, Indian Wells (USA)
WTA 1000, kort twardy, pula nagród 9,258 mln dolarów
niedziela, 17 marca

finał gry pojedynczej:

Iga Świątek (Polska, 1) - Maria Sakkari (Grecja, 9) 6:4, 6:0

Program i wyniki turnieju kobiet

Komentarze (77)
avatar
jurasg
18.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Świątek wygrała wyraźnie i zasłużenie. W tym meczu była lepsza. Sakkari w tym meczu po przegraniu I-go seta przestała walczyć i co najgorsze wierzyć że coś może ugrać. 
avatar
Dabor
17.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z artykułu wychodzi ze to greczynka grała źle a Świątek się udało. Czy tak było? 
avatar
TreserΚlоnów
17.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zbihaj Jest pewnie z rosji albo bialorusi:-) bo strasznie boli go upa:-)) 
avatar
Zeitgeist
17.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Idze pomogla rezygnacja z gry w debla. Bardzo pomogla. 
avatar
Pokuśnik
17.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@zbihaj - Ile lat grała Serena Williams, w jakim wieku odnosiła pierwsze sukcesy? Jakoś nie słychać, żeby miała się źle. Jednym słowem - ględzisz - najdelikatniej mowiąc.