Najpierw 60-minutowy spacerek, a później trzygodzinna batalia. Iga Świątek ma za sobą dwa spotkania w Rolandzie Garrosie i może odetchnąć z ulgą, że zameldowała się w trzeciej rundzie wielkoszlemowego turnieju.
Nasza tenisistka odprawiła Francuzkę Leolię Jeanjean 6:1, 6:2 oraz Naomi Osakę 7:6(1), 1:6, 7:5. To właśnie z Japonką Polka stworzyła spektakl, o którym w wielkich słowach pisały takie legendy jak Andy Murray, Chris Evert czy Boris Becker.
Tak się przechodzi do historii
Pierwszą część premierowej odsłony kontrolowała liderka światowego rankingu WTA. Miała przewagę przełamania, ale dała się dogonić, a później musiała bronić piłki setowej. Ostatecznie doszło do tie-breaka, w którym Japonka była tłem dla rywalki. Druga partia była natomiast jednostronna, Osaka straciła tylko jednego gema. W decydującym secie była numer jeden rankingu prowadziła nawet 5:2 i 30:0, a także wypracowała meczbola. Mimo to Świątek zanotowała wielki powrót.
ZOBACZ WIDEO: Porównali go do Maradony. Tylko spójrz, co robił z piłką
- To był bohaterski mecz Igi. Jeszcze raz pokazała, że jest absolutnym unikatem i fenomenem nie tylko dziś, bo zaczyna przechodzić także do historii tenisa. Posiada obecnie najlepszy bekhend, a także chyba w historii tenisa, o czym mówię już od roku czy dwóch - tak mecz w rozmowie z WP SportoweFakty skomentował Wojciech Fibak.
Legendarny tenisista w rozmowie z nami bardzo mocno zachwycał się bekhendem polskiej tenisistki. Jego zdaniem to on był kluczem do tego, że udało jej się ostatecznie zameldować w trzeciej rundzie zmagań w Paryżu.
- To właśnie ten bekhend ją uratował. Dodatkowo odporność, siła mentalna, waleczność, ale przede wszystkim bekhend, któremu wszystko zawdzięcza. Jej przyspieszenia, precyzja, siła uderzeń są fenomenalne. Ja się zachwycam od dawna, ale dziś to jeszcze raz udowodniła. Naomi Osaka próbowała go unikać, ale nie było jej łatwo. Iga ją punktowała i karciła - podkreślił Fibak.
Była liderka go zachwyciła
Nasz rozmówca w wielkich słowach wypowiedział się również na temat przeciwniczki naszej zawodniczki. W końcu Osaka wróciła do gry po przerwie macierzyńskiej. I bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że od tego czasu rozegrała najlepszy mecz.
- Trzeba podziwiać Japonkę za poziom, na jaki się wzniosła w tym spotkaniu. Od dłuższego czasu nie odnosiła specjalnych sukcesów i przez te trzy godziny grała na kosmicznym poziomie - podkreślił legendarny tenisista.
Fibak przypomniał, że Japonka mogłaby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść dużo szybciej. - Tak naprawdę mogła ten mecz wygrać w dwóch szybkich setach, bo miała piłkę setową w pierwszym. Wtedy ten pojedynek nie przeszedłby do historii - zaznaczył.
Wierzył w Igę, ale w końcu zwątpił
Przy okazji tego spotkania można było wrócić pamięcią do wyczynu Świątek podczas Australian Open. W decydującym secie meczu drugiej rundy z Danielle Collins przegrywała bowiem 1:4 i to z podwójnym przełamaniem. Wówczas wygrała pięć gemów z rzędu i ostatecznie tak samo, jak w starciu z Osaką zaliczyła wielki powrót.
- Iga pokazała, że potrafi walczyć i wyjść z takiej opresji mimo że wydawało się, iż już się nie da - przyznał Fibak.
Mimo jego głębokiej wiary w Polkę doszło do momentu, w którym był już pogodzony z jej porażką. - Oglądaliśmy to spotkanie w dużej grupie i byłem jedynym, który nawet przy 0:3 i 2:5 wierzył, że Iga wygra. Jednak, gdy zrobiło się 2:5 i 0:30, a potem była piłka meczowa dla Osaki, to też zwątpiłem, ale Iga wyratowała się bekhendem. To był niezapomniany mecz z wielkim sukcesem, aż serce mocniej bije - wyznał nasz rozmówca.
- Wiem, co Iga przeżywała i czuła na tym korcie. Jest mi on bardzo dobrze znany i bliski, sam tam przeżywałem historie swoje czy podopiecznych - dodał.
"Otwarta droga do finału"
Co dalej czeka Świątek? Wiemy, że w drodze do ćwierćfinału nie trafi na żadną rozstawioną tenisistkę, o czym pisaliśmy TUTAJ. Później w najgorszym wypadku może spotkać się z rozstawioną z numerem 5. Marketą Vondrousovą. W półfinale jej najgroźniejszą rywalką może być turniejowa "trójka" Coco Gauff. A ewentualny finał to potencjalne starcie z Aryną Sabalenką czy Jeleną Rybakiną.
- Wydaje się, że ma otwartą drogę do finału, ale trzeba jeszcze ten forhend wyregulować. Jeżeli trafi w nim na Jelenę Rybakinę, to może być to trudny mecz. Patrząc na występ Kazaszki, może być groźną rywalką. Pytanie tylko, czy nie polegnie, jak wiele razy - ocenił dalszą drogę naszej tenisistki w Paryżu Fibak.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty