Ćwierćfinał jednego z najbardziej prestiżowego turnieju w sezonie. Na korcie fantastyczne zawodniczki - Iga Świątek oraz Marketa Vondrousova. Mimo to na trybunach nie ma prawie nikogo (pokazywaliśmy to TUTAJ >>). I to nie jest wyjątek. Generalnie spotkania liderki rankingu WTA nie przyciągają podczas tegorocznego Rolanda Garrosa tłumów. Delikatnie pisząc.
Czy ma to wpływ na same zawodniczki? Jak się czują z tym, że ich pojedynki nie wzbudzają wielkiego zainteresowanie? Podczas konferencji prasowej została o to zapytana Polka - Iga Świątek. Jak zareagowała?
- Nie patrzę na trybuny, nie ma to dla mnie znaczenia - rzuciła w kierunku zgromadzonych dziennikarzy. - Nie obchodzi mnie to, co działo się na widowni.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Dość zaskakujące słowa. Po chwili Świątek nieco je złagodziła. - To znaczy, cieszę się, że Polacy przyjechali, tak głośno śpiewali, że nie dało się nie słyszeć - dodała.
Chciałaby również, by spotkania kobiet przyciągały taką liczbę kibiców, jak pojedynki mężczyzn. - Byłoby fajnie - stwierdziła. - Jednak nie ma to większego znaczenia. Każdy może oglądać, co chce.
Przypomnijmy, że mecz półfinałowy - z Coco Gauff - Polka rozegra w najbliższy czwartek (6.06.). Świątek stoi przed szansą czwartego triumfu w turnieju wielkoszlemowym rozgrywanym w stolicy Francji.
Czytaj także: Nie ma uproś! Zobacz, co spotkało Igę Świątek przed wejściem na obiekt w Paryżu >>