Porównali Świątek do legendy. Zaskakujące, jak zareagowała

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / iga.swiatek / Na zdjęciu: Iga Świątek
Instagram / iga.swiatek / Na zdjęciu: Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

- Miło, że mnie ktoś do niej porównuje - odpowiedziała na jednej z konferencji prasowych Iga Świątek. O kim mówiła polska tenisistka?

W tym artykule dowiesz się o:

Iga Świątek idzie jak burza w kierunku czwartego zwycięstwa w Roland Garros. Jest na dobrej drodze, aby w 2024 roku powtórzyć sukcesy z: 2020, 2022 oraz 2023. W półfinale zmierzy się z Coco Gauff, z którą do tej pory przegrała tylko raz. Jednocześnie wygrywając aż... dziesięciokrotnie (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów >>).

Nic więc dziwnego, że liderka światowego rankingu WTA coraz częściej jest porównywana do największych, tenisowych legend. Tak właśnie było podczas jednej z konferencji prasowych.

"Słyszałem, że ludzie porównują twoją grę i twoje wyniki do Steffi Graf, jednej z najlepszych zawodniczek w historii tenisa. Czy oglądałaś kiedyś nagrania z meczów niemieckiej zawodniczki? Co sądzisz o tym wszystkim?" - padło pytanie z sali.

ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"

Co ciekawe, Świątek nie uciekała od odpowiedzi. Mało tego, przyznała, że sama widzi cechy wspólne. - To miłe, że ktoś mnie do niej porównuje… - powiedziała. - Czuję, że jest do mnie podobna, bo lubi zachować prywatność.

I kontynuowała: - Słyszałam od wielu osób, że Steffi Graf była introwertyczką, była naprawdę skupiona na tenisie. To kolejne podobieństwo. Oczywiście trzeba zaznaczyć, że ona funkcjonowała w zupełnie innych czasach, niż te obecne. Więc trudno to wszystko porównywać tak do końca. Ale jeszcze raz podkreślę, że czuję radość, jak słyszę takie słowa.

Steffi Graf wygrała w swojej karierze ponad 100 turniejów, wszystkie turnieje wielkoszlemowe, w Rolandzie Garrosie triumfowała aż sześciokrotnie, zdobyła też złoty medal igrzysk olimpijskich.

Zobacz także: Zobacz, co spotkało Igę Świątek przed wejściem na kort w Paryżu >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty