O krok od czwartego w karierze, a trzeciego z rzędu, tytułu w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie jest Iga Świątek. W czwartek, 6 czerwca, liderka światowego rankingu WTA wywalczyła awans do finału za sprawą zwycięstwa z Amerykanką Coco Gauff 6:2, 6:4.
Mimo że po pierwszej części premierowej odsłony nasza tenisistka prowadziła 3:1 z przełamaniem, to rywalka postawiła jej trudne warunki. Po przełamaniu na dzień dobry Polka musiała bronić break pointa i to samo spotkało ją w kolejnym gemie serwisowym. Za każdym razem była w stanie wyjść z opresji. Później udało jej się zdominować Gauff i zwyciężyć 6:2.
W II partii lepszy początek zanotowała Amerykanka, bo to ona przełamała i wyszła na 3:1. Wówczas jednak momentalnie straciła przewagę i przegrała łącznie cztery gemy z rzędu (3:5). Gauff obroniła dwie piłki meczowe przy swoim serwisie, ale przy czwartej, która miała miejsce podczas podania rywalki, okazała się bezradna.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
"Nie masz czego szukać"
- Żeby wygrać z Igą w Paryżu, to trzeba zagrać perfekcyjny mecz i jakby ten był idealnym podsumowaniem dotychczasowego bilansu, jaki ma Coco Gauff z Igą Świątek - ocenił na gorąco po spotkaniu Bartosz Ignacik, komentator i ekspert Canal+ Sport w rozmowie z WP SportoweFakty.
Przypomnijmy, że obie tenisistki zmierzyły się ze sobą po raz dwunasty. Amerykanka ma na swoim koncie tylko i wyłącznie jedno wygrane spotkanie i bilans ten nie uległ zmianie.
- Do tej pory Amerykanka rozegrała jeden bardzo dobry mecz w Cincinnati, gdzie nasza tenisistka była pod formą. W reszcie spotkań Gauff brakowało do perfekcji 50/60 procent i to było widać - podkreślił nasz rozmówca.
Ignacik od razu wskazał statystykę, w której Polka miała dość wyraźną przewagę nad swoją przeciwniczką. - Jeśli popełniasz 40 niewymuszonych błędów w półfinale Rolanda Garrosa grając z Igą Świątek, która rzadko popełnia powyżej 20, to w zasadzie nie masz czego szukać - stwierdził.
Sytuacja zmieniła obraz meczu?
Przy stanie 2:1 i 15:0 dla Gauff doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Po serwisie Świątek liniowy wywołał aut, po czym Amerykanka odbiła piłkę, która wyszła z pola gry. Wówczas sędzia tego spotkania oznajmiła, że nie było błędu i przyznała punkt naszej tenisistce.
Trzecia rakieta świata podeszła do sędzi i rozpoczęła kłótnię. Jej zdaniem okrzyk wpłynął na return i żądała zmiany decyzji, ale bezskutecznie. Po powrocie na kort zmuszona była otrzeć łzy, które pojawiły się po tej decyzji. Czy zatem to miało wpływ na dalsze wydarzenia?
- Myślę, że ten moment meczu nie wpłynął na końcowy wynik, bo Coco Gauff w obu setach miała szanse na przełamanie. W pierwszym nie wykorzystała, w drugim się udało. Jak się później okazało, nie miało to pozytywnego wpływu na wynik pierwszego seta i w drugim też nie pomogło jej to w spotkaniu - ocenił komentator i ekspert Canal+ Sport.
Jednak zdaniem naszego rozmówcy, sędzia mogła podjąć inną decyzję, której nikt nie odebrałby źle. - Puściły emocje, bo w końcu chciała się korzystnie zaprezentować w starciu z liderką rankingu na jej terytorium i takie sytuacje mogą dołować. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie pani arbiter chciała zaistnieć w meczu przyznając punkt Idze Świątek, bo przy nakazaniu powtórzenia punktu Iga absolutnie nie miałaby pretensji i nikt by o tym nie mówił - podkreślił.
Czy "walec z Raszyna" jest do zatrzymania?
Rozmowa z Ignacikiem została przeprowadzona przed spotkaniem Mirry Andriejewej z Jasmine Paolini. W kontekście tego pojedynku zaznaczał, że obie tenisistki mają taką samą szansę, ale 1-2 procentową przewagę dał Włoszce polskiego pochodzenia. I to właśnie Paolini rozbiła Rosjanką 6:3, 6:1.
- Zagrała perfekcyjny mecz z Jeleną Rybakiną i fajnie byłoby mieć pseudo polski finał, patrząc na korzenie Włoszki - wypowiedział się na temat drugiego półfinału i ostatecznie do takiego pojedynku o tytuł dojdzie.
Komentator i ekspert nie miał jednak wątpliwości przy pytaniu, czy liderka światowego rankingu WTA jest do zatrzymania. - Nie sądzę. Wydaje mi się, że mecz z Naomi Osaką, który Iga przetrwała i wróciła ze stanu 2:5, 0:30 w secie trzecim dodał jej turbodoładowanie. Patrząc też na to, z kim zmierzy się w finale, czyli z absolutną debiutantką na tym etapie, to Iga jest zdecydowaną faworytką i wszystko będzie zależało od niej - podkreślił.
I dodał również zdanie, po którym polscy kibice mogą powoli szykować szampany na finałowe starcie. - Nie chce mi się wierzyć, żebyśmy w sobotę nie cieszyli się z kolejnego triumfu w Paryżu - zakończył Ignacik.
Finał wielkoszlemowego Rolanda Garrosa 2024 pomiędzy Świątek a Paolini odbędzie się w sobotę, 8 czerwca. Początek spotkania o godzinie 15:00. Transmisja telewizyjna na TVN, Eurosporcie 1, online na Playerze, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty