Maks Kaśnikowski był w ostatnich tygodniach mocno rozpędzony i nie chciał hamować. Za nim w czerwcu zwycięstwo w Challengerze w Poznaniu, ćwierćfinały w Heilbronn i w Perugii. Na kolejny turniej do Mediolanu wybrał się już jako tenisista z drugiej setki rankingu ATP. Także w stolicy Lombardii tenisiści rywalizują na kortach ziemnych.
Maks Kaśnikowski wystartował w Mediolanie rozstawiony z numerem czwartym. Na początku drabinki trafił na Nicolasa Alvareza Varonę z Hiszpanii. 23-latek jest notowany znacznie niżej w rankingu ATP, ponieważ na 860. miejscu. W zestawieniu z południowcem Maks Kaśnikowski był faworytem. Tym bardziej, że Hiszpan miał za sobą serię czterech porażek poniesionych w Skopje, Vicenzie, Zagrzebiu i w Blois.
Tenisiści mieli rozegrać mecz we wtorek, ale przesunięcia w programie tego dnia doprowadziły do przerzucenia polsko-hiszpańskiego starcia na środę. Wreszcie wieczorem tenisiści spotkali się na korcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Maks Kaśnikowski nie rozstrzygnął ani jednego seta w meczu z Nicolasem Alvarezem. Pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem Hiszpana 6:4. W drugiej Polak odrobił stratę i doprowadził do tie-breaka, ale nie odebrał rezonu przeciwnikowi. Maks Kaśnikowski został pokonany 5-7 i tak zakończyła się jego krótka przygoda w Mediolanie.
Drugim przeciwnikiem Nicolasa Alvareza w Mediolanie będzie Vilius Gaubas.
I runda gry pojedynczej:
Nicolas Alvarez (Hiszpania) - Maks Kaśnikowski (Polska, 4) 6:4, 7:6 (5)
Czytaj także: Tego Australian Open nie zapomni! Najpierw tytuł z Polakiem, teraz kolejny triumf
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia