- Urodziłem się w małym, ale bardzo pięknym kraju. Czasami zastanawiałem się, ilu moich zagranicznych przyjaciół albo kibiców odwiedziło kiedykolwiek Mołdawię. Jeżeli tego nie zrobili, to powinni żałować - napisał Radu Albot w portalu społecznościowym Facebook.
Choć opuścił ojczyznę jako nastolatek, udowadnia przywiązanie do niej regularną grą w Pucharze Davisa, czy wyczekując w ambasadach na możliwość zagłosowania w krajowych wyborach, kiedy gra poza Mołdawią.
Radu Albot ma 34 lata. Z Mołdawii wyjechał w wieku 13 lat. Pierwsza podróż do niemieckiego Wiesbaden trwała 72 godziny, a środkiem transportu był autokar. Tenisista przeniósł się do Niemiec, żeby trenować w lepszych warunkach. W artykule, opublikowanym w 2019 roku w Tennis Magazin, wspomina, że w Mołdawii latem co prawda była możliwość trenowania na kortach ziemnych, ale zimą pozostawały mu zajęcia na drewnianych i rzadko malowanych deskach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Wyjazd do Niemiec był skutkiem szczęśliwego zbiegu okoliczności. Tata Radu Albota, który od początku inwestował w tenisowy rozwój syna, poznał pierwszego zagranicznego trenera Mołdawianina przypadkiem. Kontakt nawiązał przy okazji zakupu używanego auta z Niemiec, a pośrednikiem był diler samochodowy.
- Problem w Mołdawii był taki sam jaki jest obecnie. Brakuje kortów tenisowych, wykwalifikowanych trenerów i sprzętu. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy dobrowolnie przeniosłem się do Niemiec. Po prostu byłem za młody na takie rozterki. Ale uprawianie sportu zawsze dawało mi satysfakcję - wspomina tenisista.
Radu Albot pokonywał szczeble w karierze, zdobywał większą rozpoznawalność w ojczyźnie, aż stał się tenisowym ambasadorem Mołdawii. Nawet jeżeli w jego sportowym życiorysie nie ma spektakularnych sukcesów, to jest numerem jeden w historii kraju nad Dniestrem.
Dwa razy pokonał Hurkacza
Najlepszym sezonem w karierze Radu Albota był ten w roku 2019. W Delray Beach odniósł swoje jedyne zwycięstwo na poziomie ATP, a cieszył się z niego po zaciętym finale z Danielem Evansem. W sierpniu tego samego roku awansował na najwyższe miejsce w światowym rankingu - 39. W wielkim szlemie nie przedostał się, pomimo kilku prób, przez trzecią rundę. W Wimbledonie grał w niej w 2018 roku.
Hubert Hurkacz zagra z Mołdawianinem po raz trzeci i w dwóch wcześniejszych spotkaniach nie pokonał go. Minęło od nich sporo czasu i do obu doszło na kortach twardych. Tak w 2017 roku w Shenzhen, jak i w 2020 rok w Paryżu starszy zawodnik postawił na swoim w trzech setach. Jeżeli i tym razem Hubert Hurkacz nie poradzi sobie z Mołdawianinem, będzie to przykre zaskoczenie.
Mecz Hurkacza z Albotem rozpocznie się o godzinie 12 we wtorek.
Czytaj także: Tego Australian Open nie zapomni! Najpierw tytuł z Polakiem, teraz kolejny triumf
Czytaj także: Forbes ujawnił zarobki tenisistów. Iga Świątek w czołówce zestawienia