Gdy w lutym 2022 roku Rosja najechała Ukrainę, otwarcie się temu sprzeciwiła. Była jedyną tenisistką w tourze, która jawnie krytykowała reżim Władimira Putina. Wykazała się przy tym pełnym zrozumieniem dla swoich ukraińskich rywalek, które odmawiały podania ręki Rosjankom, gdy dochodziło do spotkań na korcie.
Za takie działanie Daria Kasatkina spotkała się oczywiście z krytyką w ojczyźnie. Szybko stała się w Rosji niepopularną sportsmenką. 27-latka ma tego pełną świadomość. Tym bardziej że popierała działania Aleksieja Nawalnego, a więc największego wroga Putina, który powrócił do kraju i po aresztowaniu zmarł w kolonii karnej w lutym 2024 roku.
- Chciał pokazać, że się nie boi i że ludzie nie muszą się bać. To było bardzo odważne. Może zbyt odważne, bo cena, jaką musiał zapłacić, była zbyt wysoka - powiedziała Kasatkina, cytowana przez "Bild".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje Sabalenki. Co za widok!
Kasatkina ma świadomość, że w najbliższym czasie nie powróci do kraju. Obecnie żyje wraz ze swoją dziewczyną, łyżwiarką figurową, Natalią Zabijako w Barcelonie. Z tego względu jeden z rosyjskich polityków chciał, aby została uznana za agentkę obcego wywiadu.
- Oczywiście musiałam ponieść konsekwencje. Ale nie żałuję swoich wypowiedzi w ani jednym procencie. Jeśli to oznacza, że muszę poświęcić dom, aby być dobrym człowiekiem, to jest to mój wybór - stwierdziła Kasatkina.
Na razie z represjami zmaga się rodzina aktualnej 12. tenisistki świata. Sama Kasatkina zdaje sobie sprawę z zagrożenia. Woli więc planować podróże samolotami tak, aby unikać rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Zawodniczka obawia się zemsty Putina.
Czytaj także:
To był nokaut. Finał Wimbledonu pod dyktando jednego tenisisty
Coś niewiarygodnego! Polak został mistrzem Wimbledonu!
