Jack Draper był rewelacją US Open 2024. Brytyjczyk bez straty seta doszedł do pierwszego w karierze wielkoszlemowego półfinału, ale na tym etapie został zatrzymany i w piątkowy wieczór przegrał 5:7, 6:7(3), 2:6 z Jannikiem Sinnerem.
- To był mecz bardzo wymagający fizycznie. Ale Jannik właśnie dlatego jest numerem jeden, bo potrafi grać na takiej intensywności. To była dla mnie wspaniała okazja i chociaż ogólnie czuje się zrelaksowany przed spotkaniami, tym razem byłem zdenerwowany - mówił podczas konferencji prasowej, cytowany przez puntodebreak.com.
Draper w trakcie gry miał problemy fizyczne. Kilkukrotnie zwymiotował na kort i poprosił o pomoc lekarską. - Przed meczem nie miałem żadnych problemów. Ale jestem dość nerwowym człowiekiem. A gdy wszystko się nawarstwi, czasami odczuwam mdłości na korcie - wyjaśnił.
- Kiedy rozgrywasz długi mecz, musisz jeść i pić, aby dostarczyć organizmowi potrzebnych suplementów. A kiedy czujesz się źle, masz zawroty głowy i mdłości, to jest to najgorsze uczucie na świecie - dodał.
Zapytany, czy myślał o kreczu, odparł: - Nie, nie zamierzałem tego robić w wielkoszlemowym półfinale. Domyślam się, że ostatni set nie wyglądał dobrze, ale dałem z siebie wszystko, walczyłem do końca i jestem dumny z tego powodu.
Mimo porażki w półfinale, Brytyjczyk pozytywnie ocenił swój występ w US Open. Osiągnął życiowy sukces i po raz pierwszy w karierze awansuje do czołowej "20" rankingu ATP.
- Ciągle próbuje się doskonalić i mam wokół siebie wspaniałych ludzi. Rok temu grałem tutaj jako 120. tenisista świata. Teraz wyjadę stąd jako 20. Przełamuję bariery. A to mój pierwszy rok, kiedy rozgrywam cały sezon bez kontuzji - podkreślił.
Amerykańskie święto w Nowym Jorku. Pięciosetówka wyłoniła finalistę US Open
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!