Iga Świątek na przełomie września i października odbywała karę miesięcznego zawieszenia. W teście przeprowadzonym przed turniejem w Cincinnati (w sierpniu 2024 r.) w organizmie polskiej tenisistki wykryto śladowe ilości zakazanej trimetazydyny (TMZ), wynoszące 0,05 ng/ml (50 pg/ml).
W wyniku przeprowadzonego śledztwa okazało się, że substancja znajdowała się w leku z melatoniną przyjmowanym przez Świątek pod nadzorem lekarza. Zanieczyszczenie miało miejsce na etapie produkcji.
Przedstawione fakty przekonały Międzynarodową Agencję Integralności ds. Tenisa (ITIA), stąd niska kara dla zawodniczki, chociaż groziło jej nawet cztery lata zawieszenia (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Szczegółowy raport ITIA ujawnia, że 23-letnia Świątek przyjęła zakazaną substancję zupełnie nieświadomie. Zanieczyszczonym lekiem był produkt Melatonina LEK-AM 1mg (w najmniejszej dostępnej dawce), który przyjęła przed pobraniem do badania próbek w Cincinnati.
Świątek przedstawiła ITIA dowody na to, że produkt jest klasyfikowany w Polsce jako lek i jest dostępny w aptekach na receptę i bez recepty. Producentem preparatu jest renomowana firma. Lek stosuje się w celu regulacji snu.
W raporcie uwzględniono też oświadczenie psycholożki Świątek. Nazwisko Darii Abramowicz nie zostało wprawdzie upublicznione, ale obie od wielu lat współpracują ze sobą i nie wiadomo, aby tenisistka korzystała z usług innych psychologów. Z jej wyjaśnień wynika, że to ona zwykle poleca i sama kupuje sportsmence melatoninę na problemy ze snem.
"Raport m.in. zawiera wyjaśnienia zawodniczki, w jakich okolicznościach i kiedy stosuje lek, który ma jej pomagać w zasypianiu, a także oświadczenie psycholożki, która zazwyczaj kupuje lek dla tenisistki" - czytamy w dokumencie opublikowanym na itia.tennis.
W dokumencie znajdziemy jeszcze jeden ciekawy wątek. Psycholożka przedstawiła dowody, mające pomóc Idze. Są to wyciągi z konta bankowego i faktury, potwierdzające zakup leku w legalnych aptekach w Polsce, które znajdują się w pobliżu miejsca zamieszkania sportsmenki.
Na korzyść Świątek mógł zadziałać na przykład jeden z paragonów, który zawierał numer partii leku i był on taki sam, jak na opakowaniu, z którego tenisistka wzięła melatoninę przed testem antydopingowym.
Znamy też stanowisko producenta leku. Firma LEK-AM Sp. z o.o. w oświadczeniu napisała, że jest jej przykro i wszyscy są "głęboko poruszeni oświadczeniem Świątek" (szczegóły znajdziesz TUTAJ). Sprawę skomentował także Główny Inspektorat Farmaceutyczny, który przekazał, że "dotychczas nie wpłynęły zgłoszenia podejrzenia wady jakościowej dotyczące produktów leczniczych tego podmiotu zawierających wymienione substancje".