Czołowi tenisiści i tenisistki z rankingów WTA i ATP wystosowali list do organizatorów czterech najważniejszych turniejów tenisowych - Australian Open, Roland Garros, Wimbledon i US Open - apelując o zwiększenie puli nagród. Jak informuje "L'Equipe", zawodnicy chcą, by podział zysków z turniejów był bardziej sprawiedliwy, na wzór koszykarskiej NBA, gdzie koszykarze otrzymują 50 proc. przychodów ligi.
W zeszłym roku pula nagród w Roland Garros wyniosła niecałe 53,5 mln euro, co stanowiło mniej niż 16 proc. przychodów całego turnieju. Zawodnicy od dawna wywierają presję na organizatorach, co skutkuje stopniowym wzrostem nagród. W 2024 r. premie we wszystkich turniejach wielkoszlemowych wyniosły 254 mln dolarów, w porównaniu do 231 mln rok wcześniej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła
Emma Navarro, jedenasta na świecie tenisistka, potwierdziła, że podpisała się pod apelem. - Uważam, że to dobra sprawa, aby zjednoczyć się jako zawodnicy i upewnić się, że jesteśmy traktowani uczciwie - powiedziała Amerykanka.
Podniesienie puli nagród ma pomóc przede wszystkim niżej notowanym tenisistom, dla których premie z Wielkich Szlemów są kluczowe. Qinwen Zheng, ósma w rankingu WTA, podkreśliła, że wzrost nagród przyniesie korzyści wszystkim zawodnikom. - Skorzystają zwłaszcza ci, którzy ciężko pracują przez cały rok i potrzebują wynagrodzenia z Wielkich Szlemów, by przetrwać - podkreśliła.
Apel do organizatorów turniejów pojawił się niedługo po tym, jak Stowarzyszenie Zawodowych Tenisistów (PTPA) złożyło pozwy przeciwko ATP i WTA, oskarżając je o niesprawiedliwe traktowanie zawodników. Tenisiści krytykują m.in. napięty harmonogram turniejów oraz losowe kontrole antydopingowe.