Magdalena Fręch zdecydowała się na start w turnieju rangi WTA 500 w Berlinie. Losowanie nie było łaskawe dla naszej tenisistki, bo już w pierwszej rundzie trafiła na Mirrą Andriejewą, która rozgrywa najlepszy sezon w karierze.
Obecnie 7. tenisistka światowego rankingu WTA była zdecydowaną faworytką pojedynku z Polką. W premierowej odsłonie odniosła pewny triumf 6:2, ale później coś się zacięło. Fręch w II secie zwyciężyła 7:5 i doprowadziła do decydującej partii, w której rozbiła Rosjankę 6:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski piłkarz i siatkarka na urlopie. Co za widoki
Po zakończonym spotkaniu miał miejsce wywiad na korcie. W nim nasza tenisistka zwróciła się do kibiców, a do tych z Polski w ojczystym języku.
- Dziękuję bardzo za wsparcie, szczególnie Polakom. Dziękuję bardzo - brzmiał początek wypowiedzi Fręch, która dwa ostatnie słowa wymówiła w naszym języku.
Wówczas zrobiła się wrzawa na trybunach, która miała miejsce również pod koniec rozmowy. - Czuję się jak w domu. Wiem, że jest dużo Polaków w Niemczech - brzmiały jej ostatnie słowa, po których otrzymała brawa.
W międzyczasie nasza tenisistka wypowiedziała się oczywiście na temat zakończonego spotkania. Wyznała, jaki był jej plan działania podczas rywalizacji z Andriejewą.
- Starałam się utrzymywać spokój, nawet jeśli wynik nie był po mojej myśli. Starałam się też skupić na serwisie, ale to nie było łatwe. Zawsze trudno grać przeciwko tenisistce z top 10, szczególnie przeciwko Mirze. To świetna wojowniczka, gra naprawdę świetny tenis. Od początku wiedziałam, że będzie bardzo ciężko - powiedziała Fręch.
Polka została jeszcze zapytana o to, czy doszło u niej do jakiś zmian względem pierwszego seta, przegranego 2:6. - Starałam się bardziej skupić na gemach serwisowych, być bardziej agresywna. Byłam pewna i to był klucz - podkreśliła.