W środę (27 sierpnia) Jelena Ostapenko mierzyła się z Taylor Townsend w II rundzie US Open. Starcie niespodziewanie zakończyło się zwycięstwem Amerykanki (7:5, 6:1). Po meczu więcej mówiło się jednak o scysji, do której doszło, niż o samym wyniku.
Po ostatniej piłce zawodniczki podziękowały sobie za grę, ale wywiązała się z tego ostra dyskusja. Ostapenko miała do rywalki pretensję o to, że w jednej z akcji nie przeprosiła za zagranie po siatce. Łotyszka użyła do tego mocnych słów.
ZOBACZ WIDEO: Polak wspomina koszmar z Rosji. "Strzykawką wyciągali mi krew z oka"
- Powiedziała mi, że nie mam klasy ani wykształcenia i żebym przekonała się, co się stanie, gdy wyjedziemy poza Stany Zjednoczone - powiedziała Townsend w pomeczowym wywiadzie. Większa część środowiska tenisowego stanęła po stronie Amerykanki.
Ostapenko najwidoczniej zrozumiała, że posunęła się za daleko w słowach i po kilku dniach od całego zajścia zamieściła w mediach społecznościowych kolejne oświadczenie. Tym razem zawodniczka przeprosiła za swoje zachowanie.
"Cześć wszystkim, chciałam przeprosić za niektóre rzeczy, które powiedziałam podczas mojego meczu singlowego w drugiej rundzie. Angielski nie jest moim językiem ojczystym, więc kiedy mówiłam o edukacji, miałam na myśli tylko to, co uważam za etykietę tenisową, ale rozumiem, że słowa, których użyłam, mogły urazić wiele osób poza kortem tenisowym. Doceniam wsparcie, które otrzymuję, kontynuując naukę i rozwój jako osoba oraz tenisistka. Żegnam Nowy Jork i nie mogę się doczekać powrotu w przyszłym roku" - napisała.
Przypomnijmy, że kilka dni wcześniej Ostapenko także zabrała głos w mediach społecznościowych w sprawie tej sytuacji. Brakowało jednak słowa "przepraszam", które ostatecznie padło w najnowszym wpisie.