Turniej wielkoszlemowy to dość intensywne dwa tygodnie dla najlepszych tenisistek i tenisistów. Każdy oszczędzony czas może być na wagę złota, a właśnie to zrobiła Iga Świątek w meczu czwartej rundy z Jekateriną Aleksandrową. Pokonanie 6:3, 6:1 rozstawionej z numerem 13. zawodniczki zajęło nieco ponad godzinę. Stąd pomysł zejścia z miejsca rozegrania meczu bezpośrednio na kort treningowy.
Iga Świątek przeszła od pomysłu do realizacji minutę po meczu. Wzięła w dłoń telefon i zaczęła pisać.
- Krótka wiadomość do mojego trenera. Poprosiłam go o zarezerwowanie kortu, o ile jest to możliwe - wyjawiła Iga Świątek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
W krótkiej rozmowie, przeprowadzonej bezpośrednio po meczu, nie zabrakło pytania o sposób na gładkie zwycięstwo z Jekateriną Aleksandrową. Tylko do wyniku 3:2 w pierwszym secie była odrobina dramaturgii. Później, Iga Świątek była lepsza w 10 gemach i słabsza w zaledwie jednym.
- Intensywność i koncentracja były bardzo ważne. Ten kort jest trochę inny, więc na samym początku szukałam mojego rytmu. Z czasem ryzykowne decyzje zaczęły się opłacać. Jestem zadowolona z mojej jakości, z serwisu - mówi zawodniczka rozstawiona z numerem drugim.
Kandydatka do drugiego w sezonie zwycięstwa wielkoszlemowego mówiła także o ulubionej nawierzchni. - Ta część sezonu na mączce pozostaje najlepsza, ale staram się rozwijać i grać dobrze przez cały rok. Jestem tu, żeby wygrać i rozwijać się, ale daję sobie więcej tolerancji na błędy - opowiada ćwierćfinalistka.