Roger Federer: Nie byłem sfrustrowany po odpadnięciu z Wimbledonu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po zwycięstwie nad Argentyńczykiem Chelą Roger Federer czeka na rywala (Llodra lub Almagro) w 1/8 finału imprezy Masters 1000 w Toronto. W Kanadzie ex lider rankingu po raz pierwszy od 2003 roku jest w jakimkolwiek turnieju rozstawiony z numerem trzecim.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie sądzę, że byłem sfrustrowany po odpadnięciu z Wimbledonu. Byłem zawiedziony tym, że wytrzymać nie było w stanie moje ciało. Byłem zawiedziony, że nie mogłem obronić mojego marzenia. Ale Berdych zagrał świetnie - wspomina ćwierćfinałową porażkę w Wimbledonie.

Rogers Cup w Toronto jest pierwszym turniejem Federera pod szkoleniową opieką Paula Annacone. - Uznałem, że to dobry czas na test. Paul przybył do Szwajcarii po Wimbledonie. Ale ja musiałem mieć najpierw wakacje, co jest kluczem, by znów poczuć się normalnie. Trzy tygodnie w domu to coś. Moje relacje z Paulem zawsze były dobre, bo Sampras i Henman, których trenował, byli dla mnie na kształt przyjaciół. Paul ma wciąż zadania w brytyjskiej federacji, a decyzję co do naszej dalszej współpracy podejmiemy może po US Open - tłumaczy.


Roger Federer, w niedzielę skończył 29 lat, sześciokrotnie wygrał Wimbledon (foto PAP/EPA)

Federer przyznał, że za tydzień w Cincinnati (także Masters 1000) będzie z nim również Severin Lüthi, kapitan Szwajcarii w Pucharze Davisa. Twierdzi, że nigdy ze swoimi trenerami się nie kłócił. - Lubię, jak mnie krytykowali. Było mi to potrzebne do tego, by stać się lepszym sportowcem. Nie ukrywa też, że najlepszym tenisistą świata został tak naprawdę bez trenera. - I bez agencji menedżerskiej. To była dla mnie świetna nauka. Myślę, że to dlatego dziś się tak super trzymam, mimo tego całego zamieszania wokół.

Zamieszanie to utrata wielkoszlemowych tytułów w Paryżu i Londynie. - Oczywiście, wszyscy dookoła zostali rozpuszczeni moimi sukcesami. Także ja sam - wyjaśnia. A jeszcze podczas Australian Open, ostatniego wygranego przez siebie turnieju, Federer miał grać "tenis szczytowy, jeden z najlepszych w karierze". Późniejsze niepowodzenia tłumaczy infekcją płuc i mocnymi rywalami.

Celem Federera zawsze było stawać się lepszym graczem. - Nie byłbym zadowolony, gdybym przez lata grał tak samo. Zawsze patrzę na te rzeczy, w których mogę się rozwinąć - mówi. Ze spadku na pozycję trzecią w rankingu zdał sobie sprawę dopiero, gdy spojrzał na listę ATP. - Tak długo, jak nie jesteś 50. na świecie, nie ma powodu do zmartwień – twierdzi.

Roger popiera pomysł wspólnej gry Nadala i Đokovicia w deblu (odpadli w I rundzie). Hiszpan zaprosił nawet kiedyś Federera do występu w grze podwójnej. - To było w Madrycie, jeszcze w hali. Ale wtedy nasza rywalizacja była tak zasadnicza, że uznałem to za zły pomysł. W przyszłości nie wykluczam.

Źródło artykułu: