Dunka będzie piątą liderką bez wygranego wielkoszlemowego turnieju. Dziwnym trafem dwie, które do tej pory nie posmakowały triumfu w Wielkim Szlemie to Jelena Janković i Dinara Safina, które otwierały listę rankingową zanim na czoło wróciła Serena Williams. Poza tym jeszcze Amelie Mauresmo (wrzesień 2004) po raz pierwszy została numerem jeden przed zdobyciem wielkoszlemowego tytułu, ale akurat ona w 2006 roku wygrała Australian Open i Wimbledon oraz Kim Clijsters (sierpień 2003), która triumfowała w US Open 2005, 2009 i 2010.
Różne były koleje losu liderek kobiecych rozgrywek. Najnowsza historia zna przypadki dziewczyn, które kompletnie się pogubiły i po ich wielkiej formie w krótkim czasie pozostały już tylko wspomnienia, na co wpływ miały nie tylko zdrowotne problemy. Tak jest z Safiną, która spaliła się psychicznie, a po kontuzji pleców Rosjanka jest cieniem samej siebie sprzed roku. Tak jest z Ivanović, która w 2008 roku miażdżyła kolejne rywalki w drodze po triumf w Roland Garros, a obecnie miewa tylko jednorazowe przebłyski. Coraz mniej wyskoków miewa także Janković, której organizm, tak solidnie eksploatowany przez całą karierę, coraz częściej odmawia posłuszeństwa.
A jak będzie z Woźniacką, która jak Janković gra tak często, jak się tylko da? Póki co Dunka wydaje się być niezniszczalna, ale za taką przez długi czas uchodziła też Serbka. Grając tak energochłonny tenis, który obiera się na trzymaniu piłki w korcie i konieczności wybiegania każdego punktu, zbyt wielu szans na dłuższy pobyt na pozycji liderki rankingu, a przede wszystkim na wielkoszlemowy tytuł nie należy jej dawać. Dunka cały czas poprawia swój tenis: coraz lepiej serwuje, jest skuteczniejsza przy siatce i notuje więcej niż jeszcze w ubiegłym sezonie kończących uderzeń (choć akurat w meczu z Petrą Kvitovą, który zapewnił jej historyczny fotel liderki dla Skandynawii miała ich ledwie siedem).
Tylko czy nowo korowana liderka kobiecych rozgrywek będzie w stanie aż tak bardzo przeobrazić się z mistrzyni defensywy w wszechstronną, z wieloma pomysłami na skończenie akcji, odważnie atakującą dziewczynę? Bo tylko wtedy jej pobyt na pozycji numer jeden ma szansę nie być już wkrótce tylko wspomnieniem. A na razie trzeba odnotować, że Dunka zostaje 20. liderką rankingu WTA i bez względu na to jak się potoczy jej dalsza kariera, tego jej nikt nie odbierze.