WTA Indian Wells: Szarapowa - Safina o ćwierćfinał, Woźniacka znalazła sposób na Martínez

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Liderka rankingu Karolina Woźniacka pokonała Maríę José Martínez 6:1, 6:3 i awansowała do IV rundy turnieju BNP Paribas Open rozgrywanego na kortach twardych w Indian Wells. Odpadła Samantha Stosur (WTA 4), która przegrała z byłą liderką rankingu Dinarą Safiną (WTA 108) 6:7(2), 4:6.

Dla Dunki to pierwsze zwycięstwo w czwartym spotkaniu z Hiszpanką. W 2009 roku w Bastad (finał) i Pekinie oraz w ubiegłym sezonie w drodze po tytuł w Rzymie górą była stosująca taktykę serwis i wolej Martínez. Woźniacka obroniła dwa break pointy, sama wykorzystała cztery z pięciu okazji na przełamanie serwisu rywalki oraz zdobyła 33 z 44 punktów przy własnym podaniu i po 72 minutach odniosła komfortowe zwycięstwo nad niewygodną dla siebie Hiszpanką.

- Pomogło mi to, że ona nie miała zbyt wiele pierwszych serwisów (zaledwie 35. proc.), więc mogłam dyktować warunki. Tak długo jak ją trzymałam na linii, czułam, że kontroluję sytuację - powiedziała Woźniacka. - Ona jest dobrą deblistką. Wczoraj miałam sesję treningową rano, gdzie skupiłam się na podstawowych punktach i nie przestraszyłam się, gdy ona podchodziła do siatki. Dunka przegrała z Martinez przed dwoma laty w Bastad w dniu swoich 19. urodzin. - Pamiętam nasz mecz w zeszłym roku w Rzymie, ale też pamiętam, że grałam z nią w Bastad w dniu moich urodzin. Myślałam, że zamierza dać mi prezent, ale nie zrobiła tego - żartowała Woźniacka na pomeczowej konferencji.

O ćwierćfinał Woźniacka zagra z Alisą Klejbanową (WTA 24), która pokonała Flavię Pennettę (WTA 15) 6:3, 6:4, grając niesłychanie skutecznie w najważniejszych punktach, wykorzystując wszystkie cztery szanse na przełamanie serwisu Włoszki. Dla Rosjanki to pierwsze zwycięstwo w piątym spotkaniu z urodzoną w Brindisi Pennettą. W poprzednich czterech spotkaniach (ostatnio mierzyły się w ubiegłym miesiącu w Dubaju) 21-latka z Moskwy nie wygrała nawet seta. Klejbanowa w zeszłym roku doszła w Indian Wells do ćwierćfinału, eliminując po drodze Kim Clijsters. Rosjanka mierzyła się z Woźniacką dwukrotnie w 2009 roku (Madryt - korty ziemne, Eastbourne - korty trawiaste) i zdobyła w sumie dziewięć gemów.

Wielkie odrodzenie przeżywa Safina, która choć popełniła 16 podwójnych błędów, to pokonała ubiegłoroczną półfinalistkę imprezy Stosur 7:6(2), 6:2, odnosząc nad Australijką czwarte zwycięstwo w piątym spotkaniu. Dzięki świetnemu returnowi oraz agresywnej i skutecznej grze z głębi kortu Rosjanka odniosła pierwsze zwycięstwo nad zawodniczką z Top 4 od igrzysk olimpijskich w Pekinie (2008), gdy zwyciężyła Jelenę Janković. - Chcę bawić się tą chwilą - powiedziała Safina na konferencji prasowej. - To nie był mój dzień jeśli chodzi o serwis, ale to mogło się dokonać z linii końcowej. Udało mi się wygrać mecz i to jest dobra rzecz. Pozostałam mocna mentalnie. W 2008 roku było tak samo. Czasami oglądam swoje mecze i myślę: "Boże, ja w ogóle nie myślałam". Teraz pomyślę pięć razy zanim uderzę.

Była liderka rankingu przed przyjazdem do Indian Wells wygrała tylko jeden z pięciu tegorocznych meczów. W ubiegłym tygodniu Rosjanka wygrała deblowy turniej w Kuala Lumpur (to jej pierwszy tytuł, obojętnie w singlu czy deblu od 2009 roku), a w Indian Wells po raz pierwszy od Australian Open 2010 wygrała trzy spotkania z rzędu (wcześniej z Arantxą Parrą i Danielą Hantuchovą).

W kolejnej rundzie dojdzie do rosyjskiej batalii o ćwierćfinał dwóch byłych numerów jeden kobiecych rozgrywek. Safina zagra z Marią Szarapową (WTA 18), która pokonała kończącą dokładnie 14 marca 24 lata Aravane Rezaï (WTA 22) 6:2, 6:2. Trzykrotna triumfatorka Wielkiego Szlema (Wimbledon 2004, US Open 2006, Australian Open 2008) obroniła cztery z pięciu break pointów, sama wykorzystała pięć z ośmiu okazji na przełamanie Francuzki oraz zdobyła 24 z 29 punktów przy swoim pierwszym podaniu i sięgnęła po zwycięstwo po 74 minutach. Szarapowa, która w I rundzie potrzebowała blisko trzech godzin na pokonanie Hiszpanki Anabel Mediny, w I secie od 0:2 zgarnęła sześć gemów z rzędu. - Rozpoczęło się powoli - powiedziała 23-letnia triumfatorka turnieju w Indian Wells z 2006 roku. - Rozpoczęłam jakbym nie wypiła mojej filiżanki kawy, albo coś w tym stylu... Więc to było rozczarowanie. Ale pozbierałam się. Ona miała dzisiaj wiele błędów, a ja dobre gemy, gdy returnowałam. W II secie dużo lepiej serwowałam.

- Kolejny trudny mecz, kolejne poważne wyzwanie - powiedziała dwukrotna ćwierćfinalistka imprezy Safina (2006, 2009) o czekającej ją batalii z Szarapową. - Mam nadzieję, że to będzie kolejny wielki mecz. Maria również wraca po kontuzji, ale jej ranking jest wyższy niż mój. Ona jest wielką zawodniczką i wielką przeciwniczką. Zrobię co w mojej mocy i która z nas będzie silniejsza, ta jutro wygra. Bilans ich spotkań jest remisowy (3-3). Po raz ostatni mierzyły się w Roland Garros 2008 i Safina pokonała Szarapową 6:7(6), 7:6(5), 6:2 po obronie piłki meczowej przy 3:5 w II secie w drodze do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału. Rosjanki w Indian Wells zagrają ze sobą po raz drugi. W 2005 roku Szarapowa zwyciężyła 6:2, 6:3.

- Nigdy nie będziesz stale na najwyższym poziomie. Musisz przejść przez to, że podążasz w dół i przegrywasz mecze, przetrwać kontuzje, które czasem eliminują cię z gry na jakąś chwilę. Na szczęście ona ma wokół siebie znakomity zespół. Można powiedzieć, że ona ma wielkie szczęście, że może zadzwonić do swojej mamy i poprosić ją o opinię - Szarapowa odniosła się do ważnej rozmowy Safiny z mamą, która wyrzuciła z jej głowy myśl o zakończeniu kariery. - Myślę, że to bardzo ważne - moi rodzice też zawsze byli przy mnie. Zawsze zachęcali mnie do tego, żebym była prawdziwa i taka jestem. Oczywiście powrót to proces, który zajmuje wiele czasu. Czy warto to robić? Tak, ponieważ robisz to od młodych lat, rywalizujesz przez tak długi okres czasu, że to staje się nudne, gdy już tego nie robisz. Naprawdę tak jest. Tak bardzo jak nienawidzimy rannego wstawania i wielogodzinnych treningów, tak kochamy rozgrywanie meczów i punktów bardziej niż cokolwiek innego.

Nadia Pietrowa (WTA 20) pokonała sensacyjną pogromczynię Swietłany Kuzniecowej, Christinę McHale (WTA 112) 3:6, 6:4, 6:2, a Shuai Peng (WTA 36) zwyciężyła kwalifikantkę Lucie Hradecką (WTA 86) 6:3, 4:6, 7:5, w III secie wracając ze stanu 2:5.

Wyniki i program turnieju

Źródło artykułu:
Komentarze (0)