US Open: Pomór faworytek, Pennetta pokrzyżowała szyki Szarapowej

Była liderka rankingu Maria Szarapowa (WTA 4) przegrała z Flavią Pennettą (WTA 25) 3:6, 6:3, 4:6 w III rundzie wielkoszlemowego US Open rozgrywanego na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku.

- Taki jest kobiecy tenis - mówiła po przegranym meczu z Andżeliką Kerber Agnieszka Radwańska. We współczesnym kobiecym tenisie trudno mówić o faworytkach, a rozstawienie w wielkoszlemowych turniejach nie ma żadnego znaczenia. Takie jest piękno (albo jak kto woli "piękno") kobiecego tenisa, brak zdecydowanej liderki (nie w rankingu, bo na czele od wielu miesięcy jest Karolina Woźniacka, ale pod względem poziomu gry w największych imprezach) albo przynajmniej dwóch wyróżniających się postaci powoduje, że obstawianie rozgrywek WTA przypomina grę w ruletkę. Szanse wytypowania triumfatorki wielkoszlemowej imprezy są podobne jak trafienie szóstki w totolotka. Warunek jest jeden, a właściwie dwa: chora musi być Serena Williams oraz będąca myślami przy córce lub niezdolna do gry Kim Clijsters. Będąca na fali Amerykanka w tej chwili wydaje się murowaną kandydatką do tytułu, a szyki może jej pokrzyżować tylko jakiś poważniejszy uraz. Wprawdzie to kobiecy tenis, ale z tak dysponowaną Sereną w sportowej walce żadna tenisistka nie ma szans. Ale to kobiecy tenis, więc może Wiktoria Azarenka (rywalka Williams w hitowym meczu III rundy) sprawi, że będziemy się dziwić jeszcze bardziej?

Jedna z głównym kandydatek do tytułu Szarapowa, która w ostatnich miesiącach zaliczyła półfinał Rolanda Garrosa i finał Wimbledonu, a latem wygrała turniej w Cincinnati, mecz z Pennettą rozpoczęła od przegrania pierwszych czterech gemów. Mieszkająca od piątego roku życia na kontynencie amerykańskim Rosjanka rozpoczęła pogoń i zbliżyła się na 3:4, ale to było wszystko na co było ją stać w I secie.

W II partii role się odwróciły i zawodniczką dominującą, choć ciągle szarpiącą się, stała się Szarapowa, która przełamała Pennettę w drugim gemie, a w trzecim odparła dwa break pointy i objęła prowadzenie 3:0. Włoszka zbliżyła się na 2:3, ale w szóstym gemie mistrzyni z 2006 roku uspokoiła Włoszkę jeszcze raz ją przełamując (piękny forhend wzdłuż linii). Po utracie podania w siódmym gemie była liderka rankingu zdobyła dwa kolejne gemy, otrzymując od rywalki przełamanie w prezencie (w ósmym gemie dwa podwójne błędy od 30-30) i kończąc pewnie seta własnym podaniem.

W decydującym secie nastąpił powrót do sytuacji z I partii, tyle że tym razem Pennetta prawie prowadziła 4:0. Prawie robi jednak wielką różnicę, po przełamaniu Szarapowej w tasiemcowym drugim gemie (16 piłek) w czwartym Włoszka nie wykorzystała dwóch break pointów przy 15-40. Rosjanka z 1:4 wyrównała na 4:4 i gdy wydawało się, że opanowała sytuację w końcówce szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyliła Pennetta. Szarapowa mecz zakończyła z 60 niewymuszonymi i 12 podwójnymi błędami na koncie. Od dwóch podwójnych Rosjanka rozpoczęła 10. gema, gdy broniła się przed przegraniem meczu. Kapitalny kros forhendowy wymuszający błąd dał Włoszce trzy piłki meczowe i returnem bekhendowym w pełni wykorzystała swoją szansę i wyrzuciła za burtę kolejną faworytkę bukmacherów.

Faworytki, jeśli można używać takiego określenia w kobiecym tenisie, sypią się jak grzyby po deszczu. Już w I rundzie odpadły mistrzynie dwóch ostatnich wielkoszlemowych turniejów Na Li (Roland Garros) i Kvitová (Wimbledon), po wygraniu pierwszego meczu wycofała się Venus Williams, a na trzeciej rundzie swój udział w imprezie zakończyła zdobywczyni trzech wielkoszlemowych tytułów (obok US Open 2006 Szarapowa wygrała Wimbledon 2004 i Australian Open 2008). Rosjanka po wygraniu 12 trzysetowych meczów w tym sezonie poniosła pierwszą porażkę na pełnym dystansie. Rosjankę powszechnie uznano za kandydatkę do tytułu z uwagi na wyniki jakie osiągała w ostatnich miesiącach, ale jej gra w wielu meczach pozostawiała wiele do życzenia. Tak było choćby w groteskowym finale w Cincinnati z Jeleną Janković, w którym zawodniczki prześcigały się w niewymuszonych błędach, a poczynaniami obu zawodniczek rządziły emocje. Tak też było już w Nowym Jorku, gdy w meczu I rundy z Heather Watson Rosjanka zrobiła 58 błędów własnych.

Pennetta odniosła drugie z rzędu zwycięstwo nad Szarapową (w 2009 roku w półfinale w Los Angeles 6:2, 4:6, 6:3) i wyrównała stan ich bezpośrednich pojedynków na 2-2, choć wyniki jakie osiągała w ostatnich tygodniach nie napawały jej kibiców optymizmem. Mieszkająca w Szwajcarskim Verbier 29-latka, która w 2009 roku jako pierwsza włoska tenisistka znalazła się w Top 10 rankingu, odpadła w I rundzie w Carlsbad i New Haven, a w Toronto i Cincinnati wygrała po jednym meczu.

Julia Görges (WTA 21) obroniła cztery piłki meczowe (wszystkie w II secie, jedną przy 4:5 i trzy przy 5:6), ale w tie breaku zdecydowanie górą była już Shuai Peng (WTA 14), która zamknęła mecz wynikiem 6:4, 7:6(1). W trwającym jedną godzinę i 52 minuty spotkaniu Niemka zrobiła 44 niewymuszone błędy. W 1/8 finału Chinka (wyrównała swój najlepszy wielkoszlemowy wynik z tegorocznych Australian Open i Wimbledonu) zagra z Pennettą, która będzie walczyć o swój trzeci ćwierćfinał na Flushing Meadows (2008, 2009).

Rywalką ubiegłorocznej finalistki imprezy Wiery Zwonariowej w walce o ćwierćfinał będzie półfinalistka Wimbledonu 2011 Sabina Lisicka (WTA 18), która rozbiła Irinę Falconi (WTA 79) 6:0, 6:1.

Wyniki i program turnieju

Komentarze (0)