Sobotni pojedynek Novaka Djokovicia z oznaczonym numerem szóstym w turniejowej drabince Tomášem Berdychem był ich 10. spotkaniem na zawodowych kortach. 24-letni Serb pokonał starszego od siebie o dwa lata czeskiego tenisistę po raz dziewiąty w karierze, reprezentant naszych południowych sąsiadów znalazł dotychczas sposób na aktualnego lidera światowego rankingu tylko podczas wielkoszlemowego Wimbledonu 2010. Niedzielny finał będzie dla Djokovicia jego trzecim w bieżącym sezonie oraz drugim w historii jego występów w Monte Carlo. W 2009 roku Serb nie sprostał rewelacyjnie spisującemu się na tutejszej mączce Rafaelowi Nadalowi.
Pierwszy półfinał tegorocznej edycji turnieju w Monte Carlo nie był porywającym widowiskiem, chociaż trwał dwie godziny i 42 minuty. Obu tenisistom utrudniały grę silne podmuchy wiatru, które roznosiły czerwony pył po całym głównym korcie. W takich warunkach Berdych popełnił łącznie 46 błędów niewymuszonych, natomiast Djoković miał ich o dziewięć mniej. Reprezentant Serbii osiągnął również nieznaczną przewagę pod względem liczby kończących uderzeń, notując ich w całym meczu 22, dwa więcej od zawodnika czeskiego.
- Moim zdaniem warunki do gry były dzisiaj naprawdę trudne, wiał bardzo nieprzyjemny wiatr, którego kierunku tak naprawdę nie dało się określić. W zasadzie uniemożliwiło mi to zaprezentowanie moich umiejętności, ponieważ uwielbiam grać agresywnie. Tego rodzaju warunki całkowicie mi więc nie sprzyjały - powiedział po meczu Berdych.
W premierowej odsłonie jako pierwszy przewagę przełamania uzyskał aktualny lider światowego rankingu, którzy po podwójnym błędzie serwisowym Berdycha wyszedł na 4:2. Djoković nie był jednak w stanie powiększyć prowadzenia i już w kolejnym gemie dał sobie odebrać serwis, nie zdobywając w nim nawet choćby jednego punktu. Wyraźnie uskrzydlony czeski zawodnik błyskawicznie wyrównał na 4:4, a następnie uzyskał drugiego z rzędu breaka. W 10. gemie Berdych pewnie wykorzystał pierwszego setbola, zapisując tym samym na swoje konto premierową partię sobotniego pojedynku.
Losy drugiej części meczu rozstrzygnęły się właściwie już na początku seta. Tenisista naszych południowych sąsiadów zmarnował łącznie cztery okazje na przełamanie serwisu Djokovicia, a w drugim gemie sam nie utrzymał własnego podania. Zdobytej przewagi lider światowego rankingu nie oddał już do końca seta, zwyciężając ostatecznie w drugiej partii 6:3.
Trzecia odsłona sobotniego pojedynku potwierdziła dominację Djokovicia, który mimo wzmagających się w tym momencie podmuchów wiatru, błyskawicznie uzyskał przewagę. Rozstawiony z numerem pierwszym Serb przełamał serwis Berdycha w pierwszym oraz trzecim gemie, co ustawiło przebieg całego seta. Czeski zawodnik miał jeszcze okazję na powrót do gry w ósmym gemie, ale Djoković najpierw obronił break pointa, a następnie przy pierwszym meczbolu zakończył cały mecz.