12 stycznia, półfinał w Sydney (kort twardy), Azarenka 1:6 6:3 6:2
W pierwszym starcie w sezonie Isia urwała Białorusince jeden z dwóch setów w tym roku i uczyniła to w sposób bezapelacyjny. Polka po obronie czterech break pointów w piątym i dwóch w siódmym gemie po 35 minutach zwieńczyła wspaniałym bekhendem. W kolejnych dwóch partiach do głosu doszła przyszła triumfatorka Australian Open i liderka rankingu. Tym razem to Białorusinka uniknęła stryczka (w trzecim i piątym gemie Radwańska miała w sumie cztery break pointy), by skończyć seta w dziewiątym gemie po powrocie z 15-30. W czwartym gemie decydującej partii krakowianka miała trzy szanse na przełamanie, lecz Azarenka wybrnęła z opresji i podbudowana, do końca dominowała na korcie.
Radwańska: Mogę być druga na świecie? Co za szansa!
Azarenka: Agnieszka wydobywa w tym roku swoje zasoby
24 stycznia, ćwierćfinał Australian Open (kort twardy), Azarenka 6:7 6:0 6:2
Półfinał Wielkiego Szlema ciągle pozostaje nieosiągalny dla Radwańskiej. Kiedy Polka dziwnego, pełnego przełamań I seta zakończyła wielkim zwycięstwem w tie breaku wydawało się, że to ona będzie nadawać ton wydarzeniom na korcie. Tymczasem właśnie wtedy narodził się potwór, który w kolejnych miesiącach będzie krakowiankę prześladował. W dwóch kolejnych partiach skuteczna przy siatce i zamiatając bekhendem, Azarenka dzieliła i rządziła na korcie, a ze spychanej do frontalnej defensywy, tracącej koncepcję gry Radwańskiej coraz bardziej uchodziło powietrze.
- Było to bardzo dobre spotkanie, zwłaszcza w I secie. Był on niezwykle zacięty i zarazem dziwny, bo padła w nim spora liczba przełamań. W dalszej części meczu ona zagrała jednak bardziej agresywnie i szybko znalazła się w opałach - powiedziała po meczu Radwańska. - Po I partii starałam się skupić i robić swoje, ale ona zaczęła mocniej uderzać piłkę. W II secie po prostu nic mi nie wychodziło.
- Jestem zadowolona z meczu. To ważne, że po I niezbyt dobrym secie, byłam w stanie odwrócić losy spotkania. Może dwa lata temu pomyślałabym "dobrze, nic dzisiaj nie funkcjonuje", ale dziś naprawdę starałam się zapomnieć o przegranym I secie i zacząć wszystko od zera - powiedziała Azarenka.
18 lutego, półfinał w Dausze (kort twardy), Azarenka 6:2 6:4
Triumf w Melbourne Park i zostanie numerem jeden na świecie tak uskrzydliły Azarenkę, że w kolejnych tygodniach niszczyła kolejne rywalki, a najmocniej mogła się o tym przekonać Radwańska. W walce o finał katarskiej imprezy ważny moment miał miejsce w II secie, gdy Wika lekko podkręciła lewą kostkę, po tym jak Isia zawiązała jej nogi w supełek. Po interwencji medycznej Białorusinka hasała po korcie jak młoda łania, choć chwilę wcześniej była bliska płaczu. To był wstęp do tego, co miało się wydarzyć kilka tygodni później. W I secie Radwańska od 0:2 zdobyła dwa gemy, lecz cztery kolejne padły łupem liderki rankingu. W II partii krakowianka z 2:5 zbliżyła się na 4:5, ale jej zryw okazał się spóźniony.
- Byłam wstrząśnięta tym, co się wydarzyło. Nie wiedziałam, jak to się stało - powiedziała Azarenka o sytuacji, w której nabawiła się kontuzji. - Jednak byłam skupiona na każdym punkcie, a środki przeciwbólowe zaczęły działać. Gdyby doszło do III seta nie wiem co by się wydarzyło. To zwycięstwo bardzo dużo dla mnie znaczy, ponieważ wcześniej prawdopodobnie w takiej sytuacji zachowałabym się inaczej. Jestem dumna, że potrafiłam się odnaleźć będąc w tak trudnym położeniu.
- To się zdarza. To jest tenis, jest dużo biegania, wiele meczów. Kontuzje to normalna sprawa. Czasem zdarza się to na korcie podczas meczów. Próbowałam do samego końca, ale ona grała bardzo dobrze. To rozczarowujące, ale osiągnięcie półfinału nie jest złą rzeczą - powiedziała Radwańska.
14 marca, ćwierćfinał w Indian Wells (kort twardy), Azarenka 6:0 6:2
Właściwie mecz ten rozpoczął się pod koniec lutego w Dubaju, gdzie Azarenka była nieobecna, bo leczyła kontuzję kostki, jakiej doznała w meczu z Radwańską w Dausze. Polka na jednej z konferencji oskarżyła Białorusinkę o symulowanie urazu, a liderka rankingu zachowywała w tej kwestii milczenie. Najlepszą możliwą odpowiedź dała w Indian Wells, gdzie krakowianka odebrała od niej lekcję pokory. Jedyne dwa gemy Isia wywalczyła, gdy przegrywała 0:6, 0:5 (gdy zaliczyła przełamanie na wagę otwarcia swojego konta, otrzymała większą owację niż Azarenka po wygranym meczu). Krytyka ze strony Radwańskiej na liderkę rankingu podziałała jak płachta na byka.
- Oczywiście, walczysz do końca, do momentu, gdy nie przegrasz piłki meczowej, ale mecz był blisko końca - powiedziała Radwańska o wyniku 6:0, 5:0. - Każdy mógł zobaczyć, że ona uderzała naprawdę dobrze, miała dużo winnerów, nie robiąc przy tym błędów. To był jej dzień. Gdy gra w taki sposób, może długo nie przegrać żadnego meczu. Jest bardzo konsekwentna, gra bardzo dobry tenis od pierwszej do ostatniej piłki. Dobrze się porusza. Naprawdę ciężko się gra przeciwko niej.
- Zagrałam bardzo dobry mecz i by ją pokonać, pokazałam doskonały tenis - stwierdziła Azarenka. - Byłam skoncentrowana w każdym momencie, na każdym punkcie i piłce. Mam nadzieję, że dałam dobry przykład kobiecemu tenisowi.
28 kwietnia, półfinał w Stuttgarcie (kort ziemny w hali), Azarenka 6:1, 6:3
Radwańska, która do Stuttgartu przybyła w blasku triumfu w Miami, wciąż nie potrafi znaleźć recepty na pokonanie Białorusinki, która stała się jej nemezis. Przebieg meczu był podobny do tego w Indian Wells, świetnie serwująca i returnująca Wiktoria dominowała od pierwszej do ostatniej piłki w starciu z tracącą szybko wiarę w możliwość jej pokonania Polką. W I secie Azarenka od 1:1 zgarnęła pięć gemów z rzędu, a w II odskoczyła na 5:2. Największą bolączką Agnieszki znów był drugi serwis, przy którym zgarnęła ledwie dwa z 17 punktów.
- Mam duży szacunek dla Agnieszki i dla jej tegorocznych dokonań: zanotowała kilka znakomitych wyników - powiedziała Azarenka. - Za każdym razem, gdy z nią gram, wiem że muszę wydobywać z siebie wszystko. Spotykamy się tak często, ponieważ dochodzimy daleko w turniejach. Spodziewałam się zaciętego meczu, a czas jego trwania nie jest ważny. Mogłeś spędzić na korcie dwie godziny i nie pracować zbyt ciężko, bo nie grałeś długich wymian, a możesz spędzić jedną intensywną godzinę. Nie zwracam na to uwagi. Staram się zawsze być skoncentrowana.
Radwańska pomimo porażki była zadowolona z tygodnia w Stuttgarcie. - Kolejny turniej w bardzo mocnym turnieju to oczywiście nie jest zły wynik. Jednak granie ciągle z tą samą tenisistką nie jest specjalnie fajne. Ona w tym roku gra wspaniały tenis i rozegrała ze mną kolejny dobry mecz.