Łukasz Kubot: Gra serwis&wolej byłaby gwoździem do mojej trumny

Oto jedyny Polak, który wygrywał w Paryżu mecze w erze pofibakowej. Łukasz Kubot na raty rozegrał w tym roku mecz I rundy. O 1/16 finału, czyli powtórkę sprzed roku, zagra w środę.

Pojedynek z Karolem Beckiem rozpoczął się późnym popołudniem w niedzielę. Wiadomo było, że do zapadnięcia zmroku (od 21:30) nie uda się zagrać więcej niż trzech setów. - Uważam, że sytuacja była ciężka - mówił Kubot w poniedziałek, po dograniu spotkania ze Słowakiem (7:5, 6:2, 7:5) - bo czekaliśmy do ostatniej chwili. Wiadomo, że najwcześniej mogliśmy wyjść na kort o 19. To było gonienie za czasem, żeby skończyć ten mecz w trzech setach. Rozumiem, żeby o tej porze puścić na kort kobiety, gdzie gra się do dwóch wygranych setów, ale nie mężczyzn, gdzie wszystko może się przedłużać.

Polak nie ukrywa, że w niedzielę zaczął spotkanie spięty (obaj tenisiści szybko oddali serwis), a rywal był bardzo niewygodny. Kubot musiał dopasować taktykę pod przeciwnika: - Początek z obu stron był bardzo nerwowy. Bardzo dobrze znam Karola [Becka], często razem trenowaliśmy. Znamy się jeszcze z czasów juniorskich. Jest to zawodnik, który gra nieciekawą piłką, bardzo płaską, która mi nie odpowiadała. Wiedziałem, że gra serwis&wolej byłaby gwoździem do mojej trumny. Czułem bardzo duży respekt przed jego returnem - mówi najlepszy polski singlista.

Zabrakło dnia

Mecz został przerwany z powodu ciemności przy stanie 7:5, 6:2, 4:4. - Na początku było dużo nerwów, cieszę się, że wygrałem pierwszego seta, dało mi to dużo pewności. W drugim dominowałem, w trzecim za to miałem breaka. Uważam, że dobrze, że przerwaliśmy grę przy 4:4 - komentuje Kubot przebieg niedzielnych wydarzeń na korcie.

W poniedziałek zawodnicy zagrali tylko cztery gemy, ale Polak nie uniknął kłopotów i przy 5:5 bronił trzech break pointów. Lubinianin dość krytycznie podchodzi do swojej dyspozycji z meczu I rundy: - Myślałem tylko o tym, by jak najszybciej skończyć. Liczyłem, że na koniec trzeciej partii będzie tie break, i że rozstrzygnie go jedna lub dwie piłki. Mogłem tego trzeciego seta przegrać, było 0-40 przy 5:5, ale taki jest tenis. Cieszę się bardzo, ale nie jestem zadowolony ze swojej gry. Nie ma co ukrywać, nie pokazałem swojego najlepszego tenisa. Przeciwnik bardzo dobrze returnował, przede wszystkim z bekhendu i trzeba było grać "piłka do piłki". Wiedziałem też, że ziemia nie jest najlepszą nawierzchnią Becka, dlatego starałem się trzymać go jak najdalej od linii końcowej i skracać grę.
- Nie jest sztuką wygrywać, jak się gra dobrze

- konkludował - ale właśnie, jak gra się źle. Cieszę się, że dziś wygrałem, ale dużo jest jeszcze do poprawy.

Polak uspokajał po meczu, że niedzielna wizyta fizjoterapeuty na korcie nie miała związku z żadnymi problemami zdrowotnymi: - Jeden z fizjoterapeutów za mocno zawiązał bandaż przed meczem. Czułem, że drętwieje mi noga i trzeba było to przeciąć.

Kubot zawsze gra z zabandażowanymi stopami, co stosuje to wielu zawodników z czołówki, by uniknąć skręcenia kostki.

Teraz Serra

Z Florentem Serrą, kolejnym rywalem, Kubot grał już czterokrotnie - wygrał dwa ostatnie (oba w Paryżu, ale w hali). Francuz za to był górą w obu pojedynkach na kortach ziemnych. - Serra to zawodnik, który gra inaczej, taki siłowy tenis - mówi Kubot. - Bardzo dobrze gra z kontry i mecz będzie wyglądał zupełnie inaczej niż ten z Beckiem. To zawodnik, który będzie walczył od początku do końca, nie odpuści ani jednej piłki. Przede wszystkim lubi grać na ceglanej mączce jak ma czas: nie mogę mu pozwolić prowadzić gry. Będzie to ciężkie spotkanie: gram we Francji, z Francuzem, wiadomo, jaka tu jest publiczność - mówi, choć przyznaje, że jest dobrej myśli. - Mam jeszcze jutro czas na relaks i przygotowanie się, na pewno wymyślimy jakąś taktykę. Będę starał się kończyć piłkę szybciej niż rywal i nie dać mu czasu.

Potencjalnym rywalem Kubota w meczu II rundy był rozstawiony z numerem 15. Feliciano López, z którym Polak rozegrał w 2011 roku epicką batalię o ćwierćfinał na trawnikach Wimbledonu, nie wykorzystując dwóch piłek meczowych.

- Wiadomo, co się stało, więc chciałbym zagrać z Lópezem. Jeśli chodzi o korty ziemne, to oczywiście nie mogę powiedzieć, że byłoby to łatwiejsze. Serra nie odpuści we Francji. Przechodził przez eliminacje i ma na rozkładzie dobrych zawodników. Jak ma dzień, to może wystrzelić każdego. To będzie szansa nie tylko dla mnie, ale też dla przeciwnika, żeby znaleźć się w III rundzie - mówi.

Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Komentarze (4)
avatar
RvR
29.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Serra to nie ten sam zawodnik co kiedyś, ale Łukasz ma rację, we Francji tenisiści gospodarzy walczą do końca, co pokazał dzisiaj Clement. 
yoyoyoelo
28.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie dość, że Serra w 2 rundzie, to Goffin albo Clement w 3. ŁUKASZ NIE ZMARNUJ TEGO! 
avatar
beglerbej sylistryjski
28.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
brawo kubocik 
Alk
28.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
III runda w zasięgu rakiety. Przeciwnik do ogrania. Nie jest istotne, iż na francuskich portalach piszą to samo ;-)