Było to starcie dwóch najlepiej w tym sezonie grających na kortach ziemnych tenisistek. Maria Szarapowa (WTA 2), która triumfowała w Stuttgarcie i Rzymie, zmierzyła się ze zdobywczynią trzech tytułów (Acapulco, Barcelona, Budapeszt) Sarą Errani (WTA 24). Włoszka, która dzień wcześniej w Paryżu zdobyła tytuł w grze podwójnej, do meczu z Rosjanką w tym roku w cyklu WTA na mączce doznała tylko dwóch porażek: w Madrycie, gdy urwała jednego gema Agnieszce Radwańskiej oraz w Rzymie, gdy uległa Samancie Stosur. 25-latka z Bolonii miała szansę zdobyć dla swojego kraju czwarty wielkoszlemowy tytuł w grze pojedynczej (Francesca Schiavone - 2010 oraz Nicola Pietrangeli - 1960, 1961 i Adriano Panatta - 1976, cała czwórka triumfowała w Paryżu). Szarapowa awansując do finału (w drodze do niego jedynego seta urwała jej Klára Zakopalová) zapewniła sobie powrót na fotel liderki rankingu (po raz ostatni na czele znajdowała się w 2008 roku), a wygrywając sobotni finał skompletowała personalnego Wielkiego Szlema. Rosjanka została 10. w historii tenisistką, która wygrała wszystkie cztery wielkoszlemowe turnieje (po Maureen Connolly, Doris Hart, Shirley Fry, Margaret Court, Billie Jean King, Chris Evert, Martinie Navratilovej, Steffi Graf i Serenie Williams).
W trwającym jedną godzinę i 29 minut finale, 11. z rzędu rozstrzygniętym w dwóch setach (ostatni toczony na pełnym dystansie miał miejsce w 2001 roku, gdy Jennifer Capriati pokonała Kim Clijsters 1:6, 6:4, 12:10), mieszająca potężne i lżejsze, precyzyjnie lokowane piłki (krótkie krosy i głębokie wzdłuż linii) Szarapowa zapisała na swoje konto 37 kończących uderzeń przy 29 niewymuszonych błędach. Urodzona w Niaganiu 25-latka dobrze returnowała zarówno pierwsze (26 z 48 punktów), jak i drugie podanie (osiem z 13 punktów) Włoszki. Rosjanka wykorzystała pięć z 13 break pointów oraz zaserwowała sześć asów robiąc pięć podwójnych błędów. Dzięki świetnie spisującej się w defensywie oraz grającej swoje groźne odwrotne krosy forhendowy, a także popisującej się stop-wolejami i drop-szotami Errani, mecz po jednostronnym otwarciu mógł się podobać, choć dominacja Szarapowej nie podlegała dyskusji.
Errani do momentu rozpoczęcia Rolanda Garrosa przegrała wszystkie 28 spotkań z tenisistkami z Top 10. W Paryżu przełamała fatalną serię, pokonała Andżelikę Kerber oraz Samanthę Stosur i w poniedziałek sama zadebiutuje w elicie. Włoszka w drodze do finału rozegrała trzy trzysetowe mecze (z Casey Dellacqua, Aną Ivanović i Stosur), a na korcie spędziła w sumie 10 godzin i 22 minuty. Sześć meczów Szarapowej, która w deblu nie grała, trwało w sumie osiem godzin i 36 minut, z czego trzy godziny i 11 minut mecz IV rundy z Zakopalovą. Poza mękami z Czeszką Rosjanka pozostałym rywalkom (licząc finałowe starcie) oddała w sumie 21 gemów. Dla wychowanki szkoły tenisowej Nicka Bollettieriego był to 43. finał w premierowym cyklu i zdobyła 27. tytuł. Bilans wszystkich finałów Errani to teraz 5-4.
Errani i starsza od niej o 10 dni Szarapowa (Rosjanka urodziła się 19 kwietnia, a Włoszka 29 kwietnia 1987 roku) wcześniej nigdy się ze sobą nie mierzyły. Po raz ostatni pierwsza w historii konfrontacja dwóch tenisistek w finale Wielkiego Szlema miała miejsce w US Open 2009, gdy Clijsters pokonała Karolinę Woźniacką. W Rolandzie Garrosie taka sytuacja przytrafiła się po raz pierwszy od 1988 roku, gdy Steffi Graf zwyciężyła Nataszę Zwieriewą.
Szarapowa w poniedziałek rozpocznie swój 18. tydzień na czele rankingu WTA (ostatnie trzy od 19 maja do 8 czerwca 2008). Rosjanka sezon na pomarańczowej mączce kończy bez porażki (16 wygranych spotkań), Errani zaś z bilansem spotkań 23-3 (wcześniej przegrała w Pucharze Federacji z Łesią Curenko i w Rzymie ze Stosur). Włoszka została pierwszą od czasu Clijsters (2003) tenisistką, która w Paryżu zaliczyła finał zarówno singla, jak i debla. Gdyby wygrała sobotni finał przeszła by do historii jako pierwsza podwójna triumfatorka Rolanda Garrosa od czasu Mary Pierce (2000). 25-latka z Bolonii w poniedziałek zostanie trzecią w historii tenisistką z Półwyspu Apenińskiego, która znajdzie się w Top 10 rankingu (po Flavii Pennecie i Schiavone). Dla Szarapowej był to siódmy wielkoszlemowy finał i pierwszy w Paryżu (bilans 4-3).
- To niesamowite uczucie. Jestem tak szczęśliwa, że aż nie wiem co powiedzieć. Pracowałam na to bardzo ciężko i sporo mi zajęło, aby dojść tutaj do finału, a jeszcze więcej, by w nim zwyciężyć. Gdyby to było moje pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie, to traktowałabym je równie szczególnie, tak jakbym triumfowała już po raz czwarty - powiedziała podczas dekoracji Szarapowa.
W dwóch pierwszych gemach serwisowych Szarapowa popisała się dwoma efektownymi forhendami i straciła tylko jeden punkt (zrobiła podwójny błąd). W drugim gemie łatwo przełamała Włoszkę i prowadziła 3:0. Bekhend wzdłuż linii kończący pierwszą dłuższą wymianę dał Rosjance dwa break pointy w czwartym gemie. Errani doprowadziła do równowagi, ale dwoma forhendami Szarapowa uzyskała drugie przełamanie, by po chwili oddać podanie po raz pierwszy robiąc trzy proste błędy, w tym dwa podwójne. Po utrzymaniu podania tenisistka z Bolonii zbliżyła się na 2:4, ale Rosjanka szybko wróciła do równowagi i dwoma bekhendami, forhendem oraz wygrywającym serwisem zaliczyła gema serwisowego na sucho. Cierpliwa defensywa (dużo slajsa) pozwoliła Errani obronić dwie piłki setowe w ósmym gemie, a w dziewiątym popisać się bekhendową kontrą, lecz forhend dał niezrażonej wyższym poziomem rywalki Szarapowej kolejną szansę na skończenie seta, którą wykorzystała bekhendem wzdłuż linii.
Także bekhendem wzdłuż linii Szarapowa uzyskała trzy break pointy w pierwszym gemie II seta i spożytkowała już pierwszego zaskakując rywalkę wysokim topspinem. W drugim gemie Errani zachwyciła komplet kibiców zgromadzonych na trybunach kortu Philippe'a Chatrier dwoma stop-wolejami, ale Rosjanka, choć od 40-15 straciła dwa punkty, utrzymała podanie i prowadziła 2:0. W czwartym gemie Szarapowa mając ponownie 40-15 zrobiła trzy proste błędy, ale obroniła break pointa forhendem wymuszającym błąd, a w piątym zaliczyła przełamanie po długiej grze na przewagi świetnie odgrywając stop-woleja Włoszki. W szóstym gemie walcząca o każdy punkt Errani uzyskała break pointa efektownym returnem forhendowym i wykorzystała go bekhendem wymuszającym błąd. W siódmym gemie tenisistka z Bolonii zepsuła woleja dając Rosjance trzy break pointy i ta wykorzystała drugiego bekhendem wzdłuż linii. W ósmym gemie Włoszka zagrała dwa wspaniałe drop-szoty, za to Szarapowa posłała dwa asy, by przy trzeciej piłce mistrzowskiej krótkim krosem bekhendowym wymusić błąd rywalki i paść na kort, a następnie skakać po nim celebrując wielką radość.