Urszula Radwańska (WTA 39) osiągnęła trzeci półfinał w sezonie (drugi we wrześniu - Taszkent) i miała szansę na drugi finał w karierze (w czerwcu w 's-Hertogenbosch). 26-letnia Su-Wei Hsieh (WTA 53), która sezon zaczynała na 172. miejscu w rankingu, w lutym w Kuala Lumpur zdobyła swój pierwszy tytuł.
W trwającym jedną godzinę i 37 minut spotkaniu Hsieh zdobyła 39 z 56 punktów przy swoim serwisie oraz 16 z 26 przy drugim podaniu Radwańskiej. Rozgrywająca świetny mecz, konsekwentna, oddająca mało punktów za darmo reprezentantka Tajwanu przegrała tylko cztery piłki przy własnym drugim podaniu oraz wykorzystała sześć z 12 break pointów. W finale Hsieh zagra z 18-letnią rewelacją US Open Laurą Robson (WTA 74), która pokonała Soranę Cîrsteę (WTA 30) 6:4, 6:2.
W pierwszym gemie I seta Hsieh wróciła z 15-40, a w drugim minięciem forhendowym sama uzyskała dwa break pointy. Wyrzucając forhend Radwańska dała rywalce przełamanie. Utrzymując podanie na sucho reprezentantka Tajwanu prowadziła 3:0. Krakowianka miała olbrzymie problemy z serwisem - w czwartym gemie podwójnym błędem dała trzy break pointy Hsieh, która chwilę wcześniej popisała się returnem bekhendowym. Przy drugim Urszuli nie udał drop-szot. Kolejnym gemem serwisowym bez przegranej piłki przeciwniczka podwyższyła na 5:0. W trwającym 20 minut I secie Radwańska zdobyła osiem punktów - z czego trzy w pierwszym gemie, gdy miała dwa break pointy oraz trzy w szóstym, gdy utrzymała podanie na sucho.
W gemie otwarcia II seta Radwańska obroniła break pointa wygrywającym serwisem, ale Hsieh uzyskała drugiego kapitalnym drop-szotem forhendowym granym z głębokim defensywy. Reprezentantka Tajwanu tę szansę zmarnowała wyrzucając bekhend, a jeszcze jeden świetny serwis oraz głęboki wolej wymuszający błąd dały Polce gema. Krakowianka od początku II partii lepiej returnowała i serwowała oraz na jej konto wędrowało coraz więcej kończących uderzeń (dwa efektowne bekhendy w trzecim gemie). Hsieh w piątym gemie zaliczyła przełamanie, ale Urszula natychmiast odrobiła stratę. Precyzyjne odegranie drop-szota oraz bekhend wymuszający błąd dały jej trzy break pointy i wykorzystała drugiego z nich zaskakując rywalkę bardzo głębokim krosem bekhendowym.
W siódmym gemie Radwańska odparła break pointa i kończąc długą wymianę krosem forhendowym (po raz pierwszy zawodniczka z Tajwanu musiała sobie solidnie pobiegać, a Ula zaimponowała cierpliwością w rozgrywaniu ofensywnej wymiany) wyszła na prowadzenie 4:3. Drop-szoty Hsieh przestały działać - precyzyjnym forhendowym odegraniem Polka uzyskała przełamanie w ósmym gemie. W dziewiątym gemie krakowianka szczęśliwie wygrała dwie wymiany przy siatce (tenisistka z Tajwanu nie była lepsza, bo jej smecz był bardzo fartowny) i wracając z 0-30 wygrała czwartego gema z rzędu i wyrównała stan meczu na 1-1 w setach.
Piękne minięcie forhendowe przyniosło Hsieh break pointa w drugim gemie III seta i przełamanie stało się faktem, gdy Radwańska nie trafiła w kort loba. W trzecim gemie Hsieh zmieściła woleja w odpowiedzi na bardzo głębokie krosowe odegranie Polki oraz rozstrzygnęła na swoją korzyść wymianę na potężne ciosy, w której raz jedna, raz druga tenisistka znajdowała się pod ostrzałem. To był zwiastun powrotu zawodniczki z Tajwanu do najlepszego, niemal bezbłędnego tenisa, jaki grała w I secie. Choć Urszula serwowała lepiej niż na początku meczu, nie była w stanie wiele zdziałać z tak skuteczną, mądrze wybierającą kierunki uderzeń oraz pewną przy siatce rywalką. Polka nie zdobyła nawet gema, a w końcówce zupełnie straciła animusz. W szóstym gemie podwójnym błędem dała Hsieh trzy meczbole i przy drugim z nich przestrzeliła forhend. Bilans punktów zdobytych przez obie zawodniczki w I i III secie był identyczny (25-8, oczywiście na korzyść tenisistki z Tajwanu).
GRC Bank Guangzhou International Women's Open, Kanton (Chiny)
WTA International, kort twardy, pula nagród 220 tys. dol.
piątek, 21 września
półfinał gry pojedynczej:
Su-Wei Hsieh (Tajwan) - Urszula Radwańska (Polska, 4) 6:1, 3:6, 6:0