AO: Kort numer 8 w biało-czerwonych barwach, wielki powrót Jerzego Janowicza!

Niesamowite emocje towarzyszyły spotkaniu II rundy Australian Open pomiędzy Jerzym Janowiczem a Somdevem Devvarmanem. Polak przegrywał już nawet w setach 0-2, ale jego odpowiedź była piorunująca!

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński

Kort numer 8 w Melbourne Park pozostanie w pamięci Jerzego Janowicza jako miejsce szczególne. W poniedziałek nasz reprezentant odniósł na nim pierwsze w karierze zwycięstwo w seniorskim Australian Open, a w środę w wielkim stylu odrobił stratę dwóch setów, by ponownie uszczęśliwić polskich kibiców. 22-letni łodzianin po niesamowitym pościgu pokonał 6:7(10), 3:6, 6:1, 6:0, 7:5 Somdeva Devvarmana i w piątek powalczy o IV rundę singla z oznaczonym numerem 10. Nicolásem Almagro.

Polak środowe starcie z Hindusem rozpoczął dosyć niepewnie, jakby starając się przyzwyczaić do panujących na korcie warunków. Pierwsze przełamanie uzyskał już w gemie otwarcia, lecz po chwili stracił przewagę. W szóstym gemie Devvarman miał aż cztery okazje na breaka, ale nie wykorzystał żadnej z nich. Łodzianin ze spokojem obronił także setbola, doprowadzając tym samym do tie breaka.

W tenisowej dogrywce Hindus szybko odskoczył na 5-1 i wydawało się, że tej przewagi już nie odda. Wściekły na siebie za przegrane wcześniejszych piłek, nasz reprezentant odpowiedział kapitalnie, zdobywając pięć kolejnych punktów, co dało mu również pierwszego setbola. Od tego momentu wydarzenia potoczyły się jak w kalejdoskopie: rywal ręki nie wstrzymał i po chwili sam zmarnował szansę na zakończenie seta.

Janowicz w dalszym ciągu bombardował przeciwnika, ale ostatecznie żadnej z czterech wypracowanych okazji nie wykorzystał. Przy stanie 9-8 w tie breaku dla Polaka, Hindus minimalnie się pomylił, lecz sędzia uznał, że piłka była dobra. Łodzianin wpadł w szał, zaczął się kłócić, a cała sytuacja mocno go zdekoncentrowała. Kolejny setbol został już przez Devvarmana wykorzystany, bowiem nasz tenisista fatalnie pomylił się z forhendu. Wydarzenia z tie breaka premierowej odsłony miały fatalny wpływ na postawę naszego zawodnika w drugiej partii. Janowicz z wielkim trudem utrzymał serwis w pierwszym gemie, a następnie sam nie wykorzystał okazji na przełamanie. Katastrofa wydawała się jednak nieunikniona i rzeczywiście nastąpiła w siódmym gemie, w którym łodzianina całkowicie zawiodło własne podanie. Jerzyk przegrał serwis do zera, a kilka minut później Hindus zakończył seta przy trzeciej okazji.

Będąc o krok od porażki, w grze naszego tenisisty dokonała się niezwykła przemiana, co miało mu przynieść wielkie zwycięstwo. Polak zaczął znakomicie returnować, a swoim potężnym forhendem siał prawdziwe spustoszenie po drugiej stronie siatki. Nie mając nic do stracenia, Janowicz ruszył do ataku już w pierwszym gemie, błyskawicznie odbierając serwis rywalowi. Reprezentant Indii był całkowicie bezradny, własne podanie utrzymał tylko raz, w piątym gemie, i po zaledwie 28 minutach gładko oddał seta.

Czwarta partia była prawdziwym popisem naszego tenisisty, który dzięki swojej agresywnej grze trzykrotnie przełamał serwis Devvarmana. 27-latek z Indii był całkowicie rozbity, w dodatku w przerwach między gemami kilkakrotnie poprosił o interwencję medyczną, uskarżał się bowiem na ból ręki. Kiedy po 34 minutach gigant z Łodzi wygrał seta do zera, mało kto dawał jego rywalowi jakiekolwiek szanse na nawiązanie walki w decydującej partii.

Piątego seta Janowicz również rozpoczął agresywnie, starając się nie przedłużać wymian, co w pierwszych dwóch partiach przynosiło sporo punktów Hindusowi. Cenne przełamanie uzyskał w czwartym gemie, lecz podając po mecz przy stanie 5:3, nie był w stanie zakończyć tego pojedynku. Wówczas okazało się, że Polak toczył na korcie walkę nie tylko z własnymi słabościami, ale także z bólem dłoni, na której pojawiły się już pierwsze odciski.

Szybka interwencja medyczna w przerwie między gemami odniosła skutek. Choć Devvarman utrzymał serwis na 5:5, to od tego momentu na korcie numer 8 panował już tylko nasz zawodnik. Janowicz rzucił wszystko na jedną kartę, w 12. gemie zaatakował słabe drugie podanie Hindusa, dzięki czemu wypracował pierwszego meczbola. Rywal znakomitym zagraniem zmusił jeszcze Jerzyka do błędu, lecz przy drugiej okazji to Janowicz przejął inicjatywę, kończąc po czterech godzinach całe spotkanie. Niemal natychmiast po ostatniej piłce Polak padł na kort, by cieszyć się z wielkiego triumfu. Łodzianin nie zapomniał także o kibicach, którzy tego dnia ponownie przyszli go wspierać. Pięknie podziękował im za doping, a przez kilka kolejnych minut z wielką chęcią rozdawał autografy.

W całym pojedynku Janowicz posłał 15 asów oraz popełnił 12 podwójnych błędów. Nasz reprezentant skończył aż 91 piłek, notując przy tym również 88 błędów własnych. Hindus nie mógł się pochwalić takimi statystkami. Posłał zaledwie 9 asów oraz zanotował 33 winnery. Błędów niewymuszonych miał co prawda 20, lecz własnego serwisu nie utrzymał aż dziewięciokrotnie.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 30 mln dolarów
środa, 16 stycznia

II runda gry pojedynczej mężczyzn:

Jerzy Janowicz (Polska, 24) - Somdev Devvarman (Indie) 6:7(10), 3:6, 6:1, 6:0, 7:5

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

AO: David Ferrer kontynuuje zwycięską serię, o IV rundę z Marcosem Baghdatisem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×