Niezwykle krętą drogę musiał pokonać Jo-Wilfried Tsonga, aby po raz drugi w karierze wznieść w górę puchar za zwycięstwo w marsylskiej imprezie. Francuz w ćwierćfinale okazał się lepszy Bernarda Tomicia, broniąc aż pięciu piłek meczowych, zaś w finale wygrał 3:6, 7:6(6), 6:4 z Tomášem Berdychem oddalając jednego meczbola. Ostatnim tenisistą, który obronił piłki meczowe w finale i w którymś z poprzednich meczów tego samego turnieju był trzy lata temu w Los Angeles Sam Querrey.
Pojedynek o tytuł w Marsylii rozpoczął się po myśli Berdycha, który nie miał problemów z utrzymaniem własnego podania, a sam pokusił się o breaka w gemie numer sześć. W drugim do przełamania nie doszło, choć Tsonga dwukrotnie, w dziewiątym i jedenastym gemie, musiał bronić się przed utratą serwisu. W tie breaku górą był reprezentant gospodarzy, broniąc asem meczbola przy stanie 5-6.
Decydująca odsłona ułożyła się po myśli turniejowej "trójki". Francuz przełamał przeciwnika już w trzecim gemie, a następnie bardzo pewnie utrzymywał własne podanie, co sprawiło, że po 130 minutach rywalizacji mógł w swoim charakterystycznym stylu rozpocząć celebrację drugiego tytułu w Marsylii.
Triumf w imprezie Open 13, to dziesiąty tytuł w karierze Jo-Wilfrieda Tsongi. 27-latek z Le Mans jest także trzecim tenisistą w historii, po Marku Rossecie i Thomasie Enqviście, który ma na koncie przynajmniej dwa trofea wywalczone w Marsylii.
Berdych, który w swoim 17. finale poniósł dziewiątą porażkę, nie został pierwszym w historii pochodzącym z Czech triumfatorem turnieju rozgrywanego w drugim co do wielkości francuskim mieście.
Open 13, Marsylia (Francja)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali (Gerflor), pula nagród 528,14 tys. euro
niedziela, 24 lutego
finał gry pojedynczej:
Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 3) - Tomáš Berdych (Czechy, 1) 3:6, 7:6(6), 6:4
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Jakby ktoś nie oglądał meczu, to ostatni set jest tu
: