Do piątkowego ćwierćfinału Novak Djoković przystępował w roli żelaznego faworyta. Serb, razem z Rafaelem Nadalem, to dwójka tenisistów z którymi Tomáš Berdych grać nie potrafi i nie lubi. Z wcześniejszych 14 spotkań z obecnym liderem rankingu czeski tenisista wygrał wcześniej tylko jeden (półfinał Wimbledonu 2010), ale w wielu konfrontacjach nawiązywał walkę.
Pierwsza godzina pojedynku nie zapowiadała zmian w fatalnej passie Czecha. Djoković uderzał pewnie i z lekkością, podczas gdy Berdych męczył się z własną grą i nie był w stanie przeciwstawić się znakomitemu Serbowi. Mistrz turnieju z roku 2011 prowadził już 6:2, 5:2, a przy stanie 5:3 podawał na mecz. W tym momencie doszło do niesamowitej metamorfozy w grze Berdycha, którego zagrania zaczęły muskać linie. Zmotywowany Czech przełamał podanie Djokovicia i była to tylko zapowiedź szokującego zwrotu akcji.
Zamieszkały w Monte Carlo Berdych wygrał pięć kolejnych gemów i całego seta 7:5, a w decydującej odsłonie przełamał podanie słabnącego Djokovicia na 2:1 i podwyższył przy własnym podaniu na 3:1. W ciągu 40 minut Serb wygrał zaledwie jednego gema! Mistrz sześciu turniejów wielkoszlemowych stracił animusz, był pasywniejszy i często raziło go podanie potężnie serwującego Berdycha, który nie wypuścił wypracowanego breaka już do końca.
Podając na mecz Czech szybko wysunął się na 40-0, ale trzy pomyłki pozwoliły Djokoviciowi osiągnąć jeszcze równowagę. W tym momencie Berdych wykazał się jednak znakomitą odpornością psychiczną, z której słynny jest raczej Serb. Dwa potężne podania czeskiego tenisisty zakończyły pojedynek, dając mu największe zwycięstwo od lat. Berdych w swoim pierwszym rzymskim półfinale zmierzy się ze zwycięzcą spotkania między Rafaelem Nadalem i Davidem Ferrerem.
Pierwszym półfinalistą turnieju został Benoit Paire, który rozbił 6:1, 6:0 Marcela Granollersa. Francuz zadebiutuje na tym etapie imprezy ATP Masters 1000 (już występ w ćwierćfinale był jego najlepszym rezultatem).
Program i wyniki turnieju mężczyzn
[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
[/b]