Wczesna godzina rozpoczęcia i przeszywający chłód nie odstraszyły kibiców i podczas pojedynku Jerzego Janowicza z Robinem Haase. Trybuny małego kortu numer 16 były szczelnie wypełnione od pierwszej do ostatniej piłki, a chętnych na obejrzenie spotkania było znacznie więcej i przed wejściem ustawił się spory tłumek oczekujących i szukających wolnego miejsca.
Łodzianin rozpoczął pojedynek nieco niemrawo. Zawodził pierwszy serwis i brakowało regularności, przez co Haase w pierwszych dwóch gemach przy podaniu Polaka miał szanse na przełamanie, ale Janowicz sięgał w kluczowych punktach po swoje firmowe zagranie - doskonałego dropszota. Polski tenisista na pierwszą okazję musiał czekać do stanu 3:3, kiedy pięknym kończącym forhendem wywalczył sobie break pointa, którego jednak nie wykorzystał.
Szansy Janowicz nie zmarnował dwa gemy później. Przy 4:4 zakończył slajsową wymianę pięknym dropszotem, a następnie dwukrotnie z pomocą Polakowi przyszła paryska siatka. Dwa winnery po taśmie dały łodzianinowi cennego breaka, którego chwilę później zamienił na seta, wieńcząc go kończącym podaniem.
Druga partia była prawdziwą huśtawką w wykonaniu Janowicza. Najlepszy obecnie polski tenisista dwukrotnie wychodził na prowadzenie z przewagą breaka, by roztrwonić przewagę w kolejnym gemie błędami czy czytelnymi dropszotami. Gdy Haase wywalczył przełamanie powrotne na 4:4, przeszedł do ataku i najpierw pewnie utrzymał podanie, a przy 5:4 doskonałym wolejem, przy którym wykazał się świetnym refleksem, wypracował dwie piłki setowe. Już przy pierwszej z nich łodzianin wpakował forhend w siatkę, przegrywając seta.
Janowicz uspokoił swoje poczynania w najlepszy momencie. Polak przegrywał 0:1, 0-30, gdy wytoczył najcięższe działa, kończąc ważnego gema dwoma potężnymi wygrywającymi forhendami. Łódzki tenisista powoli przejmował kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Agresywny, szukał winnerów i wchodził w kort zaś Haase okopał się za linią końcową, wybierając grę w defensywnie. Przy 2:2 dwa spektakularne bekhendy Janowicza po linii dały mu breaka, którego już bez kłopotów utrzymał do końca partii, wygranej 6:4.
Seta czwartego Polak rozpoczął od mocnego uderzenia i kapitalnym kończącym returnem wypracował szansę na przełamanie. Janowicz posłał jednak return w siatkę, a niewykorzystana okazja się zemściła i w kolejnym gemie to łodzianin musiał bronić się przed przełamaniem. Z pomocą przyszedł polskiemu tenisiście jednak potężny serwis i wyszedł z opresji obronną ręką. Po przełamaniu na 2:1 Janowicz nie dał sobie wydrzeć prowadzenia. Pewne podanie, wsparte niezwykle skuteczną grą z głębi kortu pozwoliło łodzianinowi wyjść na 5:3, a Haase przy własnym podaniu popełnił trzy błędy, dając rywalowi piłki meczowe. Już przy pierwszej z nich Janowicz posłał piękny, kończący forhend po krosie i zakończył pojedynek.
Janowicz wyrównał w Paryżu swój najlepszy wynik w turnieju wielkoszlemowym (wcześniej osiągnął III rundę podczas Wimledonu i Australian Open). Kolejnym przeciwnikiem Polaka będzie Stanislas Wawrinka, a mecz odbędzie się już w sobotę.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 7,984 mln euro
piątek, 31 maja
II runda gry pojedynczej:
Jerzy Janowicz (Polska, 21) - Robin Haase (Holandia) 6:4, 4:6, 6:4, 6:3
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!