Serena Williams, która w tym sezonie zdobyła już siedem tytułów, w Toronto triumfowała w 2001 i 2011 roku. W spotkaniu z Kirsten Flipkens (WTA 13), półfinalistką tegorocznego Wimbledonu, Amerykanka zademonstrowała fantastyczną dyspozycję serwisową - w ciągu 56 minut posłała 10 asów oraz straciła tylko pięć punktów przy własnym podaniu. Liderka rankingu mecz zakończyła z 24 kończącymi uderzeniami i ledwie siedmioma niewymuszonymi błędami na koncie. Flipkens, która wcześniej wyeliminowała Venus Williams, miała 18 piłek wygranych bezpośrednio i 37 błędów własnych. Kolejną rywalką Sereny będzie Magdalena Rybarikova (WTA 42).
Po skończeniu akcji wolejem forhendowym Flipkens miała dwa break pointy w pierwszym gemie I seta, ale Williams wyciągnęła z rękawa dwa asy. Po chwili Amerykanka zaliczyła przełamanie krosem forhendowym. Łatwy gem serwisowy z kolejnym asem pozwolił Serenie objąć prowadzenie 3:0 i wieść prym absolutny. Po kolejnym przełamaniu, w piątym gemie Williams dorzuciła kolejne dwa asy. Liderka rankingu nie miała zamiaru odpuścić ani na moment i kończącym returnem uzyskała piłkę setową w szóstym gemie, ale zmarnowała ją wyrzucając prosty forhend. Po chwili Serena stworzyła sobie drugą okazję, a set dobiegł końca, gdy forhend przestrzeliła Flipkens.
W czwartym gemie II seta Serena minięciem forhendowym po krosie uzyskała trzy break pointy i wykorzystała już pierwszego. Okazało się to być jedyne przełamanie w całej partii. Amerykanka utrzymała podanie na sucho, posyłając dwa asy na koniec i prowadziła 4:1. Oczywiście as musiał dać Williams piłki meczowe, do tego aż trzy w dziewiątym gemie. Pojedynek liderka rankingu zamknęła krosem bekhendowym.
W dobrym stylu do ćwierćfinału awansowała Petra Kvitova (WTA 7), która rok temu wywalczyła tytuł w Montrealu. Czeszka w ciągu 84 minut pokonała finalistkę imprezy z 2011 roku Samanthę Stosur (WTA 11) 6:3, 6:3, odpierając 10 z 11 break pointów. O wyniku I seta zadecydowało jedyne przełamanie, jakie zawodniczka z Fulnek uzyskała w szóstym gemie. W maratońskim dziewiątym gemie (22 piłki) Kvitová obroniła pięć break pointów, a sama wykorzystała czwartego setbola, głębokim krosem bekhendowym wymuszającym błąd.
Kvitová łatwo przełamała Stosur w gemie otwarcia II seta, a następnie w trzecim po długiej grze na przewagi (20 piłek). Podając przy 3:0 Czeszka od 0-40 zdobyła pięć kolejnych punktów, na koniec serwując asa. W siódmym gemie zawodniczka z Fulnek oddała podanie, robiąc trzy podwójne błędy, ale była to jej jedyna tak poważna chwila słabości. Przestrzelony przez Stosur smecz dał Czeszce piłkę meczową w ósmym gemie i wykorzystała ją, ładnie skonstruowany punkt kończąc wolejem forhendowym. Tego dnia serwis i forhend był niezawodną bronią Kvitovej, która przez cały mecz był nadzwyczaj regularna i podwyższyła na 5-1 bilans spotkań z australijską mistrzynią US Open 2011.
W ćwierćfinale rywalką Kvitovej będzie Sorana Cirstea (WTA 27), która po trwającym 83 minuty spotkaniu zwyciężyła Jelenę Janković (WTA 14) 6:3, 6:4, korzystając z dziewięciu podwójnych błędów Serbki. Znakomicie dysponowana Rumunka znokautowała byłą liderkę rankingu zabójczymi forhendami (w jednym gemie potrafiła się popisać czterema z rzędu kończącymi uderzeniami). W dziewiątym gemie II seta Cîrstea zmarnowała meczbola wyrzucając forhend, a pakując bekhend w siatkę dała Serbce break pointa w 10., ale obroniła go fenomenalnym bekhendem po linii. Po chwili Rumunka miała drugiego meczbola, ale tym razem bekhend nie zafunkcjonował. Niesłychany bekhend wieńczący długą wymianę przyniósł 23-latce z Targoviste trzecią piłkę meczową, ale Janković wybroniła się agresywnym bekhendem, po którym poszła do siatki i dwoma wolejami doprowadziła do równowagi. Wreszcie przy czwartym meczbolu Cîrstea posłała potężny serwis i zamknęła pojedynek smeczem.
Tempa nie zwalnia Dominika Cibulkova (WTA 20), która po triumfie w Stanford jest w ćwierćfinale w Toronto. Słowaczka, która pięć lat temu zaliczyła finał w Montrealu, po nierównym meczu w ciągu 91 minut pokonała Robertę Vinci (WTA 12) 6:3, 7:6(4), poprawiając na 3-5 bilans potyczek z 30-latką z Taranto. Zawodniczka z Bratysławy prowadziła 6:3, 3:0, ale Włoszka w II secie zdobyła pięć gemów z rzędu. Cibulková miała break pointa na 4:1, ale Vinci odparła go wspaniałym stop wolejem i spotkanie nabrało rumieńców, w końcówce seta szala przechylała się to w jedną to w drugą stronę.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Włoszka w dziewiątym gemie odparła trzy break pointy (as, wygrywający serwis, znakomita kontra po linii), zmarnowała dwa setbole (przy jednym miała kończącego drajw woleja w górze, ale zagrała prosto na Cibulkovą, która skończyła wymianę minięciem bekhendowym po krosie). Słowaczka w końcu odrobiła stratę przełamania bekhendem po linii, a po podwójnym błędzie Vinci w 11. gemie, z 3:5 wyszła na 6:5, by następnie oddać podanie na sucho. W tie breaku tenisistka z Bratysławy wróciła z 1-3. Po tym jak bekhendowe minięcie Vinci wylądowało w korytarzu deblowym Cibulková uzyskała dwa meczbole. Przy pierwszym z nich forhend Włoszki wyfrunął poza kort. Kolejną rywalką Słowaczki będzie Na Li (WTA 5), z którą przegrała wszystkie trzy dotychczasowe spotkania.
Rogers Cup, Toronto (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,369 mln dol.
czwartek, 8 sierpnia
III runda gry pojedynczej:
Serena Williams (USA, 1) - Kirsten Flipkens (Belgia, 13) 6:0, 6:3
Agnieszka Radwańska (Polska, 3) - Sloane Stephens (USA, 14) 6:1, 7:6(2)
Na Li (Chiny, 4) - Ana Ivanović (Serbia, 16) 3:6, 6:1, 7:6(5)
Sara Errani (Włochy, 5) - Alizé Cornet (Francja) 7:5, 7:6(3)
Petra Kvitová (Czechy, 6) - Samantha Stosur (Australia, 12) 6:3, 6:3
Magdaléna Rybáriková (Słowacja) - Marion Bartoli (Francja, 7) 7:6(5), 1:0 i krecz
Dominika Cibulková (Słowacja) - Roberta Vinci (Włochy, 10) 6:3, 7:6(4)
Sorana Cîrstea (Rumunia) - Jelena Janković (Serbia, 15) 6:3, 6:4
[/b]