ATP Cincinnati: Janowicz kontra Blake w nocnej scenerii stanu Ohio

Jerzy Janowicz w I rundzie turnieju ATP Masters 1000 w Cincinnati zmierzy się z Jamesem Blakiem. Amerykanin znajduje się w schyłkowej fazie kariery, ale wciąż jest tenisistą groźnym i nieobliczalnym.

W ubiegłym sezonie Jerzy Janowicz zawitał do Cincinnati jako bliżej nieznany tenisista z Polski, klasyfikowany w końcowych obszarach pierwszej "100" rankingu ATP. 89. pozycja, jaką wówczas zajmował, pozwoliła mu jedynie na wzięcie udziału w kwalifikacjach do głównej drabinki Western & Southern Open, które zakończył dotkliwą porażką (0:6, 2:6) z Marinko Matoseviciem. Po 12 miesiącach od tamtych wydarzeń, Janowicz znów pojawił się w stanie Ohio, ale jego status jest już zupełnie inny, nie jest już mało znanym graczem z dolnych rejonów Top 100, ale zawodnikiem o uznanej marce, klasyfikowanym w pierwszej "15" rankingu i coraz odważniej pukającym do bram magicznej "10" listy rankingowej.

W tegorocznej edycji turnieju w Cincinnati łodzianin został rozstawiony z numerem 16. W I rundzie los skojarzył go z posiadaczem dzikiej karty, Amerykaninem Jamesem Blakiem. Tenisistą już nieco zapomnianym, ale niegdyś należącym do ścisłej światowej czołówki, którego karierę zahamowały kontuzje, choroby i kłopoty natury osobistej.

Urodzony w grudniu 1979 roku w Yonkers, w stanie Nowy Jork, Blake w czasach juniorskich nie był uznawany za wielki talent. Jego juniorskie dokonania są wręcz marginalne - Blake rozegrał tylko 15 meczów w singlu (dziewięć wygrał), a w deblu na dziewięć meczów odniósł pięć zwycięstw. W rankingu tenisistów do lat 18 najwyżej wspiął się na 92. miejsce. Jednak w "dorosłym" tenisie, nowojorczyk dość szybko pokonywał kolejne szczeble kariery, wygrywając imprezy rangi ITF Futures i Challengery, za co w 2000 roku otrzymał tytuł debiutanta sezonu.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Wraz z nastaniem XXI wieku, Blake wspólnie z Andym Roddickiem, Mardym Fishem, czy Robbym Gineprim był czołowym przedstawicielem nowego pokolenia w amerykańskim tenisie, które miało zastąpić starych mistrzów w osobach Pete'a Samprasa i Andre Agassiego, którzy nieubłaganie zbliżali się do końca wspaniałych karier. Cała czwórka nie do końca spełniła pokładane w nich nadzieje, wprawdzie Roddick wygrał imprezę wielkoszlemową (US Open 2003), Puchar Davisa i był przez pewien czas liderem rankingu ATP, ale do 14 wielkoszlemowych triumfów Samprasa, czy ośmiu Agassiego żaden z nich nawet się nie zbliżył. I zapewne już się nie zbliżą, bowiem Roddick zakończył karierę, a Blake, Fish i Ginepri są już graczami zaawansowanymi wiekowo i ich przygoda z zawodowym tenisem również zbliża się ku końcowi. Cała czwórka jest ze sobą w bardzo serdecznych relacjach - Mardy Fish to chyba mój najlepszy przyjaciel w Tourze, mieszkamy bardzo blisko siebie. Moimi dobrymi znajomymi są także Robby Ginepri, Andy Roddick i bracia Bryanowie - wyznaje Blake.

Amerykanin to tenisista, który swoją grą porywa tłumy. Mecze z udziałem Blake'a w optymalnej formie to prawdziwa uczta dla sympatyków tenisa. Nowojorczyk gra niezwykle efektownie, stawia przede wszystkim na ofensywny tenis, jest obdarzony piorunującym forhendem, fenomenalnie returnuje, a gry przy siatce mogliby się od niego uczyć nawet najwięksi herosi współczesnego tenisa. Mimo tych walorów, Blake pozostaje zawodnikiem niespełnionym. Aż trudno w to uwierzyć, że gracz który ma na koncie zwycięstwo nad wszystkimi arcymistrzami białego sportu ostatniej dekady, a w rankingu zajmował czwarte miejsce, wygrał w karierze tylko dziesięć turniejów (ostatni w sierpniu 2007 roku), a w Wielkim Szlemie nigdy nie przebrnął fazy ćwierćfinałowej.

Najbliżej odniesienia spektakularnego sukcesu Blake był w 2005 roku podczas US Open. Przeszedł wówczas jak burza przez premierowe cztery rundy, pozostawiając w pokonanym polu choćby Rafaela Nadala, a w ćwierćfinale zmierzył się z Andre Agassim. Dwójka Amerykanów stworzyła niezapomniane widowisko. Blake prowadził już 2-0 w setach, lecz Agassi zdołał wyrównać na 2-2. W decydującej partii Blake serwował po zwycięstwo w całym spotkaniu, ale nie wytrzymał presji. Agassi wywalczył breaka, a następnie zwyciężył w całym spotkaniu, po stojącym na kosmicznym poziomie tie breaku piątego seta. Ten mecz przez wielu jest uznawany jako jedno z najlepszych spotkań nowojorskiej lewy Wielkiego Szlema w obecnym stuleciu.

Blake dostarczał rozrywki wszystkim fanom białego sportu, ale poza kortem musiał zmagać się z licznymi kontuzjami i kłopotami mentalnymi. W wieku 13 lat wykryto u niego skoliozę i przez 18 godzin na dobę musiał nosić korekcyjne szelki. W 2004 roku podczas treningowego meczu w Rzymie pechowo poślizgnął się i uderzył głową w słupek podtrzymujący siatkę, doznając złamania kręgosłupa szyjnego. Kilka miesięcy później zachorował na półpaśca, a prawa połowa jego twarzy została sparaliżowana. Po żmudnym okresie walki o powrót do pełnej sprawności na Blake'a spadł kolejny cios - zmarł jego ojciec. W 2007 roku napisał książkę pt. "How I Lost Everything and Won Back My Life", która opowiada o śmierci ojca tenisisty, załamaniu formy sportowej i powrocie do zawodowego touru.

Nowojorczyk, który dla kariery tenisowej zrezygnował ze studiów na Harvardzie, to człowiek o niezwykle szerokich horyzontach. Próbował swoich sił jako model, oprócz tenisa pasjonuje się golfem i koszykówką - Często gram w golfa. Nie jestem w tym dobry, ale to świetna zabawa. Gram również w koszykówkę i pokera - opowiada. Podziwia postać słynnego koszykarza, Michaela Jordana - Imponował mi tym, jak był przygotowany do każdego meczu. Za każdym razem udowadniał wszystkim, że jest najlepszy - wyjaśnia. Blake jest również szczęśliwym ojcem i mężem, wybranką Jamesa została Emily Snider, para ma roczną córkę. A od dziesięciu lat udziela się charytatywnie, organizując turnieje, z których cały dochód przekazuje na rzecz organizacji zajmujących się kampanią antynowotworową w Stanach Zjednoczonych. Jest także zafascynowany działalnością Nelsona Mandeli - Facet spędził 27 lat w więzieniu za to w co wierzył, to niesamowite. Postanowił zmienić swój kraj, a zarazem cały świat. Miał gigantyczny wpływ na wielu ludzi. To wielka postać w dziejach ludzkości - wyraża swoją opinię o słynnym południowoafrykańskim polityku.

Od listopada 2006 roku nastąpił regres w karierze Blake'a. Amerykanin opuścił pierwszą "10" rankingu, następnie czołową "50", by w 2012 roku wypaść poza Top 100. W USA coraz częściej słychać głosy o tym, że nowojorczyk powinien już odejść na sportową emeryturę, jednak Blake, mimo że jest już w schyłkowej fazie przygody z białym sportem i miewał chwile zwątpienia - Spróbuję jeszcze zagrać w US Open, ale potem muszę odpocząć i zrobić sobie dłuższą przerwę. Jeśli mi ona nie pomoże, to raczej zrezygnuję na dobre z tenisa. Nie wiem, czy decyzję podejmę w przyszłym roku, czy też później. Na razie mam trochę dość - mówił w sierpniu 2011 roku, nie ma zamiaru schodzić ze sceny, a w celu odbudowania się, na pewien czas wrócił nawet do rozgrywek challengerowych. Eksperci w USA nie mają jednak wątpliwości, Blake powinien pójść w ślady Roddicka, rzucić rakietę w kąt i zająć się czymś innym - Przejście na emeryturę jest jedną z trudniejszych decyzji w życiu sportowca, ale na szczęście James jest tak wykształconym człowiekiem, że bez problemu poradzi sobie bez tenisa - ocenia Brian Vahaly, były zawodowy tenisista.

Przed Blakiem w szczytowym okresie formy drżeli wszyscy rywale. Amerykanin ma w dorobku triumfy nad Agassim, Nadalem, Murrayem, Safinem, czy Federerem, a więc z niemal wszystkimi największymi przedstawicielami tej dyscypliny sportu w ostatnim dziesięcioleciu. Szczególnie mecze z Federerem są wspominane z nostalgią przez wielu fanów, bo jeszcze kilka lat temu były gwarantem wspaniałej tenisowej rozrywki na najwyższym poziomie.

W większości spotkań z udziałem Jerzego Janowicza, to Polak nadaje ton grze, jest agresorem. Jednak w poniedziałkową noc w Cincinnati wcale tak nie musi być. Blake nie jest tenisistą lubującym się w grze na przerzut, wręcz przeciwnie, Amerykanin już od pierwszego uderzenia stara się przejąć inicjatywę w wymianie i dąży do jak najszybszego skończenia punktu. Podobnie gra też Polak i mimo że jest młodszy, silniejszy i wyżej klasyfikowany od 33-letniego rywala, to nie może zapominać, że Blake jest tenisistą niezwykle doświadczonym i wciąż zdolnym do odnoszenia pojedynczych zaskakujących zwycięstw.

Western & Southern Open, Cincinnati (USA)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 3,08 mln dolarów
poniedziałek, 12 sierpnia

I runda:
kort centralny, nie przed godz. 2:30 czasu polskiego

Jerzy Janowicz (Polska, 16)bilans: 0-0James Blake (USA, WC)
14 ranking 97
22 wiek 33
203/91 wzrost (cm)/waga (kg) 185/83
praworęczna, oburęczny bekhend gra praworęczna, jednoręczny bekhend
Łódź miejsce zamieszkania Westport
Kim Tiilikainen trener Thomas Blake jr
sezon 2013
23-15 (23-15) bilans roku (główny cykl) 14-13 (7-11)
półfinał Wimbledonu najlepszy wynik ćwierćfinał w Atlancie
14-11 tie breaki 2-5
383 asy 107
1 173 783 zarobki ($) 279 245
kariera
2007 początek 1999
14 (2013) najwyżej w rankingu 4 (2006)
43-31 bilans w głównym cyklu 364-253
0/1 tytuły/finałowe porażki (główny cykl) 10/14
1 829 578 zarobki ($) 7 906 821
Komentarze (54)
avatar
tomasf33
13.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
o 1 secie lepiej zapomniec... 
avatar
tomasf33
13.08.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
naomily
13.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
szkoda, myślałam że forma będzie teraz rosła, niestety nie udało się 
avatar
Etienne
13.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
No i Blake wygrał zasłużenie - grał znacznie powyżej swojego poziomu. Tak jak on dzisiaj zagrał, to nie gra nawet większość graczy z TOP20 a nawet ze ściślejszej czołówki światowej. Za to JJ da Czytaj całość
avatar
nowa
13.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no trudno trzeba podkręcić treningi i formę