Po wygraniu 25 spotkań z rzędu, Serena Williams znalazła pogromczynię w osobie już przez wielu skreślonej, jeśli chodzi o możliwość zdobywania największych skalpów, Any Ivanović (WTA 14), tej samej, która w ostatnich sezonach była raczej pamiętana ze śmiesznego, wysokiego wyrzutu piłki przy serwisie i popełnianych seriami podwójnych błędów. Sześć lat po dotarciu w Melbourne do finału (pół roku później święciła triumf w Rolandzie Garrosie), Serbka wyrzuciła za burtę koszmar wszystkich tenisistek.
Dobiegła końca seria Amerykanki, za to trwa passa Ivanović, która sezon rozpoczęła od zdobycia tytułu w Auckland. W czterech wcześniejszych spotkaniach urodzona w Belgradzie była liderka rankingu nie urwała Serenie nawet seta. Tymczasem 19 stycznia 2014 roku zrujnowała prawdopodobnie ostatnie wielkie sportowe marzenie gladiatorki z Palm Beach Gardens, porażając ją nie tylko niszczycielskim forhendem w wymianach, ale i piekielnym returnem, szczególnie z bekhendu. Serbka wygrała 4:6, 6:3, 6:3 po jednej godzinie i 56 minutach walki. Amerykanka nie zdobędzie klasycznego Wielkiego Szlema.
W gemie otwarcia I seta Serena popełniła dwa podwójne błędy, ale obroniła trzy break pointy (wygrywający serwis, dwa niewymuszone błędy rywalki) i otworzyła wynik meczu. W drugim gemie Serbka od 0-30 zdobyła cztery punkty z rzędu, głównie dzięki świetnym serwisom. Fenomenalnym returnem forhendowym po krosie Ivanović uzyskała break pointa na 3:2. I wykorzystała go - posłała szybki return pod nogi Amerykanki, która wpakowała bekhend w siatkę. Świetny return forhendowy po krosie wymuszający błąd przyniósł Williams trzy break pointy w szóstym gemie. Przełamanie na sucho stało się faktem, gdy Serbka popełniła podwójny błąd. W 10. gemie Ivanović obroniła piłkę setową kombinacją krosa bekhendowego i smecza. Potężnym bekhendem wymuszającym błąd Serena wywalczyła jednak drugą, a set dobiegł końca, gdy mistrzyni Rolanda Garrosa 2008 wpakowała forhend w siatkę.
Głęboki return wymuszający błąd przyniósł Ivanović break pointa w piątym gemie II seta, ale Williams obroniła się dobrym drugim podaniem. Serbka jednak uzyskała drugą okazję i spożytkowała ją. Zagrała kolejny świetny return, bekhendem po krosie, po czym poszła do siatki, zagrała złego drajw woleja forhendowego, ale na jej szczęście Amerykanka wpakowała forhend w siatkę. W szóstym gemie wydawało się ze Ivanović od stanu 40-0 straci trzy punkty, jednak przy 40-30 poprosiła o sprawdzenie śladu, po returnie Sereny, i okazało się, że piłka wylądowała poza kortem. W siódmym gemie Amerykanka sięgnęła w porę po swoją największą broń, czyli serwis i odparła dwa break pointy przy 15-40. Serbka jednak pozostała stabilna mentalnie i piorunującym returnem uzyskała dwie piłki setowe w dziewiątym gemie. Williams doprowadziła do równowagi szybką akcją serwis-forhend oraz asem. Przestrzelony przez Amerykankę bekhend dał Ivanović trzeciego setbola i wykorzystała ją - zepchnęła rywalkę do defensywy returnem i skończyła forhendem po linii.
Potężny bekhendowy return przyniósł Ivanović trzy break pointy w drugim gemie III seta i wykorzystała pierwszego z nich jeszcze jednym pociskiem z returnu, tym razem forhendowym po krosie (Amerykanka była w stanie tylko lekko sięgnąć piłkę). To był gem Serbki z trzema porażającymi returnami Serbki, którymi kompletnie sparaliżowała ruchy grającej najmocniejszy tenis świata Sereny. Genialny forhendowy atak dał Ivanović piłkę meczową w ósmym gemie, ale zmarnowała ją pakując forhend w siatkę. Wygrywającym serwisem wypracowała sobie kolejne trzy meczbole przy 5:3. Po chwili posłała jeszcze jeden świetny serwis, return Sereny wylądował poza kortem i sensacja stała się faktem!
W cały meczu Williams miała miażdżąca przewagę w asach (13-1), ale tylko w tym jednym elemencie. Ivanović zapisała na swoje konto 33 kończące uderzenia przy 27 niewymuszonych błędach. Amerykanka za to miała o 11 piłek wygranych bezpośrednio mniej, do tego zrobiła 31 błędów własnych. Serbka była nieskuteczna przy break pointach (cztery z 14), ale sama dała liderce rankingu tylko trzy okazje na przełamanie, z których Serena wykorzystała dwie. Ivanović przy swoim pierwszym podaniu zgarnęła 31 z 40 punktów.
Cały ubiegły sezon był teatrem jednej aktorki, a kibice nie znoszą nudy, więc odarcie Sereny ze złudzeń o Wielkim Szlemie jest dobre dla całej dyscypliny. Świat kocha sensacje, nie lubi próżni, a jej dominacja stawała się po prostu nieznośna, choć to przecież nie wina Amerykanki, że nikt nie był w stanie jej realnie zagrozić. Z drugiej strony jedna jaskółka wiosny nie czyni. Podrażniona porażką Williams może siać spustoszenie w dalszej fazie sezonu. Kres jej dominacji wieszczono już wiele razy. Po porażce w I rundzie Rolanda Garrosa 2012 miała runąć tenisowa Statua Wolności, tymczasem zawodniczka z Palm Beach Gardens po nawiązaniu współpracy z Patrickiem Mouratoglou osiągnęła nadzwyczajną długoterminową dyspozycję.
Williams mogła zostać jeszcze większą panią wszechświata niż nią jest, ale chyba tylko sam Mouratoglu wierzył, że jego podopieczna może wygrać cztery wielkoszlemowe turnieje w jednym sezonie. W erze otwartej dokonały tego tylko dwie tenisistki: Margaret Smith Court (1970) i Steffi Graf (1988), a wcześniej Wielkiego Szlema zdobyła tylko jedna zawodniczka (Maureen Connolly, 1953). Serena nie dołączy do tego legendarnego grona, nie w tym roku.
Wielki sukces odniosła Flavia Pennetta (WTA 29), która pokonała 6:1, 4:6, 7:5 Andżelikę Kerber (WTA 9). W ten sposób Włoszka osiągnęła pierwszy ćwierćfinał w innym wielkoszlemowym turnieju niż US Open. W Nowym Jorku cztery razy dotarła do tej fazy, w tym w ubiegłym sezonie do półfinału. Przystępując do ubiegłorocznego Rolanda Garrosa, odbudowująca się po operacji nadgarstka, Włoszka była na 122. miejscu w rankingu. Odpadła wtedy w I rundzie po porażce z Kirsten Flipkens. Teraz w Melbourne wyrzuciła za burtę Kerber, dla której Australian Open pozostaje jedynym wielkoszlemowym turniejem, w którym nie grała w ćwierćfinale.
W gemie otwarcia I seta Kerber obroniła trzy break pointy, ale w trzecim Pennetta wspaniałym krosem bekhendowym uzyskała trzy kolejne okazje na przełamanie. I tym razem zaliczyła je na sucho na drop szota Niemki odpowiadając wspaniałym drop szotem z woleja. Włoszka poszła za ciosem i w piątym gemie po raz drugi odebrała rywalce podanie, popisując się krosem bekhendowym. W siódmym gemie zawodniczka z Półwyspu Apenińskiego błysnęła genialnym półwolejem oraz minięciem bekhendowym po krosie, a po podwójnym błędzie Kerber zdobyła trzy piłki setowe. Wykorzystała drugą z nich kombinacją dwóch bekhendów - po linii i po krosie.
Efektowny odwrotny kros forhendowy przyniósł Kerber break pointa w gemie otwarcia II seta. Przełamanie stało się faktem, gdy Pennetta przestrzeliła forhend. Włoszka błyskawicznie odrobiła stratę wspaniałym odwrotnym krosem forhendowym. Świetna kombinacja bekhendowego retunu i forhendu po linii przyniosła jej break pointa na 3:1, ale Niemka obroniła go znakomitą kontrą forhendową po linii. Podwójnym błędem Kerber podarowała rywalce drugą okazję na przełamanie, ale z klasą wybrnęła z opresji - rozrzuciła rywalkę po narożnikach serią głębokich piłek i zwieńczyła akcję wolejem. W piątym gemie Pennetta oddała podanie, pakując bekhend w siatkę, ale po chwili ponownie zaliczyła przełamanie powrotne, wspaniałym forhendem po linii. W dziewiątym gemie Niemka pokusiła się o odebranie rywalce serwisu na sucho, ostatni punkt zdobywając minięciem forhendowym po linii. Set dobiegł końca, gdy w 10. gemie bekhend Włoszki zatrzymał się na siatce.
Kapitalny kros bekhendowy dał Włoszce dwa break pointy w drugim gemie III seta. Pierwszego Kerber obroniła bekhendem po linii, przy drugim bekhend Pennetty wylądował w siatce. Po chwili zawodniczka z Półwyspu Apenińskiego oddała podanie, gdy wpakowała forhend w siatkę (po świetnym serwisie dostała wykładkę, ale popełniła fatalny błąd). Niemka to co zabrała, natychmiast oddała i to na sucho, robiąc serię prostych błędów. W ósmym gemie Kerber znów zgubiła serwis, gdy wyrzuciła forhend. Po chwili popisała się wspaniałym forhendem po linii, a przełamanie powrotne zaliczyła, gdy Pennetta popełniła podwójny błąd. Po utrzymaniu podania z 3:5 wyrównała na 5:5, ale dwa kolejne gemy padły łupem Włoszki. Fatalny drop szot Kerber przyniósł zawodniczce z Półwyspu Apenińskiego dwie piłki meczowe, a spotkanie zakończył wpakowany przez Niemkę w siatkę forhend.
Trwające jedną godzinę i 52 minuty spotkanie Pennetta zakończyła na plusie w bilansie kończących uderzeń do niewymuszonych błędów (43-37). Kerber za to wyszła na -10 (25-35). Popełniła ona cztery podwójne błędy, Włoszka zaś dwa i miała też osiem asów, podczas gdy Niemka tylko jednego. Zawodniczka z Półwyspu Apenińskiego zdobyła 33 z 47 punktów przy własnym pierwszym podaniu oraz spożytkowała osiem z 18 break pointów, sama swój serwis oddając pięć razy. Przy siatce Pennetta zdobyła 17 z 27 punktów, Kerber zaś pięć z 13.
W ćwierćfinale Pennetta spotka się z finalistką imprezy z 2011 i 2013 roku Na Li (WTA 4), która rozbiła 6:2, 6:0 Jekaterinę Makarową (WTA 22). Chinkę w poprzedniej rundzie dzieliło pięć centrymentrów od odpadnięcia z imprezy (o tyle przy piłce meczowej przestrzeliła bekhend Lucie Safarova). Tymczasem z Rosjanką rozprawiła się w ciągu 59 minut. W całym spotkaniu naliczono jej 18 kończących uderzeń oraz 14 niewymuszonych błędów. Makarowa zdobyła zaledwie trzy z 15 punktów przy swoim drugim podaniu, a mecz zakończyła z dorobkiem czterech piłek wygranych bezpośrednio i 11 błędów własnych. Chinka obroniła cztery break pointy (po dwa przy 15-40, odpowiednio w szóstym gemie I seta i czwartym II partii), a przy własnym pierwszym serwisie zgarnęła 26 z 35 punktów. Rosjanka, która w dwóch poprzednich sezonach docierała w Melbourne do ćwierćfinału, została pokonana przez Li po raz piąty.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 33 mln dolarów australijskich
niedziela, 19 stycznia
IV runda gry pojedynczej kobiet:
Ana Ivanović (Serbia, 14) - Serena Williams (USA, 1) 4:6, 6:3, 6:3
Na Li (Chiny, 4) - Jekaterina Makarowa (Rosja, 22) 6:2, 6:0
Flavia Pennetta (Włochy, 28) - Andżelika Kerber (Niemcy, 9) 6:1, 4:6, 7:5
Program i wyniki turnieju kobiet
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]