Robert Lindstedt: Łukasz jest wspaniałym zawodnikiem

Robert Lindstedt wygrał wspólnie z Łukaszem Kubotem turniej debla w wielkoszlemowym Australian Open. - Spośród singlistów jest absolutnie jednym z najlepszych deblistów - komplementował Szwed Polaka.

- Chyba każdy dobrze widział po meczu, co dla mnie to znaczy. Płakałem jak uczeń. To dla mnie cały świat, nawet jeśli wszystko pomieszałem podczas mojego przemówienia. Łukasz to tak dobry zawodnik, do tego ma jeszcze karierę singlową. Dla mnie to wszystko co mam. Walczyłem z kontuzjami, pracowałem z właściwymi ludźmi, aby znaleźć drogę do tego sukcesu. Spędzam więcej czasu na siłowni niż na korcie, zatem jest to spełnienie moich dziecięcych marzeń i prawdopodobnie nie uwierzę w to do końca mojej kariery. To znaczy dla mnie absolutnie wszystko - powiedział po meczu szczęśliwy Robert Lindstedt.

36-letni tenisista i Łukasz Kubot pokonali w sobotnim finale Australian Open 6:3, 6:3 Erica Butoraca i Ravena Klaasena. Po spotkaniu Szwed opowiedział o współpracy z Jonasem Bjorkmaem, który walnie przyczynił się do jego największego sukcesu w karierze. - Jonas wiele dla mnie znaczy. Od kiedy zacząłem współpracować ze szwedzką drużyną Pucharu Davisa wiele lat temu, gdy wybrali mnie jako piątego zawodnika, jako sparingpartnera, on natychmiast zaczął mi podpowiadać parę rzeczy. Przede wszystkim on jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Jest także dla mnie mentorem jeśli chodzi o grę deblową, uczy mnie wielu rzeczy. Ponieważ on grał tutaj w Melbourne w turnieju legend, od razu zapytał mnie, czy potrzebuję jakiejś pomocy. Pomagał mi wielokrotnie w trakcie mojej kariery, pozwolił mi uwierzyć we własny tenis. Zawsze powtarza, że jestem wystarczająco dobry, aby to osiągnąć. Być może powinienem go słuchać jeszcze bardziej.

Świeżo upieczony mistrz Australian Open mówił także o pierwszych wspólnych meczach z Łukaszem Kubotem oraz o tym, w jaki sposób doszło do ich występu w Melbourne. - Łukasz jest wspaniałym zawodnikiem. Zapytałem go. Byłem w trudnej sytuacji, ponieważ Jürgen Melzer doznał kontuzji i nie mógł tu przyjechać. Łatwiej jest mi szukać wśród deblistów, ale wszyscy byli już zajęci. Nikt nie był wolny, więc zacząłem rozglądać się za singlistami. Łukasz był oczywiście dla mnie pierwszorzędnym kandydatem. Rozmawialiśmy trochę ze sobą, jeszcze zanim zdecydował się na współpracę z Jérémym. Kiedy otrzymałem od Jürgena potwierdzenie, że nie będzie mógł przybyć, to natychmiast do niego wysłałem wiadomość. Spośród singlistów jest absolutnie jednym z najlepszych deblistów. To była najlepsza opcja, jaką miałem.

- Kiedy zaczynasz z kimś grać, to nie jest łatwo. W Paryżu zmierzyliśmy się z Horią i Maksem, którzy są trudnymi rywalami na szybkich kortach. Potem zagraliśmy w Sydney przeciwko Bobowi i Mike'owi. To takie mecze, które każdy dobry duet może przegrać. Nie stresowaliśmy się tym, staraliśmy po prostu jeszcze bardziej siebie poczuć. Popełniliśmy niewiele błędów w tych spotkaniach, a przy odrobinie pracy mogliśmy prawdopodobnie wygrać jedno lub dwa mecze w Melbourne. Przyszło nam ich wygrać jednak więcej. Po prostu nie mogę być bardziej szczęśliwy - dodał.

Lindstedt opowiedział również o aktualnej sytuacji w szwedzkim tenisie i ogromnej roli byłych zawodników w rozwoju młodych graczy. - Nicklas Kulti, Magnus Norman, Simon Aspelin, Mikael Tillström oraz Peter Carlsson wykonują wielką robotę. To wspaniała inicjatywa i sądzę, że szwedzki tenis działa teraz tak, jak powinien. Używają byłych graczy, którzy naprawdę wiedzą, jakiego poświęcenia trzeba, aby coś z tego stworzyć. Wcześniej tak nie było. Szwedzki tenis jest obecnie w bardzo złej sytuacji. Jestem oczywiście szczęśliwy, że mogę przeczytać o sobie kilka wiadomości w mediach, ale wolałbym, aby pisano częściej o singlistach, bo tego właśnie nam trzeba. Sądzę, że jesteśmy na właściwej drodze, by wyprowadzić talenty, które mamy, na właściwą drogę. Muszą tylko pojąć, jak ciężką pracę należy wykonać, ponieważ zdaje mi się, że nie do końca jeszcze to rozumieją - zakończył 18-krotny triumfator zawodów głównego cyklu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: