W 2005 roku tenis chorwacki świętował wielki sukces. Już bez Gorana Ivanisevicia, który trzy lata wcześniej, rok po triumfie w Wimbledonie, zakończył występy w kadrze narodowej, reprezentanci tego kraju sięgnęli po Puchar Davisa. Drogę po trofeum mieli niezwykle ciężką. Najpierw pokonali na wyjeździe 3-2 Amerykanów w składzie z Andym Roddickiem, Andre Agassim i braćmi Bobem i Mikiem Bryanami. Następnie uporali się z Rumunią 4-1. W półfinale w Splicie pokonali Rosjan 3-2, czym wywalczyli promocję do finału ze Słowacją.
W pierwszy weekend grudnia 2005 roku oczy tenisowego świata były zwrócone na Bratysławę. Słowacy, którzy wówczas do finału dostali się równie sensacyjnie co Chorwaci, eliminując m.in. Hiszpanię i Argentynę, walczyli jak lwy, ale ostatecznie przegrali. Decydujący o mistrzostwie dla Chorwacji punkt zdobył Mario Ancić, w piątej grze pokonując Dominika Hrbatego. To właśnie Ančić i Ivan Ljubicić byli bohaterami całej Chorwacji w drodze po trofeum zdobywając wszystkie punkty dla swojej reprezentacji.
Gdy Chorwaci wywalczyli historyczny triumf, Polska rywalizowała na całkiem innym poziomie, walczyła o utrzymanie w Grupie II Strefy Euroafrykańskiej. Walczyła o to, aby nie znaleźć się na peryferiach wielkiego tenisa. Po dziewięciu latach obie ekipy znajdują się w całkiem innym punkcie - Ančić i Ljubičić zakończyli już kariery i z potęgi chorwackiego tenisa pozostały jedynie wspomnienia. Obecnie ekipa Vatreni zajmuje 18. miejsce w rankingu ITF, o jedną niżej plasuje się Polska, przeżywająca obecnie najlepsze chwile w historii daviscupowych występów.
- Dla Chorwacji to był wielki sukces na międzynarodowym poziomie. Z pewnością pomogło to w popularyzacji sportu, młodzi zawodnicy zaczęli się interesować, a w moim przypadku to był świetny feedback, który zaowocował finansowo. Teraz mamy młody zespół, budujemy go i tym razem mamy nowych zawodników, których zawsze dobrze widzieć, jak stają się coraz lepsi i wspinają się na kolejne szczeble. To świetna droga do promowania młodych zawodników oraz tenisa w Chorwacji - wspominał nie tak odległe złote czasy chorwackiego tenisa Marin Cilić.
To właśnie urodzony w Bośni i Hercegowinie 26-latek jest ostoją obecnej chorwackiej reprezentacji i jako jedyny w kadrze powołanej na mecz z Polska ma w dorobku wygrane spotkanie (łącznie 18) w Pucharze Davisa. - W minionych latach grałem dobrze, sprawiało mi to przyjemność i postaram się, żeby teraz było tak samo. Presja jest bardzo pozytywna. Jesteśmy tutaj jako zespół i to właśnie jest najważniejsze, żeby zdobyć trzy punkty, aniżeli wyniki indywidualne - mówił Čilić, który w tym sezonie jest w znakomitej formie. Wygrał już dwa turnieje (Zagrzeb i Delray Beach) oraz jest obok Rafaela Nadala drugim tenisistą, który ma na koncie ponad 20 wygranych spotkań.
Jako drugi singlista w Warszawie wystąpi Borna Corić. 17-latek zajmuje dopiero 296. pozycję w rankingu ATP i nie wygrał ani jednego spotkania w głównym cyklu męskich rozgrywek, ale uważany jest za wielki talent. Čorić w rozgrywkach o Puchar Davisa przeszedł prawdziwy chrzest bojowy. W debiucie, we wrześniu ubiegłego roku w przegranej przez potyczce barażowej z Wielką Brytanią, przez co Chorwacja została relegowana z Grupy Światowej do Grupy I, zmierzył się z Andym Murrayem. - Ja właśnie poczyniłem pierwsze kroki i znalazłem się w Top 300. Chciałbym wejść do pierwszej „setki”, wiem, że to jest bardzo trudne zadanie, ale mam nadzieję, że uda mi się to jak najszybciej zrobić - przedstawia swoje cele nastolatek.
Mimo młodego wieku, Čorić jest już obyty w tenisowym świecie. Jego wielki talent dostrzegł Rafa Nadal, który przed rozpoczęciem sezonu 2014 zaprosił go na wspólne przygotowania. Niedoświadczony przybysz z Bałkanów zapewnia więc, że na pewno nie przestraszy meczu z Jerzym Janowiczem. - To na pewno będzie ciężkie, grałem z kilkoma zawodnikami jak Janowicz, ale nie jestem jeszcze przygotowany do tego stylu gry. Postaram się zagrać jak najlepiej i zobaczymy, co się wydarzy na boisku - powiedział, dodając, że jest zadowolony, iż to nie on będzie musiał rozpoczynać weekendową rywalizację, tylko Čilić. - Cieszę się, że na Marinie jest presja, on musi wygrać dwa mecze, ale jesteśmy drużyną. To będzie łatwiejsze dla mnie, że nie muszę otwierać meczu.
Zeljko Krajan, który funkcję kapitana Chorwatów pełni od dwóch lat, uważa, że to Polacy są faworytami. - Kluczem będzie wygranie trzech meczów w trakcie tych trzech dni. Jestem zadowolony z losowania, bo rozpocznie Marin, który jest bardziej doświadczonym zawodnikiem i zdejmie trochę presji z Borny. Fajnie, że on pierwszy wyjdzie na kort, a potem zagra z Jerzym Janowiczem. Nawierzchnia jest bardzo dobra, przyzwyczailiśmy się w kilka dni. Nie było żadnych niespodzianek dla nas. Obawialiśmy się, że może być trochę za szybka, ale jesteśmy przygotowani.
Goście pokładają nadzieję w postawie Čilicia, liczą na przebłysk talentu Čoricia, ale też na swoich deblistów - Mate Pavicia i Marina Draganję, którzy w sobotę zagrają z Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim. - Grałem przeciwko nim raz, w Wiedniu, wiem czego się spodziewać. Gramy wspólnie z Marinem rok, osiągnęliśmy dobre rezultaty. Musimy zagrać bardzo dobrze, bo rywale mają wiele sukcesów na swoim koncie i grają ze sobą już długo - mówił Pavić. - Powołałem ich ze względu na dobre rezultaty, to młodzi zawodnicy, zagrają po raz pierwszy, ale mam nadzieję, że ich występ zaprocentuje w przyszłości - charakteryzuje swoich deblistów Krajan.
Chorwaci, osłabieni brakiem Ivana Dodiga, Ivo Karlovicia i Ante Pavicia, nie ukrywają, że w naszej reprezentacji najbardziej obawiają się Jerzego Janowicza. - Znając Jerzego nie będzie długich wymian. Wiem, że większość sukcesów Jerzy Janowicz odniósł na kortach halowych. Graliśmy w Paryżu, potem on wskoczył do Top 30. Nawierzchnia jest szybsza, o wiele szybsza niż zazwyczaj podczas turniejów. Piłka odbija się niżej, punkty będą krótsze, a o wszystkim powinien decydować serwis - przyznał Cilić, który z Janowiczem zmierzy się w niedzielę. Goście zapewniają również, iż dobrze znają Michała Przysiężnego. - Znam go z lat kiedy sam grałem, chociaż nigdy się nie zmierzyliśmy. Marin wie całkiem sporo o nim, Borna nieco mniej, bo dopiero zaczyna. Nie jest dla nas zagadką - powiedział pełniący funkcję kapitana ekipy z Półwyspu Bałkańskiego Krajan, który jako tenisista trzy razy zagrał w Pucharze Davisa w barwach Chorwacji i wygrał jeden mecz.
Zwycięzca tej konfrontacji awansuje do wrześniowych baraży, których stawką będzie awans do Grupy Światowej Pucharu Davisa. Polacy w elicie nigdy nie grali, Chorwaci wypadli z niej w ubiegłym sezonie po nieprzerwanej pięcioletniej obecności. Przyjezdni za wszelką cenę unikają słowa "faworyt", zrzucając presję na Polaków. - U każdego Puchar Davisa wyzwala dodatkową odpowiedzialność, bo gra się dla swojego kraju - ocenia Čilić. Wtóruje mu Krajan, który zapowiedział, że w przypadku awansu zgoli brodę i włosy. - Jeśli chłopcy będą tego wymagać, mogę wszystko ogolić. Zrobię wszystko dla wygranej - deklaruje kapitan Vatrenich.
Kadra Chorwacji
ranking (debel) | mecze | bilans gier (singiel) | debiut | |
---|---|---|---|---|
Marin Čilić | 26 (355) | 14 | 18-13 (14-7) | 2006 |
Borna Čorić | 295 (843) | 1 | 0-1 (0-1) | 2013 |
Mate Pavić | 387 (53) | 1 | 0-2 (0-1) | 2013 |
Marin Draganja | 1175 (50) | 0 | 0-0 (0-0) | 2014 |
kapitan Zeljko Krajan | 4 | 7-14 (6-11) | 2012 |
Polska - Chorwacja, Torwar, Warszawa (Polska)
II runda Grupy I Strefy Euroafrykańskiej, kort twardy w hali
piątek-niedziela, 4-6 kwietnia
Gra 1.: Michał Przysiężny - Marin Cilić *piątek od godz. 16:00
Gra 2.: Jerzy Janowicz - Borna Corić *piątek
Gra 3.: Mariusz Fyrstenberg / Marcin Matkowski - Marin Draganja / Mate Pavić *sobota od godz. 16:00
Gra 4.: Jerzy Janowicz - Marin Cilić *niedziela od godz. 12:00
Gra 5.: Michał Przysiężny - Borna Corić *niedziela
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!