Marin Cilić: Ciężko mi się returnowało

Marin Cilić zdobył dla Chorwatów dwa punkty w meczu z Polską, dzięki czemu to reprezentacja Żeljko Krajana zagra w barażach o Grupę Światową.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

Marin Cilić w piątek w trzech setach pokonał Michała Przysiężnego. Drugiego dnia meczu Polska - Chorwacja debel biało-czerwonych przedłużył nadzieje Polaków na korzystny wynik w rywalizacji z Chorwatami. W samo południe w niedzielę doszło do starcia rakiet numer 1 obu krajów. - Nie oczekiwałem niczego, wiedziałem, że on (Janowicz - dop. red.) może zagrać bardzo dobrze i tak faktycznie było - ocenił na gorąco Cilić. - W pierwszych dwóch setach grał bardzo agresywnie, ryzykował, a 80-90 proc. tych zagrań wchodziło w kort. Wraz z początkiem trzeciego seta zacząłem lepiej grać i wtedy wszystko się odwróciło, rozegrałem świetnego gema i pozostałem w grze - dodał.

Chorwackiemu singliście sklasyfikowanemu na 26. miejscu w rankingu ATP łatwiej grało się przeciwko "Ołówkowi", o czym świadczy też wynik: 6:1, 6:4, 6:4. - To były inne mecze. W piątek miałem więcej returnów, a serwis Janowicza jest lepszy niż Przysiężnego. Trudno mi się returnowało. Mało ryzykowałem, ale wydawało mi się, że muszę zmieścić jak najwięcej piłek w korcie i czekać na jego błędy, może to była zła taktyka. Poza tym wtedy to był początek całego meczu, a tym razem miałem wiele szans, których nie chciałem zmarnować. Trudno było mi na początku znaleźć balans, a kiedy to się stało, wszystko zaczęło się lepiej układać - opisał Cilić.

Przy szybkiej nawierzchni położonej w hali Torwaru decydujące był serwisy. - Nie można powiedzieć, że returnowałem źle przy serwisie Janowicza pędzącym 220 km/h. To były bardzo dokładne serwisy, z różną rotacją i trzy sety zajęło mi przyzwyczajenie się do tego - zaznaczył zawodnik pochodzący z Medżugorie.

Przed niedzielnym spotkaniem obydwaj tenisiści mierzyli się w 2012 roku w hali Bercy. - Zagrał na bardzo wysokim poziomie przez dwa sety, wyszedł w tie breaku z opresji i praktycznie nie popełniał błędów. Szukałem możliwości wyjścia z trudnej sytuacji. Po pierwszym secie kolejne cztery były bardzo regularne, czekałem na swoją szansę i ona się pojawiła w trzecim secie, co wykorzystałem. Te dwa sety zagrał jeszcze lepiej niż wtedy, więcej ryzykował. Ale takie mecze zdarzają się podczas Pucharu Davisa, kiedy dochodzą większe emocje - porównał te dwa pojedynki Cilić.

Chorwat przyznał, że po dwóch setach był bardzo zawiedziony wynikiem spotkania, które przegrywał 0:2. Po krótkiej wizycie w szatni wiele się jednak zmieniło. - Po powrocie na kort zacząłem lepiej i otrzymywałem ogromne wsparcie od drużyny. Cieszyłem się, że jestem na korcie i mogę podtrzymywać grę. W przypadku, gdyby doszło do meczu Borny z Przysiężnym, to na pewno obydwaj byliby pod ogromną presją. Z tego, co czytałem o Michale Przysiężnym i jego ostatnich występach w Pucharze, to wiem, że nie radził sobie ostatnio zbyt dobrze. Borna mógłby mieć też problemy z kondycją po pięciu setach rozegranych w piątek - przewidywał najlepszy chorwacki singlista.

Rywale Polaków nie będą mieli zbyt wiele czasu na świętowanie, bowiem już w poniedziałek każdy z nich pojedzie w swoją stronę, nad czym ubolewał Marin Cilić. - Bardzo lubimy te tygodnie, które ze sobą spędzamy - przyznał.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×