Po finale panów - myśli nieuporządkowane
* Doskonale pamiętam dzień, w którym po prawej stronie powyższych bilansów pojawiła się jedynka. Niczym nieprzejęty, spodziewając się kolejnego dnia rutynowych zwycięstw faworytów, nawet nie włączyłem odbiornika i przez ładnych kilka dni dochodziłem do siebie, gdy wreszcie zobaczyłem wyniki. Moje odczucia były trochę zbliżone do tych po finale Wimbledonu 2008 - zakończyła się pewna era. Wyszło na to, że Söderling tak naprawdę rozpoczął kolejną.
* Robin Bo Carl Söderling. Niedługo miną trzy lata od ostatniego pojedynku wielkiego Szweda w głównym cyklu. Sprawca jednej z największych sensacji w erze open wciąż przegrywa walkę z mononukleozą i nic nie wskazuje na to, by miał wrócić na kort. Kolos z Tibro nie jest jednak jeszcze gotów do ostatecznej kapitulacji: - Wiecie, dlaczego jeszcze chcę wrócić? Chcę skończyć karierę na moich warunkach, chcę skończyć, gdy będę miał dość. A wciąż nie mam dość - powiedział w niedawnej rozmowie ze Sports Illustrated. Czekamy, bo męskie rozgrywki bardzo dużo tracą na jego nieobecności.
* Po finale w Paryżu bilans Djokovicia w finałach turniejów Wielkiego Szlema jest negatywny i wynosi 6-7 (2-7 poza Australią). Nie wiem, jak potoczy jego się jego kariera i ile jeszcze wygra (a wygra coś na pewno), ale czegoś Serbowi brakuje w tych najważniejszych meczach i nie widać, by miał na to lekarstwo. Tenisiście z Belgradu wieściłem swego czasu dwucyfrową liczbę wielkoszlemowych triumfów, ale zaczynam mieć wątpliwości.
* Kolejna statystyka: Serb przegonił w niedzielę Federera. Do tegorocznej edycji Rolanda Garrosa obaj mieli z Nadalem na Rolandzie Garrosie bilans 0-5, teraz Djoković przegrał sześć spotkań. Patrząc na to, jak kolejny wielki rywal Rafy bezsilnie wali głową w paryski mur, dochodzę do wniosku, że szansy na klasycznego Wielkiego Szlema Federer wcale nie przegrał przy próbie wygrania 28. meczu w latach 2006, 2007 i 2008, tylko w roku 2004, pokonany przez Kuertena. Swoją drogą, ciekawe, jakby Szwajcar zareagował, gdyby dziesięć lat temu ktoś mu powiedział po meczu, że właśnie zaprzepaścił największą szansę na to osiągnięcie w swojej karierze.
* Znowu finał wielkoszlemowy, znowu te same twarze. Półtora roku temu pisałem, że ATP potrzebuje świeżej krwi i w zasadzie nic się od tego czasu nie zmieniło. Znakomity progres Dominika Thiema wiosny nie czyni, wokół czołówki orbitują wciąż ci sami zawodnicy. Żadnej nowej nadziei, a określenia "młody zdolny" używa się wobec 23- i 25-latków, którzy młodzi i zdolni byli też pięć lat temu. Nie jest dobrze.
* Zawsze dziwnie się czuję, gdy po raz ostatni opuszczam biuro prasowe. Korty są puste, kibiców już dawno nie ma, krzątają się technicy i sprzętowi. Wczoraj do tego było ciemno i niebo co chwilę rozjaśniały błyskawice. Następny Roland Garros dopiero za rok, a po tym zostają napisane teksty, kilka nagrań na dyktafonie i szkice paru artykułów, które pewnie nigdy nie ujrzą światła dziennego.
Robert Pałuba
robert.paluba@sportowefakty.pl
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!