WTA Bukareszt: Przerwana niemoc Katarzyny Piter, pierwsze zwycięstwo od lutego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Każda seria kiedyś się kończy. Meczem z Andreeą Mitu Katarzyna Piter zakończyła serię sześciu porażek z rzędu. W kolejnej rundzie zagra z Poloną Hercog.

Tenisowi koneserzy mogli podczas tej batalii wielokrotnie zgrzytać zębami. Spotkanie obfitowało w złe decyzje, proste błędy i marnowanie okazji. Jednak dla kibiców drugiej rakiety Polski najważniejszy jest wynik. Katarzyna Piter pokonała rumuńską rywalkę 6:0, 1:6, 7:6(5) i wygrała, po serii sześciu porażek, wreszcie w cyklu WTA. Było to jej trzecie zwycięstwo w tym sezonie na szczeblu WTA Tour. W pierwszym secie i ostatnim pojawiały się przebłyski najlepszego wydania poznańskiej tenisistki, jednak nie przykryły one fatalnego wrażenia jakie zostawiły obie zawodniczki na korcie centralnym w Bukareszcie. Do czysto tenisowych wrażeń dodać należy prostackie zachowanie widowni, która jawnie wspierała swoją krajankę. Po wygranych punktach, nawet efektownie (chociaż wielu takich nie było), przez Polkę na korcie panowała cisza. [ad=rectangle] Piter rozpoczęła spotkanie swoim podaniem. Wygrała je "na sucho" głównie dzięki błędom Andreei Mitu. Kolejny gem był prawdziwym maratonem, najpierw Rumunka obroniła trzy break pointy, ale sama zmarnowała sześć szans na wyrównanie. Za czwartą szansą Polka wyszła na prowadzenie 2:0, a po chwili potwierdziła przewagę na korcie i wygrywała już 3:0. Jej przeciwniczka była wyraźnie speszona grą przed własną publiką, popełniała masę błędów, a defensywny styl ćwierćfinalistki tegorocznych zawodów w Rio de Janeiro nie pomagał w złapaniu rytmu. Dwa kolejne gemy były tego doskonałym dowodem - czy to dłuższa wymiana, czy szybka akcja, Mitu wyrzucała większość piłek na aut. W tym fragmencie meczu przegrała siedem punktów, a wygrała zaledwie jeden. Rumunka walczyła jeszcze, żeby przedłużyć swoje szanse w partii otwarcia, ale kolejne błędy dały Polce piłkę setową. Tę zepsuła Mitu zagrywając bekhend po linii na niewielki aut.

Po pierwszym secie, trwającym 30 minut na korcie zjawił się Jakub Piter, trener i brat tenisistki. Oboje w dobrych humorach dyskutowali o dobrym otwarciu i planie na zwycięstwo. Poznanianka rozpoczęła w dobrym stylu, zwłaszcza dobrze serwując. Returnując, nasza reprezentantka, również radziła sobie przyzwoicie. Miała nawet 30-0, a potem break pointa, ale tak jak w pierwszej partii Mitu nie sprzedała tanio skóry na początku. Tym razem wygrała pierwszego gema, co publiczność w Bukareszcie nagrodziła gromkimi brawami. Dzięki temu nabrała odrobinę pewności siebie i przełamała Polkę do zera.

Dysponując tak dobrym podaniem i będąc "w gazie" logicznym wydawało się podwyższenie wyniku na 3:1, ale Polka zaczęła znów walczyć, ofiarnie biegała do każdej piłki i liczyła na błędy rywalki. Ta zaczęła grać bezpieczniej, dając okazję do prowadzenie gry wyżej klasyfikowanej tenisistce. Ta taktyka przyniosła zamierzony efekt, po 50 minutach Rumunka była trzy gemy od wyrównania stanu meczu. Partia wkroczyła w decydującą fazę - Mitu miała trzy szanse na 4:1, ale Piter obroniła break pointy, niestety nie poszła za ciosem (trzeba też przyznać, że bardzo brakuje tenisistce z Poznania umiejętności ofensywnych) i przegrywała z podwójnym przełamaniem. Wtedy też zwyciężczyni pierwszego seta trochę się poddała, przegrała drugi 1:6 wyrzucając prosty forhend w aut.

Przerwa nie najlepiej wpłynęła na mieszkankę stolicy Rumunii, znów miała problemy z ustawianiem się do piłek i serwisem. Na nieszczęście polskich kibiców Piter nie potrafiła tego wykorzystać, dopiero banalne błędy dały jej szansę na breaka, którego zaprzepaściła słabym returnem. To uderzenie, które tak dużo dobrego dało w secie otwarcia, teraz było źródłem winnerów Mitu. Wtedy też rozpoczął się jej drugi kryzys w spotkaniu. Piter wyrównała do zera, potem przełamała przyzwoitymi defensywnymi akcjami do 15 i była tylko cztery gemy od przerwania fatalnej passy w rozgrywkach. Dzięki "dobroczynności" Rumunki, poznanianka utrzymała serwis, chociaż nie grała tak skutecznie jak na samym początku spotkania. Od połowy decydującej partii stał się on festiwalem błędów, który ciężko się oglądało. Z 3:1 zrobiło się 3:3, gdyż Piter nie próbowała zaryzykować przy szansach na 4:2.

Wyrównanie nastąpiło po podwójnym błędzie poznanianki. Faworytka gospodarzy nie potwierdziła swojej przewagi na korcie, oddała inicjatywę, a kolejną lawiną błędów "sama się przełamała". Tym razem Polka nie popełniła błędów z poprzedniego gema i wygrała go do zera, była gem od zwycięstwa. Mitu wreszcie postanowiła zagrać na przyzwoitym poziomie i przedłużyła swoje szanse na powrót w meczu. Piter dziesiątego gema rozpoczęła przyzwoicie, prowadziła już 30:0, ale od tego momentu stanęła. Dzięki niewymuszonym rywalki obroniła dwa break pointy i miała piłkę meczową, której nie wykorzystała. Niesiona dopingiem Mitu doprowadziła do wyrównania po kolejnym już błędzie, tym razem Polki. Tradycją w tej konfrontacji stało się, że solidność nie cechowała jednej zawodniczki przez dłużej niż gem, w związku z tym po raz kolejny Piter serwowała po mecz. Szansy nie wykorzystała i o meczu zadecydowała rozgrywka tie-breakowa.

Decydująca rozgrywka rozpoczęła się źle dla Piter, od błędu forhendowego. Potem Mitu odwdzięczyła się błędem, ale kolejna akcja zakończyła się pewnym bekhendem po linii. Panie zmieniły strony przy stanie 3-3, gdy Rumunka wyrzuciła forhend na minimalny aut. Kolejny błąd dał przewagę Polce. Próżno było szukać w czterech kolejnych punktach ładnych akcji, wszystkie kończyły się źle wykonanymi uderzeniami. Dopiero 11. punkt był agresywną próbą Piter zakończoną ładnym winnerem. Przy drugiej piłce meczowej Mitu miała przewagę po świetnym podaniu, ale piłka i tak znalazła miejsce w siatce. Piter wygrała po dwóch godzinach i 20 minutach w całkowitej ciszy, rumuńscy kibice również na koniec nie potrafili się zachować.

W 1/8 finału nasza reprezentantka zagra z Poloną Hercog. Słowenka trenująca pod okiem Zeljko Krajana na pewno będzie faworytką środowego starcia, ale ten turniej wydaje się być promykiem nadziei dla słabo grającej w tym roku Katarzyny Piter i może ją zmotywować do poszukiwania agresywnych rozwiązań na korcie, takich jak te które dały jej drugą piłkę meczową. Poznanianka o swój drugi ćwierćfinał w sezonie zagra na korcie numer 2 około 15:00 polskiego czasu.

BRD Bucharest Open, Bukareszt (Rumunia) WTA International, kort ziemny, pula nagród 250 tys. dolarów wtorek, 8 lipca

I runda gry pojedynczej:

Katarzyna Piter (Polska) - Andreea Mitu (Rumunia, WC) 6:0, 1:6, 7:6(5)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu:
Komentarze (14)
avatar
WTA-man
9.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem czy niestety. Dzięki Agnieszce Eurosport zaczął pokazywać w Polsce mnóstwo meczów WTA, ale gdy zaliczyła trochę lepszych wyników turnieje trafiły do TVP Sport i to jest właściwie kapli Czytaj całość
nieugryze
9.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety poza Agą nie mamy tenisistki godnej reprezentowania nas w turniejach WTA, a w tych mniejszych ITF też nie wiele jesteśmy w stanie zwojować. Liczyłem na P. Kanię, ale ta po dobrym wystę Czytaj całość
avatar
Włókniarz
9.07.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
[quote]prostackie zachowanie widowni, która jawnie wspierała swoją krajankę[/quote]sedzia powinien przewac mecz a wladze WTA zamknac wszystkie korty w Rumunii na 3 lata na szczesie oliwa sprawi Czytaj całość
Lady Aga
9.07.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
to nie będzie hejt, ale oprócz walecznosci Kasia nie ma nic czym mogłaby wygrywać mecze z wyżej klasyfikowana zawodniczka... jej forehand to masakra... beckhand ma lepszy. ta Mitu grała bez glo Czytaj całość
avatar
żiżu
9.07.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Grunt że Kasia wygrała mecz z Rumunką , choć w 1 secie grała naprawdę bardzo przyzwoity tenis. Później coś się w jej grze zacięło ale na szczęście uciszyła Rumuńską publiczność. Jak wcześniej Czytaj całość