"7" Novaka Djokovicia, narodziny nowej gwiazdy i regres Polaków - podsumowanie Wimbledonu mężczyzn

Tytuł w Wimbledonie przypadł Novakowi Djokoviciowi, dla którego to też siódmy triumf Wielkim Szlemie. Tenisowy świat zachwycił się Nickiem Kyrgiosem, zaś duży regres zanotowali reprezentanci Polski.

Bohater turnieju: Novak Djoković

Serb po raz drugi w karierze wywalczył tytuł na Wimbledonie i został 11. tenisistą historii, który przynajmniej dwukrotnie wygrał ten turniej. Jest to także dla niego siódme wielkoszlemowe mistrzostwo w 14. finale, po trzech z rzędu przegranych pojedynkach o tytuł w imprezach tej rangi. W całym turnieju Djoković, który liczbą trofeów wielkoszlemowych zrównał się z Johnem McEnroe'em i Matsem Wilanderem,  nie prezentował natchnionego tenisa, miewał problemy w meczach z Radkiem Stepankiem, Marinem Ciliciem czy Grigorem Dimitrowem. W finale przeciw Rogerowi Federerowi także niewiele zabrakło, aby triumf wymknął mu się z rąk. Stare porzekadło mówi jednak, że zwycięzców się nie sądzi, a Nole nie tylko wygrał The Championships, ale i wrócił na pozycję lidera rankingu ATP. - To dla mnie wyjątkowo cenne zwycięstwo. W tym momencie kariery, po tylu przegranych wielkoszlemowych finałach, zacząłem wątpić w siebie - mówił belgradczyk, wygraną dedykując zmarłej przed rokiem swojej pierwszej trenerce, Jelenie Gencić.

Odkrycie turnieju: Nick Kyrgios

19-letni Australijczyk ma za sobą turniej życia. W II rundzie w niesamowitym stylu pokonał Richarda Gasqueta, odrabiając stratę 0-2 w setach i broniąc dziewięciu piłek meczowych. W 1/8 finału na korcie centralnym odprawił z kwitkiem Rafaela Nadala i stał się tym samym pierwszym nastolatkiem, który w turnieju wielkoszlemowym pokonał lidera rankingu ATP od Roland Garros 2005, gdy Nadal wygrał z Rogerem Federerem. Kyrgios został również pierwszym nastoletnim ćwierćfinalistą turnieju rangi Wielkiego Szlema od Wimbledonu 2011 i wyczynu Bernarda Tomicia. Na więcej nie pozwolił mu już Milos Raonić. - Jestem naprawdę szczęśliwy, to moje największe zwycięstwo w karierze, coś czego nigdy nie zapomnę. - mówił szczęśliwy tenisista z Canberry, dodając, że jego celem jest pozycja lidera rankingu ATP. Media na całym świecie ogłosiły narodziny nowej gwiazdy tenisa.

Przegrany turnieju: Andy Murray

Szkot nie ukrywał, że jego celem jest obrona tytułu w Wimbledonie i po to nawiązał współpracę z Amelie Mauresmo. Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z planem - w trzech pierwszych meczach 27-latek z Dunblane stracił tylko 19 gemów, a do ćwierćfinału doszedł bez straty seta. W 1/4 finału nastąpiła jednak katastrofa. Murray nie mógł sobie poradzić ze świetnie dysponowanym tego dnia Grigorem Dimitrowem, przegrywając 1:6, 6:7(4), 2:6.

Sensacja turnieju: Porażka Rafaela Nadala z Nickiem Kyrgiosem

Gdy naprzeciw siebie stają lider rankingu ATP i 14-krotny mistrz Wielkiego Szlema z debiutującym w Wimbledonie 19-latkiem, klasyfikowanym na 144. miejscu na świecie, a miejscem tego spotkania jest kort centralny Wimbledonu, wynik wydaje się być rozstrzygnięty jeszcze przed odbiciem pierwszej piłki. Ale Nick Kyrgios pokazał, że wcale tak nie musi być, pokonał Rafaela Nadala 7:6(5), 5:7, 7:6(5), 6:3 i sprawił jedną z największych sensacji wielkoszlemowych ostatnich lat.

Ostatnia (?) szansa Rogera Federera

Szwajcar zagrał w finale, ale przegrał pięciosetową batalię w meczu o tytuł i szansa - kto wie, czy nie ostatnia w karierze - na rekordowy, ósmy tytuł w Wimbledonie oraz na 18. wielkoszlemowe mistrzostwo, nie została przez niego wykorzystana. - Jak po każdej porażce, odczuwam rozczarowanie i smutek - przyznał 32-letni bazylejczyk, który aż do samego finału prezentował się znakomicie i bez najmniejszych kłopotów odprawiał z kwitkiem kolejnych przeciwników.

Mecz turnieju: Nick Kyrgios - Richard Gasquet 3:6, 6:7(4), 6:4, 7:5, 10:8

Tegoroczny Wimbledon nie obfitował w szczególnie emocjonujące spotkania, które można by określić mianem epickich. Z braku laku, jako że zwycięstwo Kyrgiosa z Nadalem określiliśmy mianem sensacji turnieju, na najlepszy mecz Wimbledonu 2014 wybraliśmy starcie II rundy pomiędzy Nickiem Kyrgiosem a Richardem Gasquetem. Gdyby nie heroiczna postawa Australijczyka, która wrócił ze stanu 0-2 w setach, a w piątej partii obronił dziewięć piłek meczowych, nie byłoby jego cudownego triumfu nad Nadalem. Natomiast Gasquet już nie pierwszy raz w karierze przegrał niemal wygrany mecz. Francuz jest najlepszym przykładem na stwierdzenie, że w tenisie nawet prowadzenie 2-0 w setach niewiele znaczy.

Rozczarowania turnieju: Jerzy Janowicz i Ernests Gulbis

Obaj charakterni, obaj piekielnie zdolni, mający predyspozycje, by odnosić sukcesy na trawie, ale nie dotrwali nawet do drugiego tygodnia Wimbledonu. Broniący punktów za zeszłoroczny półfinał Janowicz, po dwóch pięciosetowych maratonach przegrał w III rundzie z hiszpańskim weteranem Tommy Robredo, który dzięki temu w swoim 13. wimbledońskim starcie po raz pierwszy doszedł do 1/8 finału.

Natomiast Gulbis, półfinalista tegorocznego Rolanda Garrosa, odpadł jeszcze szybciej, bo w II rundzie. Łotysz przegrał z Serhijem Stachowskim, który wprawdzie w ubiegłym roku pokonał w The Championships Federera, ale w tym sezonie nie był w aż tak znakomitej dyspozycji, co udowodnił w III rundzie Jeremy Chardy, ogrywając kijowianina w czterech setach (6:0 w ostatniej partii).

Wydarzenie turnieju: Finał bez Rafaela Nadala i Andy'ego Murraya

Nadal, Djoković, Federer, Murray i tak w dowolnej konfiguracji. Sympatycy tenisa zdążyli przywyknąć, że walkę o największe laury rozstrzygają między sobą ci czterej tenisiści. Choć w tegorocznym Wimbledonie w finale znów zagrali między sobą przedstawiciele tzw. Wielkiej Czwórki, ale po raz pierwszy od US Open, gdy w meczu o tytuł Juan Martín del Potro pokonał Federera, w finale turnieju wielkoszlemowego nie zagrał ani Rafael Nadal ani Andy Murray. W półfinale znalazło się za to dwóch debiutantów, a w ćwierćfinale zagrał szerzej nieznany 19-latek. Czy to znak, że "idzie nowe"?

Punkt turnieju: Nick Kyrgios

O tym nie trzeba pisać, to należy zobaczyć. Bez wątpienia Australijczyk popisał się najlepszym zagraniem Wimbledonu, a może i całego sezonu 2014.

Młodzi, zdolni, piszący historię

Wyczyny Nicka Kyrgiosa, którego nazwisko często pada na naszym podsumowaniu, już opisaliśmy. Z bardzo dobrej strony pokazali się także dwaj inni młodzi tenisiści - Grigor Dimitrow i Milos Raonić, którzy pierwszy raz w karierze zagrali w półfinale turnieju wielkoszlemowego i zapisali się w historii tenisa w swoich krajach. Dimitrow został pierwszym Bułgarem, jaki zagrał zagrał o finał imprezy wielkoszlemowej i pokonał w niej rywala z Top 10 rankingu (Andy'ego Murraya), natomiast Raonić został pierwszym kanadyjskim półfinalistą Wimbledonu od 106 lat.

Przełamanie fatum

Aż trudno w to uwierzyć, ale w tym sezonie po raz pierwszy od 2011 roku Rafael Nadal przeszedł przez dwie rundy Wimbledonu. Hiszpan w czterech setach pokonywał kolejno: Martina Klizana, Lukasa Rosola (rewanżując się za porażkę sprzed dwóch lat) oraz Michaiła Kukuszkina. Mimo to, tak jak w dwóch minionych sezonach, zaliczył spektakularną porażkę w Wimbledonie, tym razem w IV rundzie z rąk Nicka Kyrgiosa.

Furiat turnieju: Fabio Fognini

Włoch w meczu I rundy z Aleksem Kuzniecowem dał prawdziwy popis niestosownego zachowania. Złamał rakietę, przeklinał, wdał się w również w kłótnie z arbitrem stołkowym oraz supervisorem. Za swoje popisy został ukarany grzywną w wysokości 27,5 tys. dolarów, ale w ogóle nie zrobiło to na nim wrażenia. - Nie dbam o to. Na Wimbledonie panują dziwne zasady, różniące się od tych na innych turniejach, których ja do końca nie akceptuje - skomentował. W obronie Fogniniego stanął jego idol z dzieciństwa John McEnroe, o którym można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że na korcie był dżentelmenem. W trakcie turnieju tenisista z San Remo na swoim Twitterze zamieścił nawet zdjęcie z McEnroe'em z podpisem: "Najlepszy w historii".

Go Canada!

Okrzyk, którym kanadyjscy fani zagrzewają do boju swoich sportowców, w tym przede wszystkim hokeistów, był bardzo dobrze słyszalny także w Wimbledonie. Tegoroczna edycja The Championships była historyczna dla kanadyjskiego tenisa. Po 106 latach Kanadyjczycy doczekali się swojego przedstawiciela w półfinale gry singlowej mężczyzn (Milos Raonić), zaś Vasek Pospisil wspólnie z Amerykaninem Jackiem Sockiem zdobył tytuł w grze podwójnej. A przecież w grze singlowej kobiet aż do finału doszła Eugenie Bouchard. Dzięki tym wynikom, Kanada po raz pierwszy w dziejach ma swoich reprezentantów w czołowej dziesiątce singlowego i deblowego rankingu ATP oraz singlowego WTA.

Nadzieja Amerykanów

Choć najlepszy amerykański singlista, John Isner, zakończył zawody na III rundzie, za oceanem ogłoszono sukces amerykańskiego tenisa w Wimbledonie 2014 i nie ze względu na tytuł w grze podwójnej Jacka Socka, ale za sprawą... turnieju juniorów, w finale którego zmierzyło się dwóch reprezentantów USA. Tytuł przypadł 18-letniemu Noahowi Rubinowi, który pokonał w finale młodszego o dwa lata Stefana Kozlova. Amerykanie mogli zgarnąć dublet w zmaganiach do lat 18, lecz w finale debla Kozlov i jego rosyjski partner Andriej Rublow przegrali z Brazylijczykami Orlando Luzem i Marcelo Zormannem.

Regres Polaków

Kanadyjczycy się cieszą, Amerykanie patrzą w przyszłości, a my możemy jedynie żyć wspomnieniami. Wspomnieniami zeszłorocznego Wimbledonu, w którym w ćwierćfinale zagrali ze sobą Łukasz Kubot i Jerzy Janowicz. W tym sezonie londyńskie trawniki nie były szczęśliwe dla Polaków i żaden z nich nawet nie wyrównał swojego zeszłorocznego rezultatu. Michał Przysiężny przegrał w I rundzie z Lleytonem Hewittem, a Kubot i Janowicz w 1/16 finału z odpowiednio - Milosem Raoniciem i Tommym Robredo. Wobec tego, pierwszy raz od października 2012 roku, w Top 50 rankingu ATP nie ma polskiego tenisisty.

Eurocentryzm białego sportu

Choć męski tenis jest najbardziej zglobalizowanym sportem na całym świecie, od wielu lat rządzą w nim tylko Europejczycy. Ostatnim finalistą turnieju wielkoszlemowego spoza Europy był Argentyńczyk Juan Martín del Potro, który zdobył tytuł w US Open 2009. W tym roku w Wimbledonie najlepszym tenisistą nie ze Starego Kontynentu był Milos Raonić, który dotarł do 1/2 finału.

Nieszczęścia na oczach książęcej pary

Książe William i jego urocza małżonka Kate w tegorocznym Wimbledonie ściskali kciuki za Andy'ego Murraya oraz Rogera Federera i obaj ponieśli bolesne porażki na ich oczach. Szkot przegrał w ćwierćfinale, zaś Szwajcar w finale. Jak widać nawet obecność tak ważnych osobistości nie jest w stanie oszukać przeznaczenia.

Wimbledon i celebryci

Skoro już jesteśmy przy postaciach znanych i lubianych, które nie ukrywają, że chcą być jeszcze bardziej znane i lubiane, warto wspomnieć, że w rozstrzygających fazach Wimbledonu na trybunach nietrudno było dostrzec całe zastępy celebrytów. Byli więc aktorzy - Jude Law czy Hugh Jackman, piłkarze - David Beckham wraz ze swoją żoną Victorią, Andrij Szewczenko i Frank Lampard. Byli także inni sportowcy, ludzie ze świata kultury i brytyjskiego showbiznesu oraz celebryci, na czele z Pippą Middleton.

Tym razem grali do końca

Zeszłoroczny Wimbledon niechlubnie zapisał się w historii tenisa. Kreczem lub walkowerem rozstrzygnęło się aż 13 spotkań, najwięcej w dziejach turniejów wielkoszlemowych w Erze Otwartej. Za to tym sezonie uczestnicy The Championshios pokazali co to znaczy walka do końca i na 127 meczów aż 126 zostało rozegranych od pierwszej od ostatniej piłki, co jest najlepszym wynikiem od 1982 roku. Jedynym pechowcem, który musiał przedwcześnie zakończyć pojedynek, był Victor Estrella.

Cytat turnieju: Benoit Paire 

- Nienawidzę Wimbledonu i cieszę się, że tak szybko go opuszczam - wypalił Francuz po porażce w I rundzie z Lukášem Rosolem. Intrygujące, co słysząc te słowa, pomyślał sobie Tomasz Bednarek, deblowy partner Paire'a w Wimbledonie.

Trawa, ale czy aby na pewno?

- To nie jest trawa - stwierdził w 2002 roku Tim Henman po tym, jak zwolniono wimbledońską trawę. Ciekawe, co by powiedziałby teraz, gdy zielona nawierzchnia stała się tak absurdalnie wolna, że ataki przy siatce są kompletnie nieopłacalne. Dosadnie na ten temat wypowiedział się mistrz The Championships sprzed 13 lat Goran Ivanisević. - Tenis się zmienia, ale wstydem jest to, co zrobiono z trawą Wimbledonu - nie przebierał w słowach trener Marina Čilicia. Zapewne jego podopieczny i wielu innych tenisistów myśli tak samo.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (5)
avatar
RF
10.07.2014
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Porażka Nadala to nawet nie była niespodzianka, a tu za sensację turnieju robi. 
avatar
SMAG
10.07.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
HOW MANY TIMES?!!!!! muszę powtarzać, że epicki nie znaczy wspaniały. No naprawdę irytujący nawyk jakiegoś fanatyka neologizmów. Czytaj całość