Puchar Federacji: Kerber chce zabrać trofeum do Niemiec, Petković marzy o tańcu

Po 22 latach Niemki ponownie zagrają w finale Pucharu Federacji. Andżelika Kerber w tym sezonie w narodowej drużynie nie poniosła ani jednej porażki.

Andżelika Kerber zdobyła po dwa punkty w spotkaniach ze Słowaczkami i Australijkami. Pokonała Danielę Hantuchovą i Dominikę Cibulkovą oraz Casey Dellacquę i Samanthę Stosur. - W ostatnich dwóch meczach w Pucharze Federacji miałam dużo pewności siebie, ale każdy singlowy pojedynek zaczyna się od zera - powiedziała 10. rakieta globu dla strony fedcup.com. - Czuję się dobrze, jestem zdrowa, odpowiednio trenowałam w ciągu ostatnich kilku tygodni. Nie mogę się doczekać, jestem gotowa, by wyjść na kort i grać w tenisa.
[ad=rectangle]
Bardzo prawdopodobne, że kluczowym pojedynkiem finału, który odbędzie się w najbliższy weekend w Pradze, okaże się starcie Kerber z Petrą Kvitovą. Bilans meczów obu leworęcznych zawodniczek to 3-2 dla dwukrotnej mistrzyni Wimbledonu. O losach czterech ich konfrontacji decydował III set. Dla Kerber to może być najważniejszy mecz, jaki kiedykolwiek zagrała w swojej karierze. - Oczywiście jest presja, ale myślę, że to samo jest po stronie Czech - stwierdziła liderka niemieckiej ekipy. - One grają u siebie i oczywiście będą miały większy doping kibiców. Myślę jednak, że przyjedzie tam wielu kibiców z Niemiec, aby nas wspierać i to dla nas wszystkich bardzo wiele znaczy. Oczywiście postaramy się dać z siebie wszystko, spróbujemy wygrać i zabrać puchar do Niemiec.

Nadzieję na specjalną celebrację po zwycięstwie ma Andrea Petković. - Myślę, że byłoby dużo tańca - powiedziała z uśmiechem. - Oczywiście jesteśmy bardzo dumne, że doszłyśmy do finału i bez względu na to jak to się zakończy pozostaniemy dumne z tego, co osiągnęłyśmy. Postaramy się wygrać, a wtedy jakieś szaleństwo samo z nas wyjdzie! Petković po triumfie w Sofii z ubiegłego tygodnia jest w znakomitej formie, ale ledwie trzy tygodnie wcześniej po turnieju w Luksemburgu prawie płakała, mówiąc o problemach zdrowotnych i prywatnych. O co chodziło konkretnie nie chciała zdradzić niemieckim dziennikarzom. - Nie jestem sprawna w 100 procentach, ale czuję się coraz lepiej - stwierdziła.

Barbara Rittner cały czas podkreśla, że "tak długo, jak nic szczególnego się nie wydarzy" do sobotnich gier singlowych przewidywane są Kerber i Petković. Na niedzielny, ewentualnie rozstrzygający o wszystkim, debel szykowane są Sabina Lisicka i Julia Görges. - One dały nam w tym roku tak wiele pozytywnych emocji - powiedziała Rittner o swoich dwóch najlepszych zawodniczkach, cytowana przez portal focus.de. Kerber i Petković nie przegrały ani jednego singlowego pojedynku w meczach ze Słowaczkami i Australijkami.

Niemki główne trofeum wywalczyły w 1987 i 1992 roku. W składzie ekipy, która wywalczyła tytuł 22 lata temu była Barbara Rittner, od dziewięciu lat kapitan drużyny. - W 1992 roku mieliśmy Steffi Graf, więc wszystko było łatwiejsze. Numerem dwa była Anke Huber, bardzo solidna zawodniczka. Po grach singlowych nasza drużyna wyszła na 2-0 i mogliśmy świętować - wspominała 41-letnia dziś Rittner na konferencji prasowej, cytowana przez portal sport.cz. Wtedy Puchar Federacji miał formę turnieju rozgrywanego w ciągu jednego tygodnia, w jednym miejscu, z udziałem 32 drużyn i każdy mecz odbywał się w formule do dwóch zwycięskich gier.

Dla Czeszek będzie to trzeci finał w ciągu czterech lat. W 2011 i 2012 roku wywalczyły tytuł, w finale pokonując odpowiednio Rosjanki (w Moskwie) i Włoszki (w Pradze). Czy to oznacza, że podopieczne Petra Pali to zdecydowany faworyt finału? - Myślę, że procentowo należy to ocenić 60 do 40 dla Czechów. Mają szanse zdobyć trofeum po raz trzeci w krótkim okresie czasu, są bardziej doświadczone i oczywiście grają u siebie - powiedziała Sabina Lisicka, finalistka Wimbledonu 2013. - Każda gra powinna być wyrównana, ale oczywiście Czeszki są faworytkami - dodała Andrea Petković, półfinalistka tegorocznego Rolanda Garrosa.

Komentarze (0)