Jerzy Janowicz po raz trzeci stanął na starcie turnieju w ATP w Indian Wells. Swój najlepszy wynik w tej imprezie zanotował w debiucie, przed dwoma laty, gdy dotarł do 1/16 finału. W ubiegłym sezonie jego przygoda z BNP Paribas Open zakończyła się na II rundzie. W tym sezonie odpadł jeszcze wcześniej - w piątkowym meczu I rundy po tie breaku trzeciego seta przegrał z Diego Schwartzmanem.
[ad=rectangle]
Polak, choć zaczął mecz będąc w doskonałym humorze, czego dał wyraz w drugim gemie, gdy słysząc dobiegającą z oddali muzykę, na własnej rakiecie imitował ruchy gry na gitarze, długo poszukiwał odpowiedniego rytmu i już trzecim gemie został przełamany, bowiem przy break poincie popełnił podwójny błąd serwisowy.
Janowicz starał się jak najszybciej kończyć akcje, zwłaszcza gdy miał piłkę na stronie forhendowej, nie kalkulował i natychmiast atakował. Ta taktyka przyniosła mu odrobienie strat w siódmym gemie, ponieważ Schwartzman, tak jak kilkanaście minut wcześniej łodzianin, oddał podanie podwójnym błędem.
Gdy wydawało się, że nasz reprezentant opanował sytuację, w dziesiątym gemie Schwartzman wypracował piłkę setową. Doszło do wymiany, w której Argentyńczyk po głębokim krosie do bekhendu Janowicza wymusił błąd pierwszej rakiety Polski.
Inicjatywa należała do Schwartzmana. W drugim gemie drugiej odsłony tenisista z Buenos Aires miał trzy szansę na przełamanie, lecz Janowicz obronił się dzięki wspaniałym serwisom. Od tego momentu Polak wzniósł się na wyższy poziom, znakomicie funkcjonowało jego podanie, a potężne zagrania z głębi kortu sprawiały Argentyńczykowi o wiele więcej kłopotów niż w pierwszej godzinie meczu.
W siódmym gemie Janowicz zanotował przełamanie, w ósmym utrzymał własny serwis i podwyższył prowadzenie na 5:3, a w dziewiątym poszedł za ciosem i uzyskał trzy piłki setowe. Dwie pierwsze Schwartzman obronił, ale przy trzeciej trafił z bekhendu w siatkę.
W początkowej fazie decydującej odsłony obaj tenisiści utrzymywali własne podania, choć 22-letni Schwartzman kilkukrotnie znalazł się w sytuacji zagrożenia. Janowicz również musiał ratować się z opresji, gdy w siódmym gemie Argentyńczyk miał szansę na breaka, lecz posłał wówczas return w aut.
Choć dosłownie i w przenośni obu rywali dzieli wielka różnica (Janowicz jest wyższy od Schwartzmana o 33 centymetry i ma na koncie więcej sukcesów), piątkowy pojedynek był bardzo wyrównany. W 11. gemie Polak nieco na własne życzenie znalazł się w tarapatach. Prowadził przy swoim podaniu 40-0, ale popełnił dwa z rzędu podwójne błędy, przegrał również dwa kolejne punkty i musiał bronić break pointa. Udanie, ale po chwili reprezentant Albicelestes stanął przed drugą szansą na przełamanie, którą wykorzystał.
63. w rankingu ATP Schwartzman objął prowadzenie 6:5 i serwował po zwycięstwo, ale Janowicz zdołał wrócić do gry. Po dwóch forhendach w siatkę Argentyńczyka i bekhendowym winnerze łodzianin uzyskał trzy okazje na przełamanie powrotne. Miał także nieco szczęścia, bo przy drugim break poincie piłka po jego forhendzie trafiła w taśmę i wylądowała w narożniku kortu.
O losach pojedynku musiał więc rozstrzygać tie break. Janowicz objął prowadzenie 2-0, a skwitował to głośnym okrzykiem, ale po kolejnych punktach cieszyć mógł się tylko Schwartzman. Argentyńczyk wygrał sześć akcji z rzędu, co oznaczało cztery meczbole. Pierwszego Polak obronił asem, lecz przy drugim wyrzucił forhend w aut.
Tym samym Schwartzman wygrał swój debiutancki mecz w turnieju BNP Paribas Open i awansował do II rundy, gdzie czeka go mecz z czterokrotnym mistrzem tej imprezy, Rogerem Federerem, z którym przegrał przed rokiem w Rolandzie Garrosie.
Natomiast Janowicz w przyszłym tygodniu być może wystąpi w Challengerze w Irvingu, do którego jest zgłoszony. Jeżeli się wycofa, najbliższy mecz rozegra w kolejnym turnieju rangi ATP Masters 1000, startującym 25 marca Miami Open.
BNP Paribas Open, Indian Wells (USA)
ATP Masters 1000, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
piątek, 13 marca
I rundy gry pojedynczej:
Diego Schwartzman (Argentyna) - Jerzy Janowicz (Polska) 6:4, 3:6, 7:6(3)
Hehehe....J Czytaj całość