Współpraca Magdy Linette i Alize Cornet wydaje się funkcjonować bardzo dobrze. Widoczna jest chemia na korcie pomiędzy tymi tenisistkami. Pomimo niekorzystnej pory w środę (Francuzka nie miała zbyt wiele czasu na odpoczynek), para awansowała do ćwierćfinału, a w czwartek odniosła kolejne zwycięstwo.
[ad=rectangle]
[i]
- Poznałyśmy się w Strasburgu, gdzie razem grałyśmy. Pomimo tego, że byłam 260. na świecie, ona podeszła i pogratulowała mi gry. Wywarło na mnie wrażenie, że taka zawodniczka mnie doceniła. Od tej pory trenowałyśmy razem, nawet w Katowicach. Na wspólną grę w tym turnieju umówiłyśmy się troszkę przez przypadek, grałyśmy trening i po prostu zapytałam czy chciałaby ze mną zagrać. Bardzo nam się spodobała nasza współpraca[/i] - powiedziała poznanianka.
- Może nie jesteśmy w super kontakcie, ale kiedy mam lepszy wynik, to ona mi gratuluje, a ja w takim samym wypadku jej. Mamy kontakt koleżeński, ale nie nazwałabym tego niesamowicie bliskim kontaktem - wyjaśniła Polka. - Nie jestem pewna najbliższych turniejów, ale umówiłyśmy się na Roland Garros, a może zagramy coś wcześniej, jeszcze nie znamy swoich dokładnych planów. Mam taką nadzieję, bo dobrze nam się gra, nie stresuję się koło niej i mogę grać najlepszy tenis - dodała Linette.
Cornet wciąż gra jeszcze singla, ale nie ma zamiaru odpuszczać debla. - Nie musi mnie o tym zapewniać. Jest taką osobą, każda tenisistka, która decyduje się na grę w singlu i deblu, to stara się grać na maksa w każdym meczu. Myślę, że jest taką profesjonalistką, że nie trzeba o tym mówić - podkreśliła Polka.
Dla poznanianki priorytetem jest singiel, ale nie zamierza rezygnować z gry podwójnej. - Będę grać debla w turniejach WTA, bo to pomaga mi się rozwijać jako zawodniczce, szczególnie jeśli chodzi o wolej, ale też o grę z końca kortu. Jest to dla mnie dobry trening, na razie będę to kontynuowała - zapewniła zawodniczka. - Wiadomo, na co dzień trenuję pod singla. Faktycznie skupiam się na tym, to moja praca, to, na czym najbardziej mi zależy. Debel jest taką odskocznią i bardzo się cieszę tenisem w trakcie.
Polka jest jak na razie jedyną zawodniczką, która odprawiła Jelizawietę Kuliczkową. Rosjanka w turnieju głównym gra jako "szczęśliwa" przegrana z eliminacji. - Cieszę się, że udało mi się wygrać z kimś tak dobrym. Zależało mi, żeby pokazać, że mogę z nią zwyciężyć. Jest bardzo sympatyczną zawodniczką, cieszę się z jej wyników. Sama chciałabym dojść do ćwierćfinału, ale jestem zadowolona, że udało mi się z nią wygrać i jestem osobą, która nawiązała z nią jak na razie największą walkę - zakończyła Linette.
Polka i Francuzka w sobotę zagrają o finał gry podwójnej.