Rozstawiony na paryskiej mączce z numerem 14. Jo-Wilfried Tsonga nie miał dotychczas zbyt wielu miłych wspomnień z pojedynków z Tomasem Berdychem, ale w niedzielę zaprezentował się z dużo lepszej strony i odniósł w pełni zasłużone zwycięstwo. Francuz powinien zwieńczył mecz już w trzecim secie, lecz w 10. gemie oraz w tie breaku górę wzięły nerwy i Czech zdołał przedłużyć nadzieje na awans do ćwierćfinału.
[ad=rectangle]
Kiedy w czwartym secie Berdych wyszedł na 3:1, wszyscy już zaczęli myśleć o piątej partii. Ale nie Tsonga. Francuz w wielkim stylu odrobił stratę breaka i wówczas zaczął serwować jak maszyna, identycznie jak czynił to w pierwszej czy drugiej odsłonie. Prosty błąd reprezentanta naszych południowych sąsiadów w ósmym gemie dał zawodnikowi gospodarzy kolejne przełamanie. Tsonga takiej szansy już nie przepuścił. Posłał na drugą stronę kortu kilka atomowych serwisów po 230 km/h i pewnie zwieńczył pojedynek.
Po blisko trzech godzinach Tsonga triumfował 6:3, 6:2, 6:7(5), 6:3, dzięki czemu odniósł dopiero trzecie zwycięstwo w dziewiątym starciu z Berdychem. Faworyt gospodarzy zanotował 13 asów, skończył 43 piłki i pomylił się 41 razy. Z kolei rozstawiony z "czwórką" Czech odpowiedział siedmioma asami i 32 winnerami oraz popełnił 35 błędów własnych.
Na drodze Tsongi we wtorkowym ćwierćfinale stanie Kei Nishikori. Rozstawiony z numerem piątym reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni pisze historię japońskiego tenisa, bowiem został pierwszym singlistą z tego państwa, który w Erze Open dotarł w międzynarodowych mistrzostwach Francji do ćwierćfinału. W latach 30. XX wieku sukcesy w Paryżu odnosił słynny Jirō Satō, który dwukrotnie był nawet w półfinale (1931, 1933).
W niedzielę Nishikoriemu nie przeszkodziła w pojedynku z Tejmurazem Gabaszwilim nawet 10-minutowa przerwa spowodowana opadami deszczu. Rosjanin starał się o awans do premierowego w karierze ćwierćfinału imprezy wielkoszlemowej, ale tym razem nie było mu dane osiągnąć życiówki. W całym meczu uzyskał tylko jedno przełamanie, a sam stracił serwis pięciokrotnie. Po niespełna dwóch godzinach gry Japończyk triumfował w pełni zasłużenie 6:3, 6:4, 6:2.
Nishikori i Tsonga zmierzą się we wtorek po raz szósty na zawodowych kortach i jeśli chodzi o bilans ich spotkań, to wygląda on korzystnie dla 25-latka mieszkającego i trenującego w Bradenton na Florydzie. Japończyk wygrał bowiem aż pięć pojedynków, w tym dwa ostatnie, i tylko w 2013 roku w Szanghaju lepszy był Francuz. Należy jednak podkreślić, że wszystkie ich dotychczasowe starcia miały miejsce na kortach o nawierzchni twardej.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 10,448 mln euro
niedziela, 31 maja
IV runda gry pojedynczej:
Kei Nishikori (Japonia, 5) - Tejmuraz Gabaszwili (Rosja) 6:3, 6:4, 6:2
Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 14) - Tomáš Berdych (Czechy, 4) 6:3, 6:2, 6:7(5), 6:3