Lucas Pouille: Nigdy nie pomyślałem, aby rzucić tenis

Newspix / Dubreuil Corinne
Newspix / Dubreuil Corinne

Lucas Pouille jest jedną z nadziei francuskiego tenisa na wielkie sukcesy w przyszłości. 21-latek w tym tygodniu walczy w poznańskim challengerze o cenne punkty rankingowe.

Tuż po zakończeniu deblowego spotkania na poznańskich kortach, w którym Lucas Pouille i jego partner Mathias Bourgue przegrali z duetem polsko-rumuńskim, 21-latek zgodził się na krótką rozmowę z portalem SportoweFakty.pl. Francuz już na początku podkreślił, że to rodzima federacja miała największy wpływ na rozwój jego kariery i na podjęcie samej decyzji o chęci współzawodnictwa. Młody chłopak zaznacza również, że nie zawsze wszystko układało się po jego myśli.
[ad=rectangle]
- Zdałem sobie sprawę, że chcę zostać tenisistą, w wieku 13, może 14 lat - powiedział Pouille. - Kiedy ukończyłem 12. rok życia, zainteresował się mną francuski związek tenisowy, a rok lub dwa lata później zdecydowałem, że to jest właśnie to, co chcę robić w życiu. Nie było żadnej innej opcji. Nigdy nie pomyślałem, aby rzucić tenis. Najgorszym momentem w mojej karierze były z pewnością problemy zdrowotne, których doświadczyłem trzy i cztery lata temu. Miałem operację. To był bardzo trudny okres.

W obecnym sezonie Pouille po raz pierwszy w karierze awansował do pierwszej setki najlepszych tenisistów świata, więc nie musi przebijać się przez trzystopniowe kwalifikacje w turniejach wielkoszlemowych, a co za tym idzie, ma również większe dochody. - Na razie wystarcza mi pieniędzy na wszystko. Nie mogę narzekać. W tym roku grałem w imprezach wielkoszlemowych, więc zarobiłem sporo. Nie mam żadnych kłopotów.

Reprezentant Trójkolorowych dał się poznać szerszemu gronu oglądających w tegorocznym Australian Open, gdzie rozegrał niesamowity mecz z Gaelem Monfilsem. Pouille prowadził wówczas 2-0 w setach ze swoim utytułowanym rodakiem, ale nie zdołał postawić przysłowiowej kropki nad "i".

- Strona mentalna na pewno odegrała dużą rolę. Prowadziłem 2-0 w setach, a później 3:0 w decydującej odsłonie. Gdybym wygrał ten mecz, pewnie byłby to najlepszy moment w mojej karierze, ale nie udało mi się. To była trudna chwila, ale dodała mi wiele pewności siebie na resztę sezonu i na przyszłość. W tym roku chciałbym się załapać do Top 60, może Top 50. Myślę, że to jest właśnie mój cel.

Na koniec rozmowy francuski tenisista porównał poziom challengerów do imprez ATP. Pouille miał okazję w tym sezonie prezentować swoje umiejętności w półfinale zawodów głównego cyklu w Auckland, jednak lepszy od niego okazał się Adrian Mannarino.

- Poziom jest bardzo zbliżony. Jest wielu tenisistów klasyfikowanych pomiędzy Top 100 a Top 200, którzy pokonywali już rywali notowanych w najlepszej setce. Czasami w challengerach grasz z zawodnikiem, takim jak Carreño-Busta, który jest notowany około 60. miejsca i jest trudnym rywalem. Tu jest wysoki poziom i wygrana nie przychodzi z łatwością.

Źródło artykułu: