Iść z duchem czasu, czyli żegnajcie maratony w Pucharze Davisa

Od 2016 roku w Pucharze Davisa ma zostać wprowadzony tie break w V secie. Czy to będzie początek poważniejszych zmian w tych drużynowych rozgrywkach?

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
Puchar Davisa traktuję na równi z wielkoszlemowymi turniejami, a w związku z tym, nie wyobrażam sobie, by pojedynki mogły się toczyć do dwóch wygranych setów. Każdy przeznaczony na nie weekend jest świętem reprezentacyjnego tenisa. Uważam, że tak jak w Australian Open, Rolandzie Garrosie, Wimbledonie i US Open, żadne rewolucyjne zmiany w przepisach i planie gier nie są potrzebne. Walka o Srebrną Salaterę nie może zostać okrojona do jedno- czy dwutygodniowego turnieju bądź do skrócenia setów (gra bez przewag czy tie break przy stanie 5:5). Drużynowe mistrzostwa świata nie mogą być polem do dziwacznych eksperymentów, bo jest to impreza o zbyt bogatej historii. Jeśli chodzi o Puchar Federacji, czyli kobiecy odpowiednik Pucharu Davisa, były czasy, gdy kwestia tytułu rozstrzygała się podczas turnieju rozgrywanego w jednym czasie i w jednym miejscu. Aż w końcu powstała formuła z dwoma Grupami Światowymi. Poniżej są strefy kontynentalne w formie jednotygodniowych turniejów. W Pucharze Davisa również istnieje taka formuła, ale tylko w Grupie III i IV, a w Pucharze Federacji format dom-wyjazd ma zastosowanie jedynie w odniesieniu do Grup Światowych.
Puchar Davisa powstał w 1900 roku z inicjatywy Wielkiej Brytanii i USA, na początku z udziałem tylko tych dwóch krajów. Rozgrywki szybko się rozrastały, aż w końcu w 1981 roku utworzono Grupę Światową, w której gra 16 najlepszych drużyn. Poza tym są strefy kontynentalne i wszędzie toczy się walka o awans na wyższy szczebel. Cztery w sezonie terminy w tych prestiżowych rozgrywkach to już tradycja i trudno sobie wyobrazić, by można było ten system po prostu zlikwidować i całą imprezę przekształcić w mistrzostwa świata w formule znanej z innych dyscyplin, choćby z piłki nożnej. W tenisie taki format się przyjął i jest akceptowany (wiem, że mnóstwo kibiców z utęsknieniem czeka na te weekendy), więc trzeba zrobić wszystko, by ta ciągłość została zachowana. Podstawowy problem to terminy, coraz bardziej niekorzystne dla Pucharu Davisa (marzec, lipiec, wrzesień i listopad). Niestety coraz bardziej można odnieść wrażenie, że zarządcy ATP najchętniej puściliby Puchar Davisa z torbami, rzucając władzom ITF kłody pod nogi.

Od 2016 roku szykuje się zmiana, która raczej jest do przyjęcia, choć nie wszystkim musi się spodobać. - Jest taki pomysł, by od przyszłego sezonu w Pucharze Davisa wprowadzić tie break w piątym secie. Decyzję podejmiemy wkrótce - powiedział prezydent Międzynarodowej Federacji Tenisa Francesco Ricci Bitti dla argentyńskiej gazety La Nación. Dodał też, że każda zmiana musi zostać ratyfikowana przez walne zgromadzenie ITF, które odbędzie się we wrześniu w Chile. Wszystko wskazuje na to, że zostanie to zatwierdzone dla dobra tenisistów. Z lekkim smutkiem zatem można napisać, żegnajcie tenisowe maratony. Jednak trudno się dłużej temu opierać, bo ciągnące się w nieskończoność mecze sprawiały, że ich uczestnicy musieli do siebie dochodzić przez kilka dobrych tygodni. Sezon jest bardzo długi i trudno wymagać od tenisistów, by wszystko podporządkowali Pucharowi Davisa, później cierpiąc jeśli chodzi o indywidualne dokonania w cyklu ATP.

Propozycję takiej zmiany szybko skomentowali lider rankingu ATP Novak Djoković oraz specjalista od maratonów John Isner. - Jestem zdecydowanie za wprowadzeniem tie breaka w piątym secie we wszystkich zawodach - stwierdził Serb (bilans gier w Pucharze Davisa 30-9), który chciałby skrócenia piątej partii we wszystkich wielkoszlemowych turniejach. - Musimy dokonać jakiś zmian w naszym sporcie. Myślę, że to odpowiedni moment. Jeśli chcemy iść dalej i rozwijać naszą dyscyplinę, która jest bardzo globalnym sportem, powinniśmy poważnie rozważyć zastosowanie pewnych modyfikacji. Oczywiście, nie chcemy zmieniać gry całkowicie. Istnieje długa tradycja integralności tenisa i z tego powodu jest on bardzo rozpoznawalny na całym świecie. Jednak w dalszym ciągu uważam, że jest jakaś przestrzeń do ulepszenia - kontynuował Djoković, mistrz Pucharu Davisa z 2010 roku, cytowany przez francuską agencję prasową. Jednak to właśnie Serb, ładnych parę lat temu, rzucił hasło, by Puchar Davisa przemianować w rozgrywany w jednym miejscu, w jednym czasie Puchar Świata. To przecież byłaby rewolucja, całkowita zmiana zasad obowiązujących w tych drużynowych rozgrywkach.

John Isner najbardziej znany jest z trwającego 11 godzin i pięć minut (w ciągu trzech dni) spotkania z Nicolasem Mahutem, jakie odbyło się w 2010 roku w Wimbledonie. Amerykanin wygrał 6:4, 3:6, 6:7(7), 7:6(3), 70:68. W marcu stoczył on zażartą batalię z Jamesem Wardem w Pucharze Davisa. Prowadził 2-0 w setach, ale przegrał 7:6(4), 7:5, 3:6, 6:7(3), 13:15 po czterech godzinach i 56 minutach walki. Isner w ubiegłym sezonie rozegrał aż 64 tie breaki i wygrał 42 z nich. - Nie wiedziałem, że ma być wprowadzona taka zmiana w Pucharze Davisa, ale myślę, że będzie to korzystne - powiedział Isner w marcu w Miami na konferencji prasowej po meczu z Grigorem Dimitrowem. - Rozegrałem wiele długich meczów. Chciałbym bardziej oszczędzić moje ciało, gdy dochodzi do piątego seta. Niektórzy ludzie będą przeciwko temu i też mają rację. Każdy ma swoje powody. Ja na pewno jestem wielkim zwolennikiem takiej zmiany. Zobaczymy co się wydarzy. To jest poza moją kontrolą.

To ostatnie zdanie jest bardzo ważne. Władze ITF muszą słuchać tenisistów, ale nie mogą dać sobie wejść na głowę i spełnić ich wszystkie postulaty. Szczególnie, że ci sami tenisiści, którzy zmęczeniem tak ochoczo wymigują się od gry w Pucharze Davisa, bardzo chętnie występują w meczach czy też turniejach pokazowych. Tenisiści są coraz bardziej wygodni. Jak ognia unikają rozgrywek, w których mogą się mocno zmęczyć, a korzyści indywidualnych z tego mieć nie będą. Im bardziej stają się utytułowani indywidualnie, tym mniejszą mają ochotę na grę w Pucharze Davisa. Są oczywiście wyjątki, choćby Lleyton Hewitt, który od 17 lat pozostaje wierny narodowej drużynie. Rafael Nadal te drużynowe rozgrywki wygrał trzy razy (2004, 2009 i 2011), a Djoković triumfował w nich w 2010 roku. Hiszpan w Pucharze Davisa po raz ostatni wystąpił we wrześniu 2013 roku. Serb za to w ostatnich latach gra w drużynie w latach nieparzystych - w 2011, 2013 i marcu 2015 roku. Zabrakło go w ćwierćfinale, w którym jego drużyna przegrała w Buenos Aires z Argentyną. W ubiegłym sezonie Srebrną Salaterę wywalczyli Roger Federer i Stan Wawrinka. Po części można największych tenisistów zrozumieć, że nie chcą się dla drużyny poświęcać co sezon, bo wytrzymać co roku obciążenia gry w Pucharze Davisa i cyklu ATP jest naprawdę trudno. Jednak nikt nie powinien dopuścić do takiej degrengolady, jaka nastąpiła w reprezentacji Hiszpanii.

Naciski na wprowadzenie tie breaka w V secie pojawiają się już od dawna (mnóstwo w ostatnich latach było maratonów, także w deblu, w którym gra się według tych samych zasad), ale czara goryczy chyba się przelała w marcu w Buenos Aires. Doszło tam do niesłychanie morderczej batalii pomiędzy Leonardo Mayerem i Joao Souzą. Argentyńczyk wykorzystał 11. piłkę meczową i wygrał po sześciu godzinach i 43 minutach walki, a następnie trafił do szpitala z objawami odwodnienia. - Jeśli ten mecz odbyłby się w piątek, obu reprezentacjom w niedzielę zabrakłoby tenisistów, bo nie moglibyśmy zagrać. Przebywanie na korcie przez tak długi czas jest bardzo trudne. Działacze muszą zrozumieć, że jesteśmy sportowcami, ale przede wszystkim ludźmi. To nas boli całe ciało po takich meczach, nie ich - powiedział Mayer. A może lepszym rozwiązaniem byłoby danie kapitanom możliwości powoływania na mecz sześciu, a nie czterech tenisistów? W marcu w Buenos Aires odbyła się najdłuższa singlowa konfrontacja w historii Pucharu Davisa. Po takiej bitwie obu zawodnikom nie było łatwo wrócić do cyklu ATP. Wcześniej na pierwszym miejscu znajdowała się batalia Johna McEnroe z Matsem Wilanderem z 1982 roku (sześć godzin i 22 minuty). W Pucharze Davisa odbył się jednak jeszcze dłuższy pojedynek, w deblu. W 2013 roku Tomas Berdych i Lukas Rosol pokonali 6:4, 5:7, 6:4, 6:7(3), 24:22 Marco Chiudinelliego i Stana Wawrinkę po siedmiu godzinach i jednej minucie walki.

- Format Pucharu Davisa powinien być zdecydowanie zmieniony. Program zawodów, szczególnie dla najlepszych tenisistów, jest bardzo zły - stwierdził kilka miesięcy temu Djoković. Serb poszedł jeszcze dalej. Uważa, że należy przesunąć rozpoczęcie Australian Open, tak by przerwa pomiędzy imprezą w Melbourne a Rolandem Garrosem była krótsza niż cztery miesiące. - Teraz zostanie wydłużony o jeden tydzień sezon na trawie i to jest dobre. Dzięki temu będziemy mieli trochę więcej czasu na przestawienie się z najwolniejszej na najszybszą nawierzchnię. Kalendarz jest taki sam od wielu lat. Uważam, że Australian Open powinien się rozpoczynać przynajmniej kilka tygodni później. Jest wielkoszlemowy turniej, gdy sezon jeszcze się na dobre nie zaczął, a następnie bardzo długa przerwa pomiędzy Australian Open a Rolandem Garrosem. Później jest bardzo krótki okres pomiędzy jedną a drugą tak dużą imprezą, proporcjonalnie to nie ma sensu - powiedział Serb.

Kalendarz cyklu ATP jest coraz bardziej sztywny i na tym cierpi przede wszystkim Puchar Davisa. Powtarzam, nie formuła rozgrywek, ale terminy są największą bolączką. Impreza w Melbourne odbywająca się podczas australijskiego lata (europejskiej zimy) to już niemal tradycja, tak jak cztery weekendy w sezonie w Pucharze Davisa. Szans na lepszy kalendarz dla tych drużynowych rozgrywek niestety raczej nie ma. W Pucharze Federacji, w którym są trzy terminy, wygląda to znacznie lepiej (luty, kwiecień i listopad). Panowie dwa razy muszą rywalizować tuż po wielkoszlemowych imprezach, ale czy musi tak być? Do końca lipca rozgrywane są tylko turnieje ATP rangi 250 i jeden 500, a we wrześniu ATP World Tour 250. Zdecydowanie jest tutaj pole do modyfikacji kalendarza, by Puchar Davisa nie był rozgrywany tuż po Wimbledonie i po US Open. Gwiazdy krytykujące format Pucharu Davisa stara się zrozumieć Wally Masur, kapitan drużyny Australii. - Jestem trochę starszy, kocham tradycję Pucharu Davisa. To jest bardzo ważne dla Australijczyków, całego mojego pokolenia i nie tylko. Kocham podział na mecze domowe i wyjazdowe, ale należy słuchać najlepszych zawodników. Musimy iść z duchem czasu - stwierdził dla amerykańskiej agencji prasowej. Masur rzucił pewien pomysł, godny rozważenia. - A może dawać co roku wolne losy finalistom? Czy to nie jest ciekawa opcja? Może wówczas Roger Federer nie opuściłby drużyny na cały rok, po tym jak zdobył tytuł? Taki Szwajcar miał plan, ale potwierdził, że wystąpi we wrześniu w barażu. W ten sposób wypełni normę olimpijską. Wprawdzie w trakcie olimpiady, czyli okresu dzielącego jedne i drugie igrzyska, wystąpił w Pucharze Davisa więcej niż wymagane trzy razy, ale jest też konieczność przynajmniej jednego startu w sezonach 2015/2016.
Czy tie break w piątym secie w Pucharze Davisa to dobry pomysł?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×