Jelena Janković i Simona Halep w przeszłości grały ze sobą pięciokrotnie. Za każdym razem były to trzysetowe boje, w których cztery razy lepsza była reprezentantka Rumunii. Ich ostatnia konfrontacja to pamiętny finał Indian Wells sprzed kilku miesięcy, gdy Janković zmarnowała mnóstwo szans na tytuł.
[ad=rectangle]
Rumunka mecz w Rogers Cup zaczęła z wysokiego "c", pomysłowymi zagraniami utrzymała swoje podanie, a po chwili przełamała rywalkę i wyszła na 3:0. Gra Serbki nie wyglądała najlepiej, gdyż posyłała ona beztrosko kolejne uderzenia, nie bacząc na prawidłowe ustawienie. Dopiero w czwartym gemie Janković zaistniała na tablicy wyników, po grze na przewagi. Halep returnując grała jednak tak słabo jak w dwóch ostatnich wielkoszlemowych występach. Mała przewaga wypracowana na początku wystarczyła do zakończenia seta 6:3. Statystyki prezentowały się mizernie, dziewięć piłek kończących do 12 niewymuszonych błędów u Halep, o jeden winner mniej i aż dziewięć zepsutych więcej u Janković.
W trakcie przerwy na korcie pojawił się Darren Cahill, który dał swojej podopiecznej kilka wskazówek. Te opłaciły się - agresja na korcie dała szybkie przełamanie, a po najlepszym gemie spotkania podwyższyły prowadzenie turniejowej "dwójki". Rumunka na swoje nieszczęście szybko zapomniała o trafnych radach i przebieg spotkania znów przypominał pierwszy set. Zdenerwowana Janković zapominała o pracy nóg, krzyczała na korcie, a Halep w średniej dyspozycji przybliżała się do III rundy. W siódmym gemie Rumunka prowadziła 30:0, lecz nie wykorzystała okazji i starsza z pań zmniejszyła dystans. Później turniejowa "dwójka" serwując po mecz wygrała gem na sucho, po 81 minutach awansowała do III rundy Rogers Cup, w którym gra dzięki dzikiej karcie. Jak pokazuje stosunek piłek kończących do zepsutych (15 do 19, przy 17 do 37 rywalki), potrzebuje ona więcej meczów w profesjonalnym tourze.
Po osiągnięciu pierwszego finału wielkoszlemowego w karierze Lucie Safarova złapała zadyszkę i ma problemy z wygrywaniem kluczowych punktów. Tak było również w Toronto. Czeszka rozpoczęła starcie z Darią Gawriłową w dobrym stylu, solidnie utrzymywała swoje podanie. Dodatkowo przełamała w piątym gemie i bez problemu triumfowała w pierwszej partii 6:4. W kolejnym secie obie miały kłopoty z wiatrem, lecz stosująca więcej rotacji Rosjanka lepiej odnajdywała się w trudnych warunkach. Prowadziła 4:2, ale zryw faworytki pozwolił jej zdobyć trzy gemy po kolei i serwować po awans do III rundy. Jednak ta przewaga nie wystarczyła, Gawriłowa wróciła ze stanu 4:5 0-30 i po podwójnym błędzie rywalki wyrównała stan meczu. Poziom nie powalał, było znacznie więcej błędów niż bezpośrednio wygranych piłek.
Decydująca partia była równie zacięta jak dwie poprzednie. Niestety, Safarová nie wytrzymała presji w 12. gemie i zagraniem, które zatrzymała taśma, pozwoliła po raz trzeci młodszej z tenisistek posmakować zwycięstwa nad przedstawicielką czołowej "10" rankingu. Trwające niespełna dwie i pół godziny spotkanie było meczem błędów - Rosjanka popełniła ich 45, Czeszce naliczono 39. Winnerów z obu stron było znacznie mniej, bo tylko 49. W walce o ćwierćfinał Gawriłowa skrzyżuje rakiety z Robertą Vinci, Włoszka pokonała Mirjanę Lucić-Baroni 6:3, 6:3.
Również finalistka tegorocznego Wimbledonu nie zaliczy zawodów w Toronto do udanych. Garbine Muguruza wróciła na korty po niezwykłym występie w Londynie, ale start w Rogers Cup można uznać za falstart w cyklu US Open Series. Hiszpanka uległa mistrzyni Stambułu Łesii Curenko 5:7, 1:6, chociaż serwowała po zwycięstwo w pierwszym secie. Później jej tenis zupełnie się rozsypał, wyrzucała mnóstwo łatwych zagrań i frustrowała się. Zniszczyła nawet rakietę, ale to nie pomogło jej w odwróceniu losów tej konfrontacji. Tym samym Ukrainka wygrała dziewiąte spotkanie z rzędu i ma realną szansę na kolejne zwycięstwo, bowiem Timea Bacsinszky już odpadła (a była przypisana w sekcji Curenko w drabince), a zamiast Szwajcarki najbliższą rywalką będzie Carina Witthöft. Niemka wyrzuciła z turnieju reprezentantkę USA, Alison Riske.
Ana Ivanović walczyła o zwycięstwo z Olgą Goworcową prawie dwie godziny. Pojedynek szóstej z 77. rakietą globu był zaciętym widowiskiem, w którym nie brakowało zwrotów akcji. W drugiej partii Serbka zagubiła się, przegrywała już 2:5. Wtedy na korcie pojawił się lekarz, który pomógł zwalczyć ból bioder byłej liderki rankingu. Pomoc zadziałała i mecz zakończył się po dwóch setach 6:4, 7:6(4). Los uśmiechnął się do zwyciężczyni, bo o 1/4 finału zmierzy się z Poloną Hercog, a nie z Jekateriną Makarową. Słowenka omal nie zmarnowała przewagi 6:2, 5:2, ale ostatecznie pokonała będącą bez formy Rosjankę 6:2, 6:7(2), 7:5.
Bliska wyrównania swojego najlepszego wyniku w Rogers Cup jest Sara Errani. Pokonała ona po trzech setach Madison Brengle i dzięki temu powalczy w 1/8 finału. Lepszy rezultat osiągnęła tylko raz, przed dwoma laty. Wówczas przegrała z Agnieszką Radwańską zacięty, dwusetowy bój o półfinał.
Rogers Cup, Toronto (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,678 mln dolarów
środa, 12 sierpnia
II runda gry pojedynczej:
Simona Halep (Rumunia, 2, WC) - Jelena Janković (Serbia) 6:3, 6:4
Ana Ivanović (Serbia, 5) - Olga Goworcowa (Białoruś, Q) 6:4, 7:6(4)
Sara Errani (Włochy, 15) - Madison Brengle (USA) 6:3, 2:6, 6:3
Daria Gawriłowa (Rosja) - Lucie Safarová (Czechy, 7) 4:6, 7:5, 7:5
Polona Hercog (Słowenia, Q) - Jekaterina Makarowa (Rosja, 11) 6:2, 6:7(2), 7:5
Łesia Curenko (Ukraina Q) - Garbine Muguruza (Hiszpania, 8) 7:5, 6:1
Roberta Vinci (Włochy) - Mirjana Lucić-Baroni (Chorwacja, Q) 6:3, 6:3
Carina Witthöft (Niemcy, Q) - Alison Riske (USA) 6:4, 5:7, 6:3
Wygrała swój mecz i może udadzą jej się następne, no chyba, że zagra z Agą - Aga będzie górą :)