Eugenie Bouchard przyjechała do Toronto jako 25. tenisistka kobiecego rankingu. Organizatorzy imprezy oraz kibice pokładali nadzieję w swojej najlepszej zawodniczce, ale ona nie zdołała sprostać tym oczekiwaniom i już w meczu otwarcia przegrała z Belindą Bencić. Nie da się oprzeć wrażeniu, że tak naprawdę nie widać końca kryzysu 21-latki urodzonej w Montrealu.
[ad=rectangle]
- Łatwo jest widzieć tylko negatywne rzeczy, kiedy przegrasz dwa spotkania z rzędu, bądź nie czujesz się komfortowo pod względem mentalnym - powiedziała Bouchard. - Obecny sezon jest dla mnie trudnym okresem, ale wiem, że nie mogę grać gorzej niż teraz. To jest krok we właściwym kierunku.
- Na początku spotkania byłam nieco usztywniona, ponieważ ostatnio nie rozegrałam zbyt wielu meczów. Byłam jednak w stanie podnieść poziom swojego tenisa i po pierwszym secie gra zrobiła się dość wyrównana. Jestem zadowolona ze swojej postawy. Czułam, że jestem blisko dobrego występu i zakończenia tej całej złej passy.
Kanadyjka niedawno rozstała się z Samem Sumykiem, pod którego okiem trenowała od lutego bieżącego roku. Bouchard przyznała, że nie była zadowolona ze współpracy.
- Nasza współpraca nie funkcjonowała dobrze. Pojawiło się kilka poważnych problemów i musiałam zdecydować się na zmianę. - dodała.