Anastazja Pawluczenkowa: To był ważny moment

Anaztazja Pawluczenkowa wygrała pierwszego seta 6:2 w starciu z Petrą Kvitovą, jednak w kolejnych partiach nie miała nic do powiedzenia. Rosjanka przyznała, że Czeszka znacznie podniosła poziom swojego tenisa.

Anastazja Pawluczenkowa wygrała premierową odsłonę w 35 minut, ale już na początku drugiej pozwoliła rywalce uzyskać przewagę przełamania. Wówczas obie rozegrały bardzo długiego gema, a Rosjanka skapitulowała dopiero przy siódmym break poincie. 28. tenisistka świata ma w pamięci w szczególności jedną z piłek, która przetoczyła się na jej stronę kortu po zagraniu Czeszki.

- W drugim secie Petra podniosła poziom swojego tenisa, a ja miałam 
nieco pecha na początku - powiedziała Rosjanka, która przegrała z Czeszką 6:2, 1:6, 1:6. - Mam na myśli drugiego gema i sytuację, gdy piłka przetoczyła się na moją stronę kortu. To był ważny moment. Moja rywalka zaczęła grać lepiej, bardziej agresywnie, a ja wypadłam z rytmu.

Rosjanka podkreśliła przede wszystkim, że Kvitová od początku drugiego seta znacznie podniosła poziom swojej gry i sytuacja na korcie obróciła się diametralnie.

- Nie uważam, abym zagrała źle, to raczej Petra odnalazła swój tenis i lepiej
serwowała. Byłam pod presją resztę meczu. Ponadto miałam niski poziom
premierowego podania, co ona wykorzystywała, posyłając agresywne
returny. Z pewnością muszę wiele poprawić w swoim tenisie, aby w przyszłości stawić jej większy opór.

Rosjanka powiedziała również kilka słów o atmosferze, jaka panowała w O2 Arenie podczas premierowego pojedynku finałowego starcia w Pucharze Federacji. Pawluczenkowa w pełni rozumie, że kibice wspierają swoją faworytkę.

- To normalne, że atmosfera dodaje energii. Gramy w Czechach, więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że kibice wspierali Petrę. Nie przeszkadzało mi to. Myślę, że mogło to wpłynąć jaj jej motywację. Grała lepiej, a wszystko w jej poczynaniach układało się w jedną całość. Do tego tłum i nieco szczęścia. Generalnie wiele rzeczy działało na jej korzyść - dodała.

Notowała Karolina Konstańczak 

Komentarze (0)