- Miałem obawy, ponieważ Kyle grał niewiarygodnie. Nie miał nic do stracenia, dlatego zaprezentował się wspaniale. Gdyby zagrał tak przez trzy sety, wtedy najprawdopodobniej nie miałbym zbyt wiele do powiedzenia. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że nie jest łatwo utrzymać tak wysoki poziom zawodnikowi, który debiutuje w Pucharze Davisa. Dlatego właśnie starałem się zachować spokój i cierpliwie wyczekiwać swoich szans - powiedział David Goffin.
Faworyt gospodarzy powrócił ze stanu 0-2 w setach, by pokonać Kyle'a Edmunda 3:6, 1:6, 6:2, 6:1, 6:0. Chwile grozy przeżył w piątek również kapitan Belgów, Johan van Herck: - Dobrze, że w Pucharze Davisa gra się do trzech wygranych setów. Wiedzieliśmy, że David odwróci losy meczu i wygra trzy sety z rzędu, jeśli tylko skupi się i poprawi poruszanie się po korcie. Nie zmienia to jednak tego, że w trakcie spotkania miałem poważne obawy, ponieważ Kyle był w stanie wykorzystać swoje szanse.
W drugim pojedynku Ruben Bemelmans przegrał z Andym Murrayem 3:6, 2:6, 5:7. - Kiedy wychodzi się na kort, to myśli się tylko o odniesieniu zwycięstwa. Moim przeciwnikiem był oczywiście Andy Murray i nawet jeśli wynik nie był dla mnie korzystny, to muszę przyznać, że zaprezentowałem się całkiem solidnie, szczególnie w trzecim secie - stwierdził Belg.
Na sobotę zaplanowany został tylko mecz deblowy, w którym w drużynie gości wystąpią bracia Murrayowie. Gospodarze nominowali pierwotnie do tej gry Steve'a Darcisa i Kimmera Coppejansa, ale nie ukrywają, że mogą jeszcze dokonać zmian. - Jesteśmy w stanie wystawić nawet trzy różne pary. Jeśli będę odpowiednio wypoczęty, to jestem do dyspozycji kapitana - zakończył Bemelmans.