W sezonie 2014 Ana Ivanović w finale turnieju w Auckland pokonała Venus Williams. Później doszła do ćwierćfinału Australian Open, eliminując po drodze Serenę Williams. - Wygrałam ten turniej w przeszłości, więc oczywiście mam stąd bardzo miłe wspomnienia. Byłabym zachwycona, gdyby udało mi się powtórzyć sukces z 2014 roku. Taki jest plan! - powiedziała była liderka rankingu.
Ivanović do Auckland dotarła z problemami, bo jej lot został opóźniony o ponad dwie godziny. Jednak w Nowej Zelandii nie ma jeszcze jej najgroźniejszych rywalek, czyli Karoliny Woźniackiej i Venus Williams, które przylecą odpowiednio 1 i 2 stycznia.
Inną gwiazdą imprezy jest Swietłana Kuzniecowa, zdobywczyni dwóch wielkoszlemowych tytułów. W Auckland zagra również Sloane Stephens. W kwalifikacjach będzie musiała wystąpić Lauren Davis, półfinalistka imprezy z 2015 roku. Konieczności przebijania się przez eliminacje uniknęła Francesca Schiavone, mistrzyni Rolanda Garrosa 2010, która otrzymała dziką kartę.
- Bardzo mocna stawka sprawi, że miała szansę zagrać wysokiej jakości mecze przed Australian Open. Jestem zachwycona z powrotu do Auckland. Turniej jest doskonale zorganizowany, wszystko działa płynnie i jest to zdecydowanie jeden z moich ulubionych turniejów w kalendarzu WTA. Nic dziwnego, że przyciąga tak wiele tenisistek z czołówki - powiedziała Ivanović.
Cele Serbki na 2016 rok to zdobycie drugiego wielkoszlemowego tytułu (pierwszy to Roland Garros 2008) i olimpijskiego medalu w Rio de Janeiro. Ivanović nie miała do tej pory szczęścia do igrzysk. W 2008 roku, gdy była liderką rankingu, nie mogła zagrać w Pekinie z powodu kontuzji kciuka. Cztery lata później w Londynie doszła do III rundy, w której przegrała z Kim Clijsters. W mikście w parze z Nenadem Zimonjiciem w I rundzie uznali wyższość Sanii Mirzy i Leandera Paesa.
Turniej Auckland rozpocznie się w poniedziałek 4 stycznia, a kwalifikacje dwa dni wcześniej.