Wszystko zaczęło się w Argentyńskim miasteczku Mar del Plata, gdzie gościł finał Davis Cupowych rozgrywek. Wynik rywalizacji między Argentyną a Hiszpanią dla kibiców zgromadzonych na Estadio Islas Malvinas był faktem oczywistym. Porażka gospodarzy nie wchodziła w rachubę. Tylko nieliczni wierzyli w cud, którym byłoby zwycięstwo osłabionych nieobecnością lidera światowego rankingu Rafaela Nadala Hiszpanów. Losy końcowego triumfu miały rozstrzygnąć się w ostatnim meczu. Na kort wyszli Argentyńczyk Jose Acasuso oraz Fernando Verdasco. Hiszpan zagrał fenomenalne spotkanie i zapewnił Hiszpanom zwycięstwo.
Emilio Sanchez uważa, że fakt odegrania głównej roli w zwycięstwie to więcej niż zbieg okoliczności. - Fernando cały tydzień opowiadał o swoim ulubionym serialu Herosi. W środę, dzień przez rozpoczęciem finału, tuż po obiedzie poszliśmy całym zespołem na spacer. Pytaliśmy siebie nawzajem jak każdy chciałby być zapamiętany po tych rozgrywkach. Kiedy nadeszła kolej Verdasco, powiedział że on chciałby zostać zapamiętany jako bohater. Jako bohater Hiszpanii - podkreśla Sanchez.
Sezon 2008 okazał się być bardzo dobry dla 25-latka z Madrytu. Verdasco po czterech latach wygrał swój kolejny turniej. Tym razem triumfował w Umag. To zwycięstwo pozwoliło awansować mu na jedenaste miejsce w rankingu. Kiedy pytano Hiszpana o przyczyny tak dobrego sezonu, on odpowiadał: - Byłem bardzo szczęśliwy na korcie. Podróżowałem po świecie bądź to z moim ojcem, bądź z wieloletnim przyjacielem Tatim Rasconem. W innych turniejach dołączali do mnie mój wuj i kuzyni. Także zawsze byłem ze swoją rodziną. Czułem, że potrzebuję zmian. Więc staraliśmy się urozmaicać spędzany czas. I to przyniosło rezultaty.
Ktokolwiek oglądał grę Fernando przez ostatnie kilka lat wie, że kluczem do jego sukcesu jest opanowanie na korcie. - W ostatnich latach Verdasco za bardzo polegał na swoich umiejętnościach fizycznych. W drugiej części sezonu 2008 zaczął być bardziej skupiony na korcie co skutkowało dobrymi wynikami - uważa Emilio Sanchez. Osiągniecie tej umiejętności ułatwił mu jego ojciec Jose Verdasco. - Fernando wydoroślał w poprzednim sezonie. Jest teraz naprawdę mocniejszy mentalnie - podkreśla Jose. W połowie grudnia Fernando zdecydował się polecieć do Las Vegas aby tam trenować z Gilem Rayesem. Rezultaty współpracy są już widoczne. Hiszpan po Australian Open zagości na dziewiątym miejscu w rankingu. Sam zawodnik tak wyjaśnia przesłanki wyjazdu: - Mamy naprawdę dobrych trenerów w Hiszpanii, możliwe że najlepszych na świecie. Ale pierwsza połowa roku w moim wykonaniu zawsze była kiepska. Więc w tym roku zdecydowałem, że spróbuję czegoś innego. Moje wyniki pokażą najlepiej czy była to udana decyzja.
Ponadto Verdaco poza kortem jest dżentelmenem. Dziennikarze często porównują go z Rogerem Federerem . Hiszpan zawsze jest bardzo uprzejmy i odpowiada na wszystkie pytania na konferencjach prasowych.
Start do sezonu 2009 Hiszpan ma niesamowity. Osiągnął finał turnieju w Brisbane (porażka z Radkiem Stepankiem). W pierwszym wielkoszlemowym turnieju, Australian Open również spisał się znakomicie. Przegrał dopiero w półfinale ze swoim rodakiem Rafaelem Nadalem w pamiętnym meczu, który trwał 5 godzin i 14 minut.
Nieważne czy to na korcie, czy poza nim Fernando Verdasco jest człowiekiem charyzmatycznym. Jest w swojej najlepszej fazie kariery z pełnią możliwości aby osiągnąć sam szczyt. Teraz nauczył się również że marzenia mogą stać się rzeczywistością jeżeli tylko ma się ogwagę marzyć.