Pomimo niskiego rozstawienia w tegorocznej edycji Australian Open Wiktoria Azarenka jest jedną z kandydatek do końcowego triumfu. Marsz po trzecie zwycięstwo w Melbourne, Białorusinka rozpoczęła efektownie - swojej przeciwniczce, Alison van Uytvanck oddała zaledwie 19 punktów i ani jednego gema.
- Świetnie serwowałam. Bardzo równo, bez przestoju, z odpowiednimi kierunkami i siłą. Dobrze returnowałam, choć to nic dziwnego, uważam to za jedną z moich największych broni. Nie zabrakło mi też cierpliwości. Przechodziłam do ofensywy, kiedy było to potrzebne. Podobnie działo się ze zmianą rytmu czy siły uderzeń. Nie mam na co narzekać - przyznała była liderka rankingu WTA.
- Mogę tylko liczyć, że uda mi się to utrzymać w kolejnym pojedynku - dodała Białorusinka, która w II rundzie zagra z Danką Kovinić.
Azarenka ani przez chwilę meczu z Belgijką nie była zagrożona, a i tak wielokrotnie poganiała chłopców do podawania piłek. Ponadto prowadząc 4:0 w II secie nie odpuściła spojrzenia na ślad serwisu, który mógł musnąć jedną z linii kara serwisowego. To wywołało zniecierpliwienie nawet wśród kibiców.
- Nie szukałam perfekcji, chciałam być po prostu zaangażowana w mecz od początku do końca. Podobała mi się moja postawa. Nie liczył się wynik, ważny był każdy rozegrany punkt - stwierdziła była liderka rankingu WTA.
Na jednej z konferencji prasowych w Brisbane, gdzie sięgnęła po 18. tytuł w karierze Azarenka przyznała, że najbardziej zadowolona jest z poprawy swojego poruszania się korcie. W Melbourne potwierdziła te słowa.
- To jest mój cel. Wciąż jest dużo do poprawy, bo moim wzorem w tej kwestii jest Novak Djoković. Uwielbiam patrzeć jak biega po korcie, jak płynnie mu to idzie i jak dobre efekty to przynosi. Marzę o takiej umiejętności - wyznała Białorusinka.